where the story ends//the fray

445 68 52
                                    


where the story ends//the fray

Biuro Dr. Daisy było takie samo jak każdego tygodnia. Luke usiadł na środku dużej kanapy, tak samo jak robił to co tydzień przez dziesięć lat. Okno po jego prawej stronie sięgało od podłogi aż po sufit, światło z zewnątrz lśniło tak jasno.

"Spróbujmy jeszcze raz," powiedziała. Jej głos był bardziej niewzruszony, taki jakiego nigdy wcześniej nie usłyszał z ust swojej pani psycholog. "Co się stało?"

"Oni umarli. Spłonęli, ponieważ mnie tam nie było," powtórzył.

"Kontynuuj."

Luke oparł głowę na rękach, pocierając oczodoły. "Byłem z Ashtonem, poznałem go w kawiarni. Zrobiłem z nim brudne rzeczy, a kiedy wróciłem do domu, nie zastałem niczego poza popiołem i syrenami, oni już odeszli." pociągnął za skórę, kilkudniowy zarost na jego podbródku był ostrzejszy. "J- Ja tworzyłem ten świat w mojej głowie przez dekadę. Nie mogłem sobie z tym poradzić, nie potrafiłem kurwa zaakceptować, że odeszli. Powinienem tam być, Dr. Daisy, też powinienem umrzeć."

Dr. Daisy wstała od biurka, Luke nigdy zdał sobie sprawy z tego, że jest niska. Była raczej pulchna, jak większość kobiet w średnim wieku. Miała zmarszczki na skórze, Luke nie zauważył tego dopóki nie usiadła obok niego. Położyła swoje pomarszczone dłonie na tych Luke'a. "Nie zasługujesz, aby umrzeć. Przechodzisz przez bardzo zły okres w swoim życiu i zrobiłeś kilka bardzo złych rzeczy, ale już o tym wiesz."

"Zasługuję, żeby umrzeć," znowu zapłakał. "Zdradziłem mojego kochanego męża z Ashtonem, później z Calumem i z Jackiem. Oni nie żyją! Moja rodzina nie żyje!" Luke odsunął dłonie i cofnął się do poduszek. Ugiął kolana, ukrywając głowę pomiędzy nimi.

"Zrobiłeś duże postępy, Luke. Jestem z ciebie bardzo dumna. Bierzesz na siebie winę za swoje złe błędy. Winiłeś Ashtona, Caluma, Jacka, każdego. Ale już tego nie robisz. Musisz iść naprzód, zawsze będzie lepiej."

Luke potarł swoje czerwone oczy. "Nie powinienem zdradzać Michaela. Michael był piękny, miły i był moim marzeniem," powiedział płaczliwym głosem i czknął, wspomnienia o  swoim pierwszym mężu nadeszły zbyt silnie. "Szczególnie z Calumem, on próbował mnie zabić, Dr. Daisy. Uderzył mnie, podpalił i dusił. To nie było pożądanie ani miłość. To nawet nie był szybki numerek, on miał duży bagaż."

Przytaknęła, kładąc dłoń na jego po raz kolejny.

"Ashton się rządził. Zawsze próbował znaleźć drogę do Mike'a albo dzieci, chciał mnie zestresować. On po prostu chciał, aby wiedzieli, powinienem mu powiedzieć. Miłość mojego życia umarła, wierząc, że byłem wierny. Nienawidzę Ashtona, kurewsko nienawidzę wszystkich." Luke pomyślał o brunecie z odważnymi, złotymi oczami. Pomyślał o jego brązowych lokach pomiędzy nogami Luke'a, sprawiając mu przyjemność w środku nocy.

Pomyślał o Calumie, jego ciemnobrązowych oczach wypełnionymi ogniem i wściekłością. Pomyślał o jego opalonych i wytatuowanych ramionach, owiniętych wokół jego szyi, przyciskających go do ściany, zmuszając zamężnego blondyna.

"Rozumiesz, że popełniłeś błąd. Minęło dziesięć lat i nie możesz zapomnieć, ale teraz powinieneś być troszkę bardziej wyrozumiały dla samego siebie. To w porządku, już czas."

Luke potrząsnął głową od lewej do prawej, gdy wybuchnął płaczem kolejny raz. Jego twarz wykrzywiła się i pomyślał o Alex, jej pięknej twarzy zalanej łzami. Pomyślał o Nicku, jego delikatnych otarciach na napiętych mięśniach. "Nie potrafię sobie wybaczyć. Oni umarli przeze mnie."

"Nie spowodowałeś pożaru, Luke. To było przeciążenie elektryczne spowodowane przez pralkę, to nie byłeś ty. Nie mogłeś temu zapobiec." jej głos znów miał kojący ton, to była symfonia jego ostatniej dekady.

"Mieli głęboki sen, wiedziałaś o tym? Cała trójka," zaśmiał się przez łzy, "Pamiętam jak próbowałem obudzić ich rano, aby jechać na rodzinne wakacje i nikt nie mógł się obudzić. Godzinę zajęło, żeby jedna osoba z nich się ocknęła." wysunął dłoń spod dłoni Dr. Daisy, aby otrzeć katar. Przeczesał włosy ręką zanim ukrył twarz w dłoniach po raz kolejny. "Ja miałem płytki sen. Kiedy mieliśmy rodzinę myszy na strychu, słyszałem je każdej nocy i budziło mnie to za każdym razem. Mógłbym obudzić się, gdybym był w łóżku, w którym miałem się znajdować. Mogłem ich uratować."

Łzy zaczęły napływać do kącików oczu Dr. Daisy. Znała dwójkę dzieciaków, znała Michaela. Byli słońcem i tęczą. Wiedziała o kochankach, wiedziała, że mogła to zatrzymać. Czuła się winna. "To w porządku, Luke. Nikt cię nie obwinia."

"To byłem ja, to była moja wina," wrzasnął, "Nie zasługiwali na to, żeby umrzeć. Moja piękna rodzina."

Najdrobniejsze rzeczy raniły Luke'a najbardziej. Alex miałaby dwadzieścia siedem, a Nick dwadzieścia pięć lat. Mogliby mieć własne życia, mogliby napawać ojców coraz większą dumą każdego dnia.

Luke tęskni za budzeniem się obok Michaela każdego poranka, tęskni za schodzeniem na dół, aby ujrzeć Michaela już przygotowującego mu kubek kawy, w sposób jaki lubił. Tęskni za jazdą do pracy z Michaelem każdego poranka. Ich życia były rutyną, a teraz to zostało rozbite. Przez długie dziesięć lat, Luke był rozbity, a jest to jego wina. Wie, że to jego wina.

Powinni być sześć stóp pod gwiazdami, a nie sześć stóp pod ziemią.

it's me [muke af] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz