IGA POV.
Ocknęłam się na swoim łóżku, nad którym, wręcz, modlił się pan Tomasz. Zupełnie nie pamiętam, co się stało.
-Czemu pan tu jest?- pytam, równocześnie podnosząc się na poduszkach do góry.
-Na szczęście się pani ocknęła. Znalazłem panią w kuchni- teraz sobie przypominam. Czekałam na obiad, gdy nagle straciłam świadomość. To było niezbyt miłe uczucie, gdy nie możesz zrobić nic, tylko czekać aż ktoś ci pomoże.
-Jak znalazłam się tutaj?
-Przyniosłem panią- rumienię się, bo jestem ciężka i pewnie to nie było łatwe.
-Przepraszam za kłopot, ja już się lepiej czuję. Pójdę zobaczyć czy chłopaki odrobili lekcje na jutro- odkrywam się, ale gdy chcę zejść z łóżka, pan Tomasz mnie znowu przykrywa.
-Nie ma mowy. Pani będzie leżeć w łóżku, a ja zaraz przyniosę rosół- on i gotowanie?- Proszę się nie martwić, pani Ola go zrobiła, więc na pewno będzie dobry- mimo moich usilnych protestów i tak postawił na swoim.
-Nie chce mi się jeść.
-Jak z dzieckiem. Mamy się bawić w samolocik, żeby pani otworzyła buzię, to proszę- pan Tomasz udaje, że łyżka to samolot, których chce wlecieć do mojej buzi, ale ja mocno zaciskam wargi, lecz czuję, że zaraz nie wytrzymam i zacznę się śmiać. Nie minęło pięć sekund a wybuchnęłam śmiechem, co pan Tomasz wykorzystał do włożenia mi łyżki do buzi i o mało co się nie udławiłam rosołem.- Wszystko dobrze?
-Tak, ale resztę zjem sama- zabieram mu miskę i łyżkę, po czym powoli zjadam mój leczniczy obiad i z zainteresowaniem przyglądam się uśmiechniętemu szefowi.
-Jak się pani czuje? Gorączka spadła- stwierdza przykładając mi swoją zimną dłoń do czoła. Jakbym chciała, żeby tam została, ale to przez to, że jest mi bardzo gorąco i jego ręką przynosi ukojenie.
-Już lepiej, mogę pana o coś zapytać?- pytam niepewnie.
-Oczywiście- odpowiada krótko i siada na skraju mojego łóżka.
-Czemu pan tu ze mną jest?
-No... jakby to.. ja, po prostu, czuję się winny, że to przeze mnie jest pani chora- można było się domyślić, że to nic innego jak wyrzuty sumienia. Najwyraźniej nie każdy ma serce.
-Ja czuję się lepiej, więc może pan już iść.
-Wolę mieć pewność, że nic pani nie będzie- co za uparty człowiek.
-Nic mi nie będzie, proszę wracać do swojej pracy.
-Jakby co to jestem u siebie- wychodzi, ale trzeba przyznać, że ma duże wyrzuty sumienia, skoro tak długo go musiałam przekonywać do wyjścia. Korzystając z tego, że mam wolne do końca dnia, miałam zamiar się położyć, ale w najlepszym momencie, gdy znalazłam wygodną pozycję, ktoś puka do drzwi. Słowo daje, jeśli to pani Tomasz, to coś mu zrobię.
-Hej to my, możemy?- zza drzwi wychlają się dwie lokowane czupryny bliźniaków.
-Jasne- klepie miejsce obok siebie na łóżku, a chłopaki po chwili wskakują na nie.
-Napędziłaś nam strachu, wiesz?
-Przepraszam. To nic takiego- tłumaczę, przytulając ich do siebie.
-Tata też był przerażony i ciągle powtarzał, że to jego wina- i dobrze mu tak! Mógł mnie wczoraj nie zostawać.
-Przesadza, to tylko zwykłe omdlenie. Wiele razy mi się coś takie przydarzało, ale żyję- uśmiecham się do nich i zaczynamy bardziej przyjemną rozmowę, którą przerywa dopiero wejście mojego szefa do pokoju.
-Chłopaki idźcie spać, bo jutro szkoła- mało zadowoleni zwlekają się z łóżka i wychodzą. Mikołaj wcześniej żegna się z ojcem przytuleniem, ale Arek wychodzi bez pożegnania.
-Jest zły, przejdzie mu- mówię po ich wyjściu, bo widzę, że pan Tomasz jest zawiedziony.
-Co ja mam zrobić?- może to jest moja szansa na pomoc Arkowi? Warto spróbować.
-Niech mu pan pozwoli. Nie można go trzymać pod kloszem, bo znowu zacznie rozrabiać, a co gorsza odsunie się od pana. Mikołaj jeździ konno i równie dobrze też może sobie coś zrobić, a mimo to mu pan pozwala- tłumaczę swój punkt widzenia z nadzieją, że do niego jakoś dotrę.
-Może ma pani racje- mówi zrezygnowany i siada na krześle przy biurku.
-Iga.
-Hym?- patrzy na mnie wyraźnie zdziwiony.
-Jestem Iga, nie żadna pani- mężczyzna wstaje i z dziwnym wyrazem twarzy mi się przygląda, jakby coś sobie przypominał lub po prostu mnie nie rozumiał. Źle zrobiłam?
******************
Jak myślicie, dlaczego Tomasz tak zareagował? Czyżby pan z wyższych sfer nie mógł się spoufalać ze służbą? Nie wiem kiedy next bo ten tydzień jak każdy był trudny, przepraszam 🙏
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Nie ucz ojca dzieci wychowywać
Romance"NIANIA POTRZEBNA OD ZARAZ", tak pisało w gazecie, ale czy ja się do tego nadam? Jeśli czegoś nie spróbujesz to nigdy nie dowiesz się czy było warto! Okładkę znów wykonała wspaniała _Liff_ 😚