37. Moja niezdara

6.2K 278 45
                                    

Myśleliście, że o Was zapomniałam? Rozdział co prawda miał być trochę wcześniej, ale byłam z mamą pobiegać, bo my przecież takie fit 😂 Przy okazji troszkę potrzymałam Was w niepewności. Miłej lektury!?!

TOMASZ POV.

Wcześniej przez te cholerne korki prawie się spóźniłem na lotnisko, żeby odebrać Olgę i chłopaków, a teraz znów stoimy w korku już ponad pół godziny. Możliwe, że jest to spowodowane końcem ferii i ludzie akurat dzisiaj postanowili wracać ze swoich urlopów, ale naprawdę mam dość!

-Długo jeszcze?- ciągłe pytania Olgi wcale mi nie pomagają w skupieniu się na pracy i jeszcze bardziej wyprowadzają mnie z równowagi, ale udaję, że ich nie słyszę. Dobrze chociaż, że mam ze sobą laptopa, więc mogę nadrobić ostatnie zaległości spowodowane moimi feriami. Już nigdy nie zdecyduję się na tak długi urlop, bo najbliższy tydzień na sto procent spędzę z głową nad papierami. Czy w mojej firmie nie ma nikogo, kto mógłby się zająć chociażby podsumowaniem rocznej pracy? Od czego mam asystentkę i zastępcę?

-Wreszcie coś się ruszyło- pewnie narzekałbym dłużej, ale samochód gwałtownie ruszył i laptop spadł z moich kolan. Mam ochotę wrzeszczeć na cały świat,uff! Zwłaszcza na tego niedojdę szofera!

-Nie dałoby się ostrożniej? Ja tu pracuję!- krzyczę w stronę kierowcy, który tylko wymrukuje ciche "przepraszam" i kontynuuje swoją pracę. Idiota! Nie chcąc marnować więcej czasu, dlatego podnoszę laptopa z podłogi i znów wracam do pracy. Przysięgam, że jeśli na moim nowym laptopie znajdę choćby ryskę, to potrącę mu to z pensji!

-Tato, spokojnie. Przecież to nie jego wina, że są korki- Olga, jak zwykle ma najwięcej do powiedzenia.

-Mógłby być chociaż trochę uważniejszy i skupić się na prowadzeniu auta. Za to mu w końcu płacę . Co ty taka miła dzisiaj i wszystkich bronisz?- na moje pytanie nie dostaję innej odpowiedzi, jak tylko prychnięcie, więc znów mój wzrok ląduje na ekranie. Będę musiał dzisiaj powysyłać jeszcze maile do moich udziałowców z rocznym raportem, który wciąż jeszcze nie został do mnie wysłany. Wygrzebuję z kieszeni telefon i wybieram numer Dagmary.

-Czy ty choć raz mogłabyś zająć się sprawami firmy, tak jak należy?- nawet nie kłopoczę się z przywitaniem, bo nie widzę w tym najmniejszego sensu. Nie pora na grzeczności.

-Widzę, że humorek dopisuje od rana. Może zanim zaczniesz się znów wydzierać, to powiesz w czym problem?- słowo daję, że zaraz wybuchnę. Inwestorzy nie dostali jeszcze raportów, ba nawet ja ich jeszcze nie dostałem do wcześniejszego sprawdzenia, a ona się jeszcze pyta, jaki mam problem!

-Problem jest w tobie i w tych nierobach! Gdzie są raporty?! Miałaś mi je wysłać dzisiaj rano, a wciąż ich nie mam! Co mam do cholery powiedzieć ludziom?- z irytacją zamykam laptopa i jeszcze mocniej ściskam telefon w dłoni. Widzę tylko kątem oka dziwne spojrzenia dzieci, ale mam teraz o wiele ważniejszy problem na głowie. Nie mogę sobie pozwolić na taki błąd i to jeszcze na samym początku tego roku.

-O ile dobrze pamiętam to kazałeś mi też wysłać je inwestorom wczoraj, po moim uprzednim sprawdzeniu, bo dzisiaj miałeś odebrać dzieci z lotniska. Coś się zmieniło?

-Niech cię szlag- rozłączam się podirytowany. Jak ona śmie w ogóle mnie pouczać? Z ulgą stwierdzam, że jesteśmy już blisko domu, więc może uda mi się ochłonąć. Nie chcę, żeby Iga widziała mnie w takim stanie, bo na pewno od razu to ja byłbym winny.- Co się tak patrzycie, jakbyście mnie pierwszy raz widzieli?

-Nie ważne- po chwili auto zatrzymuje się i wysiadamy przed samymi drzwiami domu. Marek otwiera nam samochód, a ja wychodzę jako pierwszy, żeby zobaczyć co u Igi. Miała przygotować nam obiad, więc już się nie mogę doczekać. Nagle cała złość mi przeszła, a nawet zacząłem się cieszyć na myśl o rodzinnym obiedzie i spędzeniu czasu z moją ukochaną oraz dziećmi.

Nie ucz ojca dzieci wychowywaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz