d is for dangerous//arctic monkeys

458 65 59
                                    


d is for dangerous//arctic monkeys

Luke i Michael stali w sekcji kolorów w miejscowym sklepie z narzędziami. Michael był pochylony bliżej czerwieni, wybierając odcień farby. "Myślę, że płomienna czerwień może być zajebista."

Luke szturchnął go delikatnie. "Sh, jesteśmy w miejscu publicznym." odwrócił się do swojego telefonu, przewijając na samą górę jego e-maili i odświeżył stronę.

Mike przewrócił oczami, zanim wybrał kilka kolorów. "Jaki chcesz kolor?"

"To naprawdę nie ma znaczenia, kochanie." na pasku powiadomień pojawiła się nowa wiadomość od Jack'a, a Luke zastanowił się nad tym czy ją otworzyć. To może być coś niewinnego związanego z pracą albo zdjęcie kutasa. Nie ma nic pomiędzy. "Idę znaleźć taśmę. Co powiesz na to, żebyś poszedł dostać jakieś próbki?"

Michael przytaknął, nawet nie słuchając. Kochał malować, sztukę i kolory. Kochał wszystko.

Od / Jack

Co dzisiaj porabiasz? Wpadnij później, tęsknię za tobą.

Luke spojrzał na ekran, przygryzał wargę, myśląc nad odpowiedzią. Nie powinien pójść, musi przestać z czymkolwiek, co oni mają. Ma męża i dwójkę dzieci i kolejne w drodze i wie, że nie powinien się zabawiać.

Do / Jack

Pomagam dzisiaj Mikowi pomalować pokój dla dziecka. Skończę o 11.

Zablokował telefon i powędrował po alejkach, szukając taśmy i nowych wałków. Alejki były wysokie i ciemne, sprawiały, że Luke odczuwał klaustrofobię. Wybrał kilka potrzebnych przedmiotów, wrzucając je do plastikowego wózka.

Michael dobrał swoje ulubione trzy czerwienie, prosząc mężczyznę przy biurku, aby dał mu kilka próbek koloru. Kochał takie sklepy, kochał wysokie alejki wypełnione wszystkim, czego malarz pragnął.

Kilka godzin później w końcu byli przygotowani do malowania. Koszyk po brzegi zakryty był niebieskimi taśmami, drewnianymi płytami, którymi zakryją przestrzeń przy ścianach.

"Co powinniśmy zrobić jako pierwsze?" Luke spytał, rozglądając się wokół. Znajdowały się tam kosze z kolorem, który ostatecznie wybrali -głęboka czerwień z odcieniami pomarańczy- oraz wiele pędzli.

"Muzyka," Michael odpowiedział. Opuścił pomieszczenie szybkim ruchem, wracając z laptopem. Położył go na środku pustej podłogi, zanim wcisnął przycisk "losowo" na swojej playliście. Rozbrzmiała piosenka Arctic Monkeys, a Luke znał każdą zwrotkę.

Pokrywka od farby została zdjęta, gdy dwaj mężczyźni wylali ją do dłuższego pojemnika. Luke zanurzył w niej wałek malarski, a w tym czasie Michael chwycił mniejszy pędzel. "Masz pewną rękę, więc zacznij od listwy. Zajmę się większą przestrzenią," Luke zaplanował, co mają zamiar zrobić.

Michael cały chichotał, kiedy spojrzał za ramię, aby zobaczyć swojego ukochanego, robiącego dokładnie to, co Mike kochał. Kochał malować- nawet jeśli to była tylko sypialnia- i lubił widzieć uśmiech na twarzy Luke'a.

Spojrzał w dół na swój brzuszek, rósł każdego dnia. Wiedział, że przybierał na wadze przez wszystkie dodatkowe posiłki, którymi musiał się najeść. Był podekscytowany na myśl o dziecku, niezależnie od bólu, przez który wiedział, że będzie musiał niedługo przejść.

Mike pochylił się, zbliżając się do listwy. "Więc, jak w pracy?" zaczął pogawędkę, mając nadzieję, że przezwycięży panującą ciszę.

"Jest w porządku. Stresująco. Mamy więcej wykonawców na listach przebojów niż wcześniej, co tylko dodaje więcej stresu," Luke odpowiedział.

"Tęsknię za pracowaniem w wytwórni," Michael przyznaje. "To zawsze była po prostu dobra zabawa, nowa przygoda każdego dnia."

Luke westchnął. "Już tak nie jest. Nie jesteśmy już tą małą wytwórnią, która przeszukuje lokalne bary, chciałbym żeby tak było." kiedy Jack i Luke założyli wytwórnię, ich celem było, aby odnaleźć muzyków jak oni. Chcieli znaleźć oddanych i wytrwałych ludzi, którzy czerpią radość z postępów z ciężkim brzmieniem i zbyt głębokimi tekstami. Michael przyszedł, dając im drugą opinię o każdej, pojedynczej osobie, których obserwowali występ.

Później ich pierwszy wykonawca trafił na listę przebojów, co nastąpiło z każdym kolejnym, z którym pracowali. Mieli złoty dotyk, a wszyscy chcieli od nich więcej. Wyrośli ze studia w piwnicy, ich drużyna, składająca się trzech osób, nie była wystarczająca.

"To były czasy," Mike powiedział.

"Nie umieramy, nie zachowuj się jakby tak było." Luke zrobił krok w tył, patrząc na czerwoną ścianę przed nim.

Mike wciąż zajmował się listwą przy ścianie ostrożną i powolną dłonią. "Co u Jack'a? Nie widziałem go wieków."

"Dobrze. Może troszkę później będę musiał pójść mu pomóc z pracą," Luke rażąco skłamał. Wiedział, że to co robi, było złe. Zdradzał swojego ciężarnego męża, czuł się jakby zdradzał swoją rodzinę. Ale, to było zbyt wiele.

Luke czuł jakby zwyczajnie czekał, aby ze smutku ukazał się Ashton lub Calum. Był zatroskany, był wrakiem. Zawsze był wrakiem.

Luke dotrzymał obietnicę swojego współpracownika. Pokazał się w drzwiach dwie minuty po jedenastej. Noc była ciemna, tak jak jego oczy.

Spędzili godziny pomiędzy pościelą z pochylonymi plecami i jękami. Jack pozostawił ślady w kształcie swoich rozpalonych ust na bladym ciele Luke'a, szepcząc słowa pożądliwości przy każdej możliwej okazji.

Luke mu pozwolił. Pozwolił starszemu mężczyźnie usiąść okrakiem na jego talii i przytrzymać ręce nad głową. Pozwolił mu zabrać go w nocy bez żadnych wyrzutów sumienia.


it's me [muke af] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz