-Gotowa?- kiwam jedynie głową, bo nagle, z nieznanych mi powodów, zanikł mi głos.- No chyba nie powiesz mi, że się stresujesz kolacją z moimi dziećmi?
-To nie tak, że się stresuję... No może troszkę, ale po prostu nadal trudno mi uwierzyć w to, że wszystko wróciło na swoje miejsce. Pamiętam, jak wchodziłam tu pierwszy raz- nie wiem, dlaczego właśnie w tym momencie mi się to przypomniało, ale nie miałam na to wpływu.
-A myślałaś, że kiedyś wejdziemy tu razem, jako para?- nie mogłam nie popatrzeć w tej chwili, w jego piękne oczy, które pilnie śledziły moją twarz.
-Nie miałam dużych wymagań, chciałam jedynie jakoś przeżyć- uśmiecham się szeroko i odwracam się przodem do drzwi, aby je otworzyć, ale w ostatniej chwili poczułam rękę Tomasza na swojej.
-To przeżyjmy to razem- serce natychmiast dało o sobie znać i biło, niczym szalone. Nie mogłam opanować oddechu, a na pewno nie pomagały mi w tym perfumy Tomka, które rozpoznałabym nawet z zamkniętymi oczami. Nasze dłonie, wspólnie, otworzyły drzwi i ujrzeliśmy egipskie ciemności.- Światło.
Podczas, gdy Tomasz szukał włącznika, ja zdjęłam z siebie kurtkę i położyłam na, wyszukanej ręką, kanapie. Nagle wszystko zostało oświecone i moim oczom ukazał się wspaniale przyozdobiony stół. Wszędzie było mnóstwo kwiatów i wszelakich potraw. Po prostu szczęka opadła mi do podłogi.
-Przyznaj się, że to zaplanowałeś- patrzę oskarżycielsko na mężczyznę, choć tak naprawdę, to mam ochotę go wyściskać za tyle przygotowań i starań.
-Chciałbym, ale ktoś mnie uprzedził. Olga? Chłopaki?- Po całym domu rozniósł się melodyjny głos, ale nikt nam nie odpowiedział. W domu panowała zupełna cisza, która jeszcze bardziej nastrajała nas w romantyczny nastrój.- Wygląda na to, że zostaliśmy sami.
-Yhym- odpowiadam i uważnie przyglądam się, jak Tomek zbliża się do mnie powoli i skanuję moją twarz, każdy jej milimetr.- Dzieci bardzo się postarały.
-Yhym- teraz już dzielą nas milimetry, nasze nosy praktycznie stykają się. Właśnie w momencie, gdy mieliśmy się pocałować, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.- Jeśli to dzieci, to ich zamorduję.
-Nie marudź tylko idź im otworzyć niech nie stoją na dworze- widzę, jak mężczyzna z niezadowolenie zmierza w kierunku wejścia, a sama staram się unormować oddech i wyglądać, jak najbardziej normalnie. Jednak zaraz po otworzeniu drzwi, moja twarz, wykręca się w grymas. Dagmara. Idealne wyczucie czasu.
-Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam, ale mówiłam ci o tym ile pracy mamy jeszcze do zrobienia- po usłyszeniu jej przesączonego jadem głosu, mam ochotę zwymiotować, lecz staram się tego nie pokazywać. Jestem na skraju wytrzymałości.
-Jak widzisz przeszkadzasz. Załatwimy wszystko jutro- rozpływam się na dźwięk mojego ulubionego głosu. Wreszcie jakaś miła odmiana dla ucha.
-Ale..
-Kochanie ja poczekam na górze, jeśli to coś ważnego to załatw to teraz, tylko błagam, nie przemęczaj się. Czekam w sypialni- ostatnie zdanie wypowiedziałam już wprost do jego ucha. Mogłam jednak dać sobie uciąć rękę, że Dagmara to doskonale słyszała, miała słyszeć. Gdy mogłam już odejść z tryumfalnym uśmiechem, odwróciłam się na pięcie i weszłam po schodach, obserwując jak nieproszony gość i Tomek wchodzą do gabinetu. Ciągle uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy tylko sobie przypomniałam minę tej żmii. Najwyraźniej nie spodziewała się mnie tutaj. Jestem pewna, że już miała gotowy plan, jak wskoczyć Tomkowi do łóżka, ale przykro mi, ja zrobię to pierwsza. Z tą wulgarną myślą zamknęłam się w sypialni i wygodnie ułożyłam się na miękkim łóżku...
Ta przybłęda jeszcze pożałuje, że zajęła moje miejsce. Już wkrótce cała prawda wyjdzie na jaw, albo jak kto woli. Cała prawda wyjdzie zza krat...
***************************************
Jak myślicie kogo słowa wplotłam na koniec? Dagmary? Czy to nie byłoby zbyt proste?
I nie nie zapomniałam o Was, lecz teraz rozdziały będą pojawiać się co tydzień z powodu nawału zajęć i mojego życia prywatnego. Poza tym zostało ich już bardzo niewiele, a ja nie jestem jeszcze gotowa, aby rozstać się z naszymi bohaterami, więc trzeba przedłużać :D Do następnego :*
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Nie ucz ojca dzieci wychowywać
Lãng mạn"NIANIA POTRZEBNA OD ZARAZ", tak pisało w gazecie, ale czy ja się do tego nadam? Jeśli czegoś nie spróbujesz to nigdy nie dowiesz się czy było warto! Okładkę znów wykonała wspaniała _Liff_ 😚