Mimo, że nie byłam jeszcze w stu procentach pewna swojej decyzji, to postanowiłam postawić wszystko na tę jedną kartę. Przecież doskonale znałam mojego ukochanego i wiedziałam, że kocha mnie i swoje dzieci najmocniej na świecie. Wpuściłam Tomka do środka i zaproponowałam coś do picia, zbierając jednocześnie pozostałości po moim nieproszonym gościu. Ciągle czułam na sobie wzrok i nie trudno było się domyślić kogo, bo byliśmy sami. Zupełnie sami...
Na szczęście po krótkim czasie wróciłam do salonu z ciepłymi napojami i usiadłam naprzeciwko Tomasza, żebym tym razem to ja się mogła mu przyjrzeć. Podkrążone oczy, zmierzwione włosy- wszystko świadczyło za tym, że niezbyt się wyspał. Witam w klubie. Na ten widok nawet zapomniałam o nieszczęsnej walizce i moich przemoczonych rzeczach. Chyba znowu utonęłam.
-Nie wyglądasz zbyt dobrze- odzywam się, chcąc przerwać niezręczną ciszę, lecz po chwili orientuję się, jak bardzo źle mogło to zabrzmieć.- To znaczy, nie miałam na myśli wyglądu, bo jesteś przystojny, ale wyglądasz na zmęczonego.
-Domyśliłem się, jednak dziękuję za komplement- rumienię się na jego słowa i chcąc to zatuszować upijam odrobinę herbaty. W odpowiedzi dostaję jedynie szczery uśmiech mojego towarzysza. To dziwne, że przez tak małe gesty jestem w stanie uświadomić sobie co mogłabym stracić, gdybym ciągle była uparta, niczym osioł.- Wczoraj do późna pracowałem, mamy znów małe problemy, lecz szybko się z nich wyplączemy.
-Rozumiem, ale i tak uważam, że powinieneś się wysypiać- posyłam mu dość wymowne spojrzenie, na co on tylko przewraca oczami. Jak zwykle wie lepiej!
-To był ostatni raz, przysięgam- wiem, że to jedynie słowa, jednak odrobinę się uspokajam i z powrotem opieram o wygodny fotel.- Dobrze ci się tu mieszka?
-Można tak powiedzieć, trudno się przyzwyczaić. Dziękuję ci za ten prezent- chcąc wykorzystać to jako pretekst, wstaję i delikatnie przytulam Tomka. Bardzo brakowało mi tej bliskości, nawet tak prostego gestu. Gdy chcę się odsunąć, choć nie ja nie chcę, a muszę, bo jeszcze chwila i byłabym gotowa usnąć na jego kolanach, Tomasz przytrzymuję moją głowę dłońmi.
-Bardzo cię kocham- coś się we mnie znowu zatliło i tym razem już nie powstrzymuję się ani na chwilę, a jedynie przyciskam swoje wargi do jego. Chwilo trwaj w nieskończoność!
-Ja ciebie też- mówię po między pocałunkami, po czym znów zatapiam się w miękkości ust Tomasza. Smakują tak dobrze i mam ochotę się nie ruszać i spędzić wieczność wtulona w jego tors, ale po chwili słyszę wibrację telefonu.
-To pewnie dzieci. Nie powiedziałem im, że do ciebie jadę- kiwam głową na znak zrozumienia i schodzę na bok.
Jak się potem okazało, to rzeczywiście dzwoniła Olga, więc nie chcąc przeszkadzać, zmyłam się do kuchni, żeby choć trochę ogarnąć w tym domu. Mogłam śmiało powiedzieć, że teraz mi niczego nie brakowało i jakkolwiek by to nie zabrzmiało, nigdy nie czułam się taka kochana.
-Co się porabia?- podskakuję na niespodziewany dźwięk, który okazuje się być głosem Tomasza i machinalnie chwytam się za brzuch.
-Wystraszyłeś mnie- mówię z wyrzutem i staram się wpędzić Tomka w wyrzuty sumienia, lecz on z cwaniackim uśmiechem podchodzi do mnie i pewnie kładzie ręce na moich biodrach.
-Musiałaś o mnie myśleć, skoro nie słyszałaś, jak wchodziłem- a to małpa.- I słodko wyglądasz, gdy się rumienisz.
-A ty uwielbiasz doprowadzać mnie do tego, prawda?
-Kocham to i to też- znów zbliża się do mnie, tak że dzielą nas jedynie milimetry i prawie stykamy się nosami.- Mamy podwójne zaproszenie na kolację.
-Przecież wiesz, że nie lubię tego rodzaju imprez- kręcę głową i oddalam się na większą odległość, zadzierając wyżej głowę, aby móc się mu lepiej przyjrzeć.
-Dzieciaki się obrażą jeśli cię nie przyprowadzę. Bardzo się napracowały- Tomek wykorzystuje moją chwilę nieuwagi i skrada mi szybkiego całusa, podczas gdy ja zastanawiam się nad sensem jego słów.
-I dopiero teraz mi o tym mówisz? Muszę się ubrać- szybko wyplątuję się z jego objęć i przeskakuję co drugi stopień, aby szybciej dostać się do pokoju. Z dołu słyszę jedynie jego perlisty śmiech, na co sama mam ochotę się uśmiechać. Wszystko jest na swoim miejscu, wreszcie!
*******************
To ile mnie nie było? Z rok? Dwa? Moje życie zaplątało się ostatnio pomiędzy szkołę, rodzinę, treningi, a życie towarzyskie i bardzo trudno było mi wpleść choć chwilę na napisanie tego rozdziału. Brakowało też chęci, więc wolałam nie pisać na odwal się. Nie mogę obiecać, że więcej taka przerwa się nie przydarzy, bo nigdy nic nie wiadomo, lecz na razie nic podobnego nie planuję. UWAGA! Zbliżamy się do końca, myślę że dziesięć rozdziałów to maks, jaki się pojawi, dlatego nie myślcie, że sielanka będzie trwać... Przecież trzeba jeszcze pod koniec coś pomieszać :D Do zobaczenia :*
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Nie ucz ojca dzieci wychowywać
Romantik"NIANIA POTRZEBNA OD ZARAZ", tak pisało w gazecie, ale czy ja się do tego nadam? Jeśli czegoś nie spróbujesz to nigdy nie dowiesz się czy było warto! Okładkę znów wykonała wspaniała _Liff_ 😚