Rozdział 9

102 6 2
                                    

-Nathan...-Szepnęłam i delikatnie się odsunęłam w tył.

Ten jakby otrząsnął się z jakiegoś transu i uśmiechnął się.

-Przepraszam. Trochę mnie poniosło...

-Em...myślę,że powinniśmy wracać.-Powiedziałam z zaczerwionymi policzkami.

Spuściłam bardziej włosy,aby ich nie było widać.

-Tak.-Chrząknął.-Chodźmy.

Zaczęliśmy iść w kierunku jego motoru. I to właśnie w takich momentach powstaje niezręczna sytuacja. A ja tego nienawidzę,więc postanowiłam coś powiedzieć:

-Zadziwia mnie,ile znasz tutaj takich wspaniałych miejsc.

Jakby tym razem wyrwany z zamyśleń odwrócił się do mnie i odparł:

-No wiesz... W końcu tu mieszkam.-Uśmiechnął się.

No tak mieszka tu przecież. Co za idiotka.

Wsiedliśmy na motor. Nathan podał mi kask,ale nie odpalił maszyny. Widzę,że chce coś powiedzieć ale nie wie jak. Ja wiem co się wydarzyło i nic na to nie zareagowałam. Ale po prostu nie wiem jak się zachować...

-Nicole,ja...na prawdę przepraszam. Po prostu...

-Nathan. Nie masz za co przepraszać. Wyznałeś to co czujesz. W tym nie ma nic złego. Chodzi o to,że uhh...

-Nie jesteś gotowa,a ja zachowałem się jak palant bo ty mi opowiedziałaś wszystko a ja ci wyskakuje z moją miłością do ciebie.-Zachichotaliśmy.

To dobrze,że próbuje rozładować sytuację,a nie się obraża.

-Jesteś na prawdę super chłopakiem Nathan. Ale ja wiesz...myślę,że jeszcze długo nie będę gotowa na związek. Może to głupie...-Nie dał mi dokończyć.

-To nie jest głupie.-Chwilę się zastanowił.-Będę czekał Nicole.

I w tym momencie odpalił motor,a ja szybko się go złapałam aby nie spaść i jadę w totalnym osłupieniu.

Jasna cholera,który chłopak by na mnie czekał wiedząc,że od 3 lat nie mogę zapomnieć o jednym człowieku. Ja bym już dawno uznała siebie za wariatkę.

Nathan Pov's

Tak jestem kompletnym idiotą. Tak schrzaniłem sprawę. Tak,nie wiem co teraz robić...

Jedziemy nadal do jej akademika a wiatr pieści nasze twarze. Dobrze,że dałem jej tą kurtkę,bo by mi zmarzła.

Na prawdę nie wiem co mi strzeliło do głowy,że po tym co powiedziała-wyznałem jej swoje uczucia. Przecież to oczywiste,że kocha tego...jak mu tam... Jake'a. Widać było jak o nim opowiadała,że w jej oczach jest ból ale i za razem radość. Oni się kochali,a teraz nie wiadomo co się z nim dzieje. Nie kontaktują się od jego wyjazdu. Cholera 3 lata.

3 LATA! Ale ja się nie poddam i spróbuję sprawić,aby o nim zapomniała.

W sumie może to i nawet dobrze,że wyznałem jej swoje uczucia. Może zmieni co do mnie zdanie...

Po 20 minutach jesteśmy już przed akademikiem. Zsiadam z motoru i pomagam zejść z niego Nicole. Miałem nadzieję,że po tej przejażdżce ujrzę na jej twarzy uśmiech. Niestety się myliłem. To chyba nie przeze mnie?!

Ona już kieruje się w stronę drzwi wejściowych,ale ja ją zatrzymuje.

-Nicole co się dzieje?

-Co?Nie nic.

-Jesteś smutna przeze mnie?

Teraz się lekko uśmiechnęła. Ale to jest minimalny uśmiech.

Idealny stanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz