Rozdział 24

855 48 10
                                    

*Lena*

Rano wyszła z sypialni na śniadanie. Zdziwiła się, gdy w salonie zastała tylko Michaela, Rhodeya i Marię. Mały Tony spał spokojnie w kołysce Bruce'a. Dlaczego nie ma Rity i Bucky'ego?

- Gdzie Rita i Bucky? - zapytała siadając na kanapie i zaczynając jeść kanapki.

- Nie wiem, nie było ich, gdy się obudziłem, a wiesz że zawsze wstaję pierwszy. Takie przyzwyczajenie z wojska - odpowiedział Michael.

Zaczęła się martwić o przyjaciółkę. Znikanie bez słowa było do niej niepodobne. A jeśli coś stało się jej dzieciom? Zastanawiała się czy nie powinna zadzwonić do Rity lub Bucky'ego, sprawdzić co się dzieje. Gdy skończyła jeść, wyjęła telefon żeby zadzwonić do przyjaciółki, ale w tej samej chwili zadzwonił do niej Barnes.

- Bucky, co się dzieje, gdzie Rita? - zapytała.

- Jesteśmy w szpitalu. Rita musiała mieć cesarkę, bo odkleiło się łożysko - odpowiedział.

- Ale z dziećmi wszystko w porządku? - zapytała.

- Tak, to znaczy przez jakiś czas będą musiały leżeć w inkubatorze, zanim nie wykształcą płuc, ale poza tym są zdrowe - odpowiedział. - Musisz przyjechać je zobaczyć. Howard jest podobny do mnie, ma brązowe włosy. Oczy ma niebieskie, jak Rita. Z Marią jest na odwrót, jest podobna do mamy, ale ma moje oczy.

- Koniecznie muszę ich zobaczyć. W końcu to moi chrześniacy - uśmiechnęła się lekko.

- Rita teraz śpi, ale na pewno ucieszy się z twoich odwiedzin - powiedział.

- Niedługo będę - powiedziała i rozłączyła się.

*Bucky*

Patrzył przez szybę inkubatora na swoje dzieci. Żałował że nie mógł ich wziąć na ręce, przytulić. Mógł jedynie dotknąć ich wkładając ręce przez otwory w inkubatorze. Ale przecież najważniejsze, że żyły i były niemal całkiem zdrowe. Lekarz dawał im dużo szans, że szybko nadgonią noworodki urodzone o czasie. Wciąż nie mógł uwierzyć, że naprawdę został tatą. Miał rodzinę. Nie wiedział czy kiedyś powie Howardowi i Marii, że są z in vitro, ale teraz to nie miało znaczenia. Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył Lenę. Towarzyszył jej Michael.

- Rita śpi. Nie może jeszcze wstawać z łóżka - powiedział.

- Rozumiem - powiedziała. - Mogę dotknąć? - zapytała.

- Jasne - uśmiechnął się lekko.

Patrząc jak Lena wkłada ręce do otworów w inkubatorze i delikatnie dotyka rączek bliźniąt, zrobiło mu się jej żal. Termin jej cesarki był coraz bliżej, a nadal nie wiedzieli gdzie są Tony i Bruce. Od Rhodeya wiedział, że ze Starkiem dzieje się coś dziwnego - wszystko wokół niego wybucha, coraz większe obiekty. Gdy był Zimowym Żołnierzem często był świadkiem strasznych efektów eksperymentów Hydry, ale takie czegoś nigdy nie widział. Chyba że nie pamiętał, ale to było raczej niemożliwe, bo odkąd T.A.R.C.Z.A uznała że nie da się już go zaprogramować, pamiętał wszystko ze swojej przeszłości. Może nawet bardziej pamiętał piekło, które zgotowała mu Hydra, niż dzieciństwo i młodość przed pójściem do wojska, przed tamtym cholernym upadkiem. Nie wiedział dlaczego, może po prostu ta rana była jeszcze zbyt świeża? Hydra zabrała mu kilkadziesiąt lat życia. Z trudem odzyskał wspomnienia, które mu odebrano. Bez Steve'a to by się chyba nie udało. Zaczął sobie przypominać, gdy on go rozpoznał. A potem regularnie przychodził do jego celi w T.A.R.C.Z.Y i pomagał mu sobie przypomnieć, opowiadając wspomnienia z jego przeszłości, z ich przeszłości. Bardzo chciał żeby Steve był tu z nim, ale nie wiedział czy on by chciał. No i miał nadzieję, że wziął sobie do serca jego słowa i ruszył Avengersom na pomoc w poszukiwaniu Tony'ego i Leny.

Potrzebujemy siebie 2✔T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz