39. Jesteś w ciąży?

6.2K 273 38
                                    

Dzisiejsza noc była jedną z najgorszych nocy, które spędziłam w tym domu. Nie dość, że nie mogłam spać przez wyrzuty sumienia, to jeszcze ciągle biegałam do łazienki z powodu mdłości. Ktoś może powiedzieć, że przecież to nie moja wina, a mojego ojca i powinnam, jak najszybciej o wszystkim powiedzieć Tomaszowi, ale ja nie potrafię. Wiem, że jeśli dowie się w inny sposób to będzie jeszcze gorzej, ale właśnie dlatego spaliłam tamten list. Już nie obchodziło mnie to co mama miała mi jeszcze chęć powiedzieć, bo zdecydowanie tamta część listu mnie wystarczająco zmiażdżyła. Tylko w nim był dowód na to, że mój ojciec spowodował wypadek samochodowy, w którym zginęła żona i rodzice Tomka, więc mężczyzna nie ma jak inaczej się o tym dowiedzieć. Jestem wręcz pewna, że zjedzą mnie wyrzuty sumienia, ale muszę to zrobić, bo teraz powinnam myśleć nie tylko o sobie. Ważne jest moje dziecko, nasze dziecko! To wszystko wyszło tak nagle, lecz czasu nie cofniemy, a ja będę najlepszą matką dla mojego maleństwa.

-Marku, widziałeś gdzieś Igę? Szukam jej od rana, ale nigdzie jej nie ma- otrząsam się na dźwięk głosu Tomka, który najwyraźniej już wstał. Spuszczam wodę i podnoszę się z kolan, aby obmyć twarz. Nie chcę, żeby zobaczył mnie w takim stanie, ponieważ na pewno nie wyglądam najlepiej, a przynajmniej tak się nie czuję.

-Niestety nie- po chwili słyszę, jak ktoś się oddala i w spokoju dokańczam makijaż, który zrobiłam, aby ukryć worki pod oczami, po nieprzespanej nocy. Czuję się jak zombie. Wycieram jeszcze ręce i otwieram łazienkę, by wyjść na korytarz. Na szczęście nikogo nie napotykam po drodze i mogę położyć się, choć na chwilę, na wygodnym łóżku. Już miałam zamykać oczy, czułam jak powieki stają się ciężkie i bezwiednie opadają, ale w tym samym momencie drzwi wydają z siebie przeraźliwy dźwięk, który wręcz niszczy moje uszy. Trzeba je będzie naoliwić.

-Iga tata cię wszędzie szuka i już powoli zaczyna wariować!- do pokoju, niczym burza, wpada Mikołaj, który krzyczy wniebogłosy, na co momentalnie się krzywię. Moja głowa zaraz eksploduje, czuję się gorzej niż na kacu.

-Ciszej, błagam. Głowa mi pęka- chłopak jedynie uśmiecha się przepraszająco i po cichu wychodzi z sypialni. Niestety nie na długo zostaję sama, bo już po chwili w pomieszczeniu pojawia się Tomasz.

-Kobieto, gdzieś ty zginęła?- nawet nie zdążyłam odezwać się, a ten już zaczyna przesłuchanie.- Źle się czujesz? Pojedziemy do lekarza, a może potrzebujesz czegoś?

-Jedynie snu. Nie mogłam dzisiaj spać- naprawdę doceniam jego troskę o mnie i jest to bardzo miłe, ale dzisiaj nie mam już siły, a jest dopiero jakaś dziesiąta rano. Słowo daję, że jeśli nie zasnę na chociaż godzinkę, to mój mózg przestanie dzisiaj funkcjonować.

-Dobrze, ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, to jestem w gabinecie. Zostanę dzisiaj w domu, na wypadek gdybyś źle się poczuła- ciepły ton głosu tylko jeszcze bardziej utula mnie do snu. Mogłabym go słuchać godzinami.

-Ja będę spać, nic się nie stanie, a ty powinieneś być już w pracy. Nie martw się- odwracam się na bok i wtulam twarz w poduszkę, a prawą nogę odkopuję spod kołdry i kładę na niej.

-Bardzo cię kocham- to ostanie słowa jakie słyszę przed zapadnięciem w sen. Czuję jeszcze lekki pocałunek na czole, na co mruczę i już kompletnie odlatuję do krainy Morfeusza.


Idę zatłoczoną ulicą, a oczy wszystkich są zwrócone na mnie. Wytykają mnie palcami i drwią ze mnie. W moich oczach zbierają się łzy, ale za wszelką cenę staram się ani jednej nie uronić. Idę dalej, omijając zupełnie nieznanych mnie ludzi, jednak mam wrażenie, że oni wiedzą o mnie wszystko. Nagle gdzieś w tłumie udaje mi się zobaczyć Tomasza. To moja deska ratunku, do której biegnę ile tylko mam sił w nogach.

Nie ucz ojca dzieci wychowywaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz