IGA POV.
Kucając nad grobem mamy i głaszcząc płytę nagrobkową, czułam wielką pustkę, która wręcz rozrywała mnie od środka. Moje myśli starają się szukać w głowie jakiś miłych wspomnień z naszego wspólnego życia, ale są one blokowane przez to ostatnie wspomnienie. Trumna się zamknęła, a ja uświadomiłam sobie, że to był ostatni raz, gdy było mi dane zobaczyć twarz mojej mamy. Najcudowniejsza kobieta jaką znam odchodziła z małym uśmiechem na ustach, lecz jestem pewna, że gdyby mogła otworzyć oczy, to zobaczyłabym w nich niepokój. Niepokój o córkę, którą musi zostawić samej sobie na pastwę losu. Ale ja nie byłam sama, nigdy. Tomek trzymał mnie za rękę, gdy pierwszy raz zobaczyłam, już nieżyjącą mamę, oraz wtedy gdy trumna, z tak drogim mi ciałem, została przysypywana ziemią. Bardzo długo nie mogłam powstrzymać łez, ale ku mojemu zaskoczeniu przestały się one sączyć, gdy tylko trumna została całkowicie zasypana. Zupełnie tak, jakby mama powiedziała: "Dziecko dość już tych łez! Ciesz się, masz z czego!" Ja jednak byłam na siebie złą, że jako córka, nie mam już czym płakać. Gdybym mogła to zupełnie pogrążyłabym się w żałobie i pozostała tak, aż do własnej śmierci. Czemu ten świat jest tak skonstruowany. Przecież gdyby ludzie żyli i nie umierali byłby on o wiele piękniejszy. Ja nie chcę, żeby moja mama umierała!
-Kochanie, dzisiaj jest bardzo zimno. Może już pójdziemy?- to prawda, że grube krople deszczu spadały na gładką płytę nagrobkową, zostawiając po sobie kałuże, ale mi to nie przeszkadzało. Jestem tu ze swoją mamą i to jest dla mnie najważniejsze.- Kochanie...
-Nie chcę- odpowiedziałam cichym głosem, ale jestem pewna, że nawet gdyby mnie nie usłyszał, to i tak wie o co mi chodzi. Zawsze mówię to samo.
-Nie możemy zostać tu cały dzień. Dzieci jadą dzisiaj na ferie- zupełnie o tym zapomniałam. Mieliśmy jechać razem i wszyscy bardzo mnie do tego namawiali. Niby miałoby mi to w czymś pomóc, ale ja nie miałam ochoty, żeby gdziekolwiek jechać. Tomek od razu powiedział, że mnie nie zostawi i mimo moich usilnych przekonywać, że nie jestem małym dzieckiem i sobie doskonale poradzę, nic nie wskórałam.
-Jeszcze chwila, dobrze?- popatrzyłam na Tomka swoimi zamglonymi oczami i widząc jak powoli kiwa głową, znów odwróciłam się w stronę mamy. Nic nie mówiłam, tylko milczałam i nawet starałam się za dużo nie myśleć, a jedynie czuć. Chciałam poczuć, że mama trzyma mnie za rękę, dokładnie tak, jak wtedy, gdy uczyłam się chodzić. Teraz też musiałam się tego nauczyć, od nowa. Jakie to będzie trudne, aby nauczyć się żyć bez mamy.
-Już naprawdę jesteśmy spóźnieni- ocieram rękawem szczypiące mnie oczy i wstaję, próbując jak najdłużej mieć kontakt z grobem mamy. Niestety znów muszę go puścić, ale miejsce pustki zapełnia ręka Tomka, który nie zostawił mnie nawet na chwilę od tego dnia. Ściślej mówiąc od 21:38, bo to wtedy serce mojej mamy przestało bić, już na zawsze....
-Jedziemy od razu na lotnisko?- pytam dla pewności i aby choć trochę oderwać głowę od złych i nieprzyjemnych myśli.
-Tak, mają lot za półtorej godziny, więc spokojnie zdążymy- widząc skupienie Tomka na prowadzeniu samochodu, jedynie przytakuję i resztę drogi spędzamy w milczeniu. Dopiero po wyjściu z auta, pyta:
-Na pewno wszystko dobrze?- widząc troskę w jego oczach, jestem najszczęśliwszą kobietą na tym świecie. Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam, ale bardzo ci za niego dziękuję Boże!
-Tak, chodźmy, bo się spóźnimy- ciągnę Tomka za rękę po schodach i już po chwili dostrzegam bliźniaków, i Olgę z walizkami.
-Myśleliśmy, że już nie przyjedziecie- dziewczyna jest wyraźnie zadowolona z tego powodu, że jednak nam się udało, bo czule się z nami wita.
-Pilnuj ich tam, dobrze?-pytam, gdy przychodzi pora na nasz uścisk.
-Nie martw się. Wrócą w jednym kawałku, jeśli mnie nie wkurzą- uśmiecham się na jej słowa i żegnam się z Mikołajem oraz Arkiem, których na wszelki wypadek przestrzegam przed złym zachowaniem. Szantaż emocjonalny zawsze działa.
-Myślisz, że dobrze robimy puszczając ich samych? Może jednak powinieneś z nimi jechać?- gdy z głośników słyszymy zaproszenie pasażerów do bramki numer 3, zaczynam panikować.
-Poradzą sobie, a my odpoczniemy trochę sami. Możemy...- Tomek nie jest w stanie dokończyć, bo przerywa mu dźwięk mojego telefonu. Odbieram komórkę, machając jeszcze ostatni raz dzieciakom i wychodzę na zewnątrz, aby lepiej słyszeć swojego rozmówcę:
-Witaj, czy mam przyjemność z panią Igą Wójtowicz?- witam mnie nieznany mi dotąd głos. Wpierw myślę, że to może ktoś ze spóźnionymi kondolencjami, ale mężczyzna szybko rozwiał moje wątpliwości:
-Z tej strony komornik sądowy. Bardzo mi przykro z powodu ostatnich wydarzeń, lecz jest pani jednym spadkobiercą swojej matki. Co za tym idzie odziedziczyła Pani jej długi- w pierwszej chwili niedowierzałam, lecz po chwili wszystko zaczęło mi pasować. Przeciw to takie oczywiste, że mama zamiast poprosić mnie i pomoc, wolała zasłużyć się u obcych ludzi.
-O jakich długach mówimy? -mimo strachu o to co mogę usłyszeć, postanowiłam zadać to niewygodne pytanie.
-Lepiej gdybyśmy porozmawiali o tym w cztery oczy- nie pozostało mi nic innego, jak tylko się zgodzić. Po ustaleniu wszystkich szczegółów, rozłączam się. Wiem, że nieuniknione są pytania ze strony Tomka:
-O jakie długi chodzi?- odpowiadam pierwsze, co tylko przychodzi mi do głowy:
-Sąsiedzi mamy chcieli jakoś mi pomóc. Czują podobno, że mają jakiś dług wdzięczności, ale powiedziałam, że porozmawiamy przy najbliższej okazji- sama siebie zaskoczyłam taką kreatywnością, ale zdecydowanie nie przyszło mi to łatwo.
-To może pojedziemy tam jutro?- no i dlatego wolę unikać kłamstw. One zawsze mają krótkie nogi... Czuję, że zaczynają się problemy i to duże, tak jakby teraz miała ich mało!**********
Jeśli zapytacie czemu nie było rozdziałów przez weekend, to już odpowiadam:
Teraz gdy nie mam już nauki mogę dodawać rozdziały przez cały tydzień, ale te dwa dni chce poświęcić na odpoczynek. Odwrotnie jest w czasieroku szkolnego. Wtedy rozdziały dodaję głównie w weekendy. Proszę o zrozumienie, ja też nie jestem robotem.
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Nie ucz ojca dzieci wychowywać
Romance"NIANIA POTRZEBNA OD ZARAZ", tak pisało w gazecie, ale czy ja się do tego nadam? Jeśli czegoś nie spróbujesz to nigdy nie dowiesz się czy było warto! Okładkę znów wykonała wspaniała _Liff_ 😚