Rozdział 5

1.2K 56 1
                                    

31 lipca 2017

*Tony*

Wrócili do Nowego Jorku z miesiąca miodowego, który spędzili na Kostaryce, w tym samym hotelu, w którym spędzili pierwsze wspólne wakacje. Specjalnie wybrał to miejsce, żeby mogli je pokazać Bruce'owi. Chłopiec siedział teraz na dywanie w salonie i bawił się muszelkami, które zebrał na tamtejszej plaży.

- Nie mogę uwierzyć, że tak szybko rośnie. Za 4 miesiące będzie miał roczek - powiedział obejmując Lenę ramieniem.

- Właśnie - uśmiechnęła się. - Wiesz, myślałam trochę i... jestem gotowa.

- Gotowa na co? - zapytał.

- Na drugie dziecko - odpowiedziała. - Sami chcieliśmy, żeby między naszymi dziećmi nie było zbyt dużej różnicy wieku, a jeśli bym teraz zaszła w ciążę, to Bruce miałby prawie półtora roczku, gdy jego braciszek lub siostrzyczka by się urodziła.

- Zgoda - powiedział. - Bruce'owi przyda się James do towarzystwa.

- A czemu nie Ally? - zapytała.

- No wiesz, chłopaki trzymają się z chłopakami - wyszczerzył się.

- Sir, list do państwa - powiedział Jarvis.

- Ciekaw jestem kto nie słyszał o e-mailu - powiedział wstając z kanapy.

Odebrał list od listonosza i pokwitował odbiór. Wrócił do salonu i otworzył kopertę. W środku znajdowało się... zaproszenie ślubne o takiej treści:

Pan James Rhodes i Panna Maria Hill mają zaszczyt zaprosić Państwa na ceremonię zaślubin, która odbędzie się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Nowym Jorku, dnia 31 sierpnia o godz. 12:00. Po zaślubinach zapraszamy na uroczysty obiad w domu Państwa Młodych.

Na zaproszeniu był też ozdobny napis:

Pragniemy z Wami spędzić ten szczególny dzień.

- To już za miesiąc. Jak spotkam Rhodeya to mu nogi z dupy powyrywam - powiedział, ale cieszył się ze szczęścia przyjaciela.

- Ej, nie przy dziecku - powiedziała Lena szturchając go łokciem w bok.

- W tym jest coś dziwnego. Dlaczego im się tak śpieszy do ślubu? - zapytał. - To zupełnie nie w stylu Hill. Chyba że wpadli, jak my.

- Może po prostu zaprośmy ich i sami zapytajmy - powiedziała wzruszając ramionami.

- Zajmiesz się tym? - poprosił.

- Dobra - zgodziła się.

*Lena*

Na obiad na jej zaproszenie przyszli Rhodey i Hill. Na jej palcu zobaczyła złoty pierścionek z zielonym oczkiem. Swój pierścionek zaręczynowy zdjęła po powrocie z miesiąca miodowego, żeby nie przeszkadzał albo się nie zgubił i teraz spoczywał w szkatułce po Marii Stark, razem z naszyjnikiem od Tony'ego.

- No więc... skoro już tu jesteśmy, to chcielibyśmy was prosić na świadków - powiedział James.

- Oczywiście, że nimi będziemy - uśmiechnęła się.

Potrzebujemy siebie 2✔T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz