Rozdział 4

1.3K 56 5
                                    

10 maja 2017, Nowy Jork

*Tony*

Obudził się z uśmiechem na twarzy. Mimo że od oświadczyn minęły trzy dni, to nadal nie mógł uwierzyć, że miał narzeczoną. On, Tony Stark, był zaręczony. Media by chyba pękły od sensacji, gdyby się dowiedziały, ale ustalił z Leną, że będą trzymać to w tajemnicy, żeby reporterzy nie pojawili się na ich ślubie.

- Hej, kochanie - uśmiechnęła się Lena, która właśnie się przebudziła.

- Hej, skarbie - uśmiechnął się.

- Skoro mamy już wybranych świadków, to może ustalimy resztę rzeczy co do naszego ślubu, zanim tata przyjedzie? - zapytała.

- Pewnie - odpowiedział. - Od razu mówię, że nie chcę kościelnego, nie potrzebna mi przysięga przed jakimś niewidzialnym Bogiem.

- Też nie chcę kościelnego, nie jestem jakoś specjalne wierząca. Ostatnio w kościele byłam chyba jeszcze jak mieszkałam z Costerami. W Afganistanie nie było kiedy ani gdzie - powiedziała. - Ale chcę też, żeby nasz ślub był wyjątkowy. Może zamiast standardowej przysięgi powiemy własne, zaimprowizowane? Takie które byłyby prosto z serca, a nie brzmiałyby jakby ślub to było zawarcie umowy.

- Zgoda - powiedział. - Myślałem o tym, żebyśmy wzięli ślub poza urzędem. Może Central Park? - zaproponował.

- Dobrze - powiedziała. - Ilu gości zapraszamy? - zapytała.

- Chcę żebyśmy mieli skromny ślub, więc oprócz Rhodeya i Rity, którzy będą świadkami i Michaela, to tylko Hill, Fury'ego, Visiona, Thora, Clinta z Laurą i dzieciakami, Natashę, Wandę, Bucky'ego i Sama. Chociaż nie wiem czy on przyjmie zaproszenie, był najbliżej z Kapitanem, a nie rozmawialiśmy od czasu ostatniego spotkania Avengers - odpowiedział. - Pozwolę Thorowi zabrać Jane Foster jako osobę towarzyszącą, jeśli będzie miała czas, bo ona często wyjeżdża.

- Nie zaprosisz Pepper i Kapitana? - zapytała.

- A chciałabyś widzieć moją byłą na naszym ślubie? I tak by nie przyszła. A Kapitana nie chcę widzieć na oczy - powiedział. - Zaprosiłbym jeszcze Bannera, gdybym wiedział gdzie wysłać zaproszenie.

- Chciałabym żeby moja mama była na naszym ślubie, ale nie zwrócę jej życia - powiedziała cicho.

- Wiem, też chciałbym żeby moi rodzice byli obecni na ceremonii, mimo że mieliby teraz jakieś 90 lat i mogliby już nie być zdrowi i sprawni - powiedział cicho.

- Szkoda że nie mogłam ich poznać - powiedziała. - Idziemy na spacer po śniadaniu? - zapytała.

- Jasne - uśmiechnął się.

Ubrali się, zjedli śniadanie, po czym nakarmił Bruce'a kaszką i wyszli na spacer do małego parku. Lena jak zwykle trzymała prawą rękę w kieszeni, żeby ukryć pierścionek. Spędzili tu godzinę. Gdy wrócili do Stark Tower zaczął odczuwać stres przed przyjazdem Michaela. Większy nawet od tego, który mu towarzyszył, gdy mieli się poznać. Jak zareaguje na wieść o zaręczynach? Ucieszy się czy będzie zły? Czy wyrazi zgodę na ich ślub? No, to akurat go nie interesowało. Ożeni się z Leną nawet jeśli jemu to się nie spodoba.

- Sir, przybył pan Cooper - powiedział Jarvis, wyrywając go z zamyślenia.

- Wpuść go, Jarvis - powiedział.

Potrzebujemy siebie 2✔T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz