Rozdział 27

1.6K 63 3
                                    

2 kwietnia 2017

*Steve*

Znów siedział samotnie w swoim mieszkaniu. Mimo że była 2:00 w nocy, on nadal nie spał. Nie potrafił zasnąć. Nie miał odwagi pójść do Tony'ego, ani nawet do Bucky'ego. Słyszał że niedawno urodziły mu się bliźnięta, które teraz muszą leżeć w inkubatorze, dopóki nie będą mogły oddychać samodzielnie. Był ciekaw czy Thorowi udało się pomóc Starkowi, ale bał się spotkania z nim. Tego jak by go przyjął. Czy on w ogóle wie, że pomagał szukać jego i Bruce'a? Pewnie tak. Musiał w końcu wyjaśnić Tony'emu dlaczego tak postąpił. Nie chciał mieć w nim wroga, nawet jeśli nie odzyska jego przyjaźni. Tylko wciąż nie miał odwagi powiedzieć mu tego prosto w twarz. Zresztą miał mu tyle do powiedzenia, że chyba nie starczyłoby dnia, żeby powiedział wszystko. Może po prostu napisze list? Tak, tak chyba będzie najlepiej. I może doda do tego prezenty dla Bruce'a i bliźniaków, którzy wkrótce się urodzą? Z tym postanowieniem wziął kartkę i długopis i zaczął pisać.

*Lena*

Rano wróciła do kliniki od razu kierując kroki do izolatki, w której przebywał Tony. Odkąd on i Bruce wrócili, jakby odżyła. Nie miała już sińców pod oczami ze zmęczenia, nie musiała się obżerać, żeby zapomnieć o strachu o najbliższych. Nie nosiła już wszędzie ulubionej maskotki Bruce'a, maski Iron-Mana ani zdjęcia męża z synkiem. Jedynie nadal miała na sobie bluzę Tony'ego, którą wyprała wczoraj wieczorem.

- Panno Cooper - usłyszała za sobą głos dr Lukesa.

- Dzień dobry, doktorze - uśmiechnęła się lekko.

- Pamiętam, że dzisiaj o 9:00 ma pani zaplanowaną cesarkę. Powiem pielęgniarce, żeby przygotowała dla pani salę - powiedział lekarz.

- Nie trzeba, nie zamierzam zgłosić się na cesarkę, dopóki mój mąż nie będzie mógł wstać z łóżka. Chyba że wcześniej będę miała skurcze, ale na razie nic takiego się nie dzieje - powiedziała.

- No dobrze - powiedział.

Pożegnała się z lekarzem i poszła prosto do izolatki. Weszła do środka. Vision jak zwykle siedział przy drzwiach. Tony spał przykryty kołdrą po samą szyję, ale jak tylko weszła otworzył oczy.

- Cześć kochanie - uśmiechnęła się siadając na krześle metr od niego. Bolało ją, że nadal nie mogła go jeszcze przytulić.

- Hej kochanie - uśmiechnął się Tony. - Jak Bruce? Dogadał się ze swoim kuzynem? - zapytał.

- Tak, będzie z niego dobry starszy kuzyn, tak samo jak starszy brat - odpowiedziała trzymając dłonie na brzuchu.

- Jak się czujesz? Miałaś mieć dzisiaj cesarkę - powiedział.

- Czuję się dobrze, nie mam skurczów ani nic - powiedziała. - Tony, co Rumlow chciał zrobić Bruce'owi? - zapytała. To pytanie ją trapiło odkąd mały został porwany.

- Rumlow chciał go wychować na żołnierza Hydry. Chciał żeby Bruce zapomniał o nas i jego uznał za ojca, ale nie udało mu się. Mały ciągle płakał i często mnie wołał - powiedział. - Uznał że w ten sposób Hydra zyska żołnierza, który naprawdę będzie lojalny, nie tak jak Zimowi Żołnierze. Według jego planu Bruce w przyszłości miał mnie zabić, jeśli nie zabiłby mnie projekt Life Orb. Ciebie, Jima i Eda też.

Potrzebujemy siebie 2✔T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz