~Special 200+~

165 14 3
                                    

Dzisiaj... Jak codziennie... Obudziłam się w swoim pokoju. Tylko, że o 4. A dlaczego tak wcześnie? Prosta odpowiedź! Nie mogłam zasnąć i zasnęłam o 3, a budzik miałam ustawiony na ósmą. Jakoś wyjątkowo mam wyrzuty do pecha... Uch... Mniejsza z tym. Dzisiaj są urodziny mojej przyjaciółki z dzieciństwa! (Dop.aut. Ty nie masz przyjaciół z dzieciństwa... ;-;) Am... Raczej mojej wymyślonej przyjaciółki.

^
|
~nie prawdziwy początek ^^ ~

"Gdyby pech był człowiekiem "

-Hahaha!- Zaśmiałam się nerwowo.
-To takie śmieszne? -Mruknął i spojrzał na czarno odzianego chłopaka, który ponownie zbił wazon.
-Egh... Nie...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Sen. Mój sen. Zły sen. Podchodzący pod koszmar. Ale nie. To zwykły dziwny sen. To od niego się zaczęło. Ta cała dziwna przygoda... Z NIM. Tym... Ech... Powiem w skrócie- pechem.
Miłego czytania...

Obudziłam się w czarno pomalowanym pomieszczeniu. Było w nim zimno, więc na oko jestem pod ziemią, w piwnicy. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. W moim zasięgu wzroku nikogo nie było. Jednak czułam czyjąś obecność. Niepewnie zapytałam:
-Jest tu ktoś?

Na odpowiedź nic nie dostałam. Usłyszałam kroki. Kroki były ciężkie, dlatego słyszałam je głośno i wyraźnie. Nagle kątem oka dostrzegłam czarno ubraną postać. To była chyba habit... czy jak to tam. Zresztą. Po prostu ta "sukienka" księdza. Trochę wystraszona, że mężczyzna (rozpoznałam po sylwetce) stanął nade mną dostrzegłam medalik z krzyżem na jego klatce piersiowej. Teraz jestem pewna, to ksiądz. Albo ten gość jest szurnięty i myśli, że jest Halloween. Tak czy inaczej boję się go.
-A teraz demonie, diable i upadły aniele z czarnymi skrzydłami... Odpuszczę tobie grzechy ,,W Imię Ojca... i Syna... [...]... Amen."- Zaczął wypowiadać różne modlitwy. To już nie było straszne, tylko dziwne. Po co ten dziad to robi? O co mu chodziło z tymi chorymi przezwiskami typu "upadły aniele"? Nic nie rozumiałam w tej chwili. Tak zeszło gdzieś z 20 minut. Moja cisza i jego modlitwy są dosyć już irytujące. Gdy chciałam się już odezwać to nagle wyciągnął krzyż i pomachał mi nim przed oczami. Aż chciało mi się śmiać. Najgorsze jest to, że nie mogę się przyjrzeć jego twarzy.

Zaszło coś dziwnego. Gdy tak machał chwilę krzyżem przy moim ciele i krzyczał coś typu "Precz Szatnie!" nagle zatrzymał się, chwilę stał bezruchu. Wtedy niespodziewanie z mojego ciała wydobył się biały blask kierujący się w górę. Jęknęłam. Wszystko zaczęło mnie bolić. Ksiądz zaczął mówić szybko jakieś dziwne słowa skacząc obok mnie. Wszystko mnie bolało, czułam jakbym została rozrywana. Jakby obdzierał mnie ze skóry. Krzyczałam i zaczęłam się szarpać. Okropnie booli! Po chwili przestało. A czemu? Bo normalnie się obudziłam. A raczej ktoś mnie obudził.

Odruchowo usiadłam szybko dysząc, bo zerwałam się ze snu. To był Laito, siedział obok mnie i trzymał moją dłoń ze zmartwionym wyrazem twarzy. Podobnie wyglądała reszta moich zainteresowanych współlokatorów. Dyszałam szybko nie mogąc uspokoić oddechu. Przez ten ból... Nie mogę myśleć. Przez to teraz aż mi się zrobiło niedobrze. Czułam się jakbym nadal tam była. Nagle do pokoju wbił Subaru.
-Co się stało?! Co to były za krzyki?! -Zdyszany zamknął drzwi i spojrzał na chłopaków, poczym wbił wzrok we mnie. Z emocji aż się poryczałam. A raczej łzy zaczęły mi spływać po policzku. Nie chciałam płakać ani nic, a to tak samo. Spuściłam wzrok i zamknęłam oczy.
-Ej! Co się stało? -Zapytał mnie chórek chłopaków. Wszyscy nachylili się nade mną. Nagle Okularnik westchnął i kopnął "przypadkiem " Ayato w zad.
-A! -Ayato natychmiast się wkurzył i zaczął do niego "szczekać". -Jak śmiałeś tknąć Ore-same?
-Ekhem...- Zakaszlnął i poklepał Rudego po głowie. -Nie wszyscy naraz. Jak będzie miała siłę to nam powie. Na razie Subaru z nią zostanie.
-Czemu zawsze ja? -Zapytał prychając, gdy jednak spojrzał na mnie, przełamał się i westchnął. -No ok...

I wtedy wszyscy zniknęli. Subaru usiadł obok mnie.
-Co się stało? -Mruknął nawet nie patrząc na mnie. Nic nie odpowiedziałam. Starłam łzy i nagle go przytuliłam.
-Huh?!-On się zaczerwienił i odwrócił głowę w moją stronę. Nadal milczałam. On westchnął i zaczął mnie gładzić po głowie. Także się zarumieniłam. Puściłam go po chwili i uspokoiłam się. Potrzebowałam chwili czułości. Dostałam ją, jest już ok... Usiadłam po turecku i rozciągnęłam się ziewając.
-T...To co się stało?
-Nie wiesz?- Przytaknęłam.
-Uch... Krzyczałaś przez sen jakby cię ktoś ze skóry obdzierał.-Na to nie miałam słów, by odpowiedzieć. Spuściłam głowę i trochę przygnębiona poczułam pustkę w środku. Czemu czuję jakby mi czegoś brakowało? Spojrzałam na okno. Za nim lało. Idealnie do tej chwili. Nawet pogoda okazuje jak się teraz czuję. Subaru nucił pod nosem kawałek naszego ulubionego zespołu. Ta cisza była niezręczna... Wstałam i udałam się w stronę drzwi, jednak nagle wylądowałam na kolanach bodajże Subaru. Ale zaraz! On siedzi z zupełnie innej strony. Spojrzałam w stronę tego kogoś, kto miał mnie na swoich kolanach. To był...
Ayato!
-Huh?
-Naleśniku, siad.
-Nie jestem psem... -Mruknęłam zniesmaczona. Siedziałam mu na kolanach... To dosyć dziwne. I to sprawia, że się rumienię.
-Jesteś.
-Nope.
-Ore-sama zawsze ma rację.-Zaczął się dumnie wychwalać. Pff... egoista.
-Głupi pogromca naleśników.

I wtedy nastała jedna wielka cisza. A czemu? Bo jakiś chłopak wparował do pokoju. Nie znam go. A jak widzę to chłopacy też  go nie znają... Był ubrany na czarno. Niewinny z twarzy.... Kto to?

KONIEC CZĘŚCI I

Hej! Wybaczcie, że zrobiłam tak długą przerwę... ale jestem leniem, przyznaję się. Potrzebowałam trochę czasu. Szczerze nie miałam weny i wybaczcie mi, że ten Special jest krótki. Wtedy za dużo poświęcałam czasu na te opowiadanie i tak mi się przejadło XD To jest cześć I z okazji 200+ gwiazdek, które były w uj dawno temu ;-; A teraz biorę się za pisanie rozdziału i części drugiej.
Do zobaczenia!
(Mam nadzieję, że nie długo będzie trwać te "do zobaczenia " ;-;)

|
|
|
v

TraGedia || Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz