Rozdział 20

81 7 5
                                    

Już się przyzwyczaiłam,że prawie codziennie budzę się w domu Nathana,na jego łóżku,koło niego. Nie żebym narzekała,czy coś...

Z trudnością odwracam się w stronę chłopaka. Z tego co widzę,to nadal smacznie śpi. Marszczę brwi i zaczynam mu się bardziej przyglądać. Jest taki bezbronny i taki słodki. Jego klatka piersiowa powoli się porusza w górę i w dół a jego ręce bezwładnie na niej spoczywają. Oczywiście wszędzie czuję jego boskie perfumy. Podnoszę się do pozycji siedzącej i zaczynam patrzeć na jego tors. Tak. Jest taki wyrzeźbiony,że wy widząc takie coś,też nie mogłybyście się powstrzymać. Więc mnie rozumiecie.

A co jest w tym najlepsze to,to że...

Jest mój.

Z uśmieszkiem na ustach zaczynam kreślić na nim wzorki. Nie rusza go to,więc kontynuuje moją czynność. Przy okazji zerknęłam na zegarek i dostałam szoku,że jest godzina 13:40. Ale co z tego. Jeżdżę tak swoim palcem po jego tatuażach,zastanawiając się dlaczego je zrobił i jakie jest ich znaczenie,czy każdy ma swoją historię. Od początku naszego spotkania mnie to zastanawia. I od dawna też myślę,czy by sobie nie zrobić. Ale oczywiście boję się,że to boli. Jedni mówią że tak,drudzy że nie. W końcu już sama nie wiem.

Więc postanowiłam spytać się jego...jak się obudzi.

Pogrążona w moich zamyśleniach,nadal tak wędrując po jego torsie,zupełnie nie zauważyłam jak Nathan podparł się ręką pod głowę i z uśmiechem mnie obserwuje.

-Kochanie,co robisz?-Spytał z poranną chrypką,a na ten dźwięk chyba umrę z rozkoszy.

-Przepraszam.-Odpowiedziałam zawstydzona i szybko wzięłam rękę.

-Nie,nie przepraszaj. I nie przestawaj,to cudowne uczucie.-Odpowiedział i z powrotem zamknął oczy.

Ja niepewnie znów zaczęłam jeździć palcem po jego tatuażach. W pewnym momencie poczułam gęsią skórkę na jego ciele i nie wiedzieć czemu,uśmiechnęłam się sama do siebie bo wiem że reaguje tak na mój dotyk. Aż moje serce szybciej zabiło i zrobiło mi się gorąco.

Dziwne...

-Na co masz ochotę?-Mruknął jak taki mały kotek,nadal mając zamknięte oczy.

-Szczerze,to na nic.-Odpowiedziałam.

Po chwili otworzył swoje piękne,głębokie niebieskie oczy i nim się zorientowałam siedziałam już na nim okrakiem,a on leży sobie spokojnie pode mną. Oparłam swoje ręce na jego ramionach,natomiast jego są umieszczone po moich bokach.

-Na nic?-Spytał podnosząc prawą brew do góry.

Kiwnęłam tylko głową.

-Nawet na mnie?-Zrobił smutną minę.

Na jego słowa uśmiechnęłam się szeroko i odparłam:

-Na ciebie mam zawsze ochotę.

-W takim razie sprawdźmy to.-Powiedział i przyciągnął mnie do pocałunku.

Uwielbiam całować jego usta. W ogóle uwielbiam go całego. Tkwimy w pocałunku tak dalej,aż nie zadzwonił mój telefon.

Nathan jęknął z dezaprobatą.

-Nie odbieraj.-Powiedział i nie przestawał mnie całować.

-A jak to coś ważnego?-Odpowiedziałam,ale nie odsunęłam się od niego.

-Pieprzyć to.-Odparł i położył nas tak,że leżałam obok niego a on objął mnie wokół tali  i schował swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi.-Dzisiaj jesteś tylko moja. Wczoraj myślałem,że zwariuję jak byłaś sama w klubie.

Idealny stanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz