Epilog

106 7 3
                                    


Tydzień później...

-Dlaczego? Dlaczego ty mi to robisz?!-Krzyczałam leżąc na ziemi znów bita przez Nathana.

Nie odpowiadał.

Nadal bił mnie bez opamiętania. Wyładowywał swoją złość na mnie. Na nic zdawały się moje błagania.

-Nathan...-Załkałam.-To boli.

-Miłość boli Nicole.-Odpowiedział i znów zaczął mnie okładać.

Otwarłam szybko oczy,czując,że mam w nich łzy. Pomrugałam powoli kilka razy i lepiej przyjrzałam się pomieszczeniu,w którym obecnie jestem.

Biała ściana,biały sufit,aparatura....

Jak ja się znalazłam w szpitalu?!

I co najważniejsze...

Dlaczego tu trafiłam?

Kompletnie nic nie pamiętam.

Podpierając się rękami,podniosłam się z trudem do pozycji siedzącej. To nie jest za wygodne,bo jestem podłączona do tych wszystkich kabli.

Spojrzałam w bok i ku mojemu zdziwieniu,na krześle obok mnie spał Zack. Ma głowę opartą na krześle,która w śmieszny sposób zwisa a do tego ma otwartą buzię i smacznie sobie śpi.

Śmieszny widok.

Patrzę tak na niego cały czas się śmiejąc,aż do sali wchodzi Kendall z kawą w ręce. Widać,że jest zmęczona i od paru nocy nie śpi.

Gdy mnie zobaczyła,od razu do mnie podbiegła i mocno do siebie przytuliła.

-Boże...Niki. Nawet nie wiesz,jak wszyscy się o ciebie martwiliśmy.-Powiedziała szepcząc.

Potem się ode mnie odsunęła i zapytała:

-Wezwać pielęgniarkę,lekarza? Boże,przecież trzeba ich wezwać....-Mówiła w paranoi a potem w końcu zajrzała na nadal śpiącego Zack'a.

Klepnęła go mocno w ramię,a on wyrwany ze snu szybko wstał z krzesła.

-Co się stało?-Spytał zdezorientowany.

-Kazałam ci jej pilnować a ty wykorzystując okazję się zdrzemnąłeś.-Odpowiedziała mu z wyrzutem.

-Nic na to nie poradzę....-Odparł również zmęczony.-Niki....nareszcie.-Podszedł do mnie i tak samo jak Kendall mocno mnie uścisnął.

-Idę po lekarza.-Powiedziała po chwili Kendall.

-Nie ma takiej potrzeby. Czuję się dobrze.-W końcu się odezwałam.

-Może ci się tak wydawać. Kazał siebie wołać,jak się w końcu obudzisz. Nie wiem czy wiesz,ale byłaś w śpiączce przez tydzień...

-Tydzień?-Powtórzyłam,będąc w szoku.

-Nic nie pamiętasz?

Pokręciłam przecząco głową.

-A pamiętasz to,że twoje przyjaciółki przyjechały?

-Tak....to pamiętam. Właśnie,gdzie one są?

-Przyjdą za godzinkę. Zmieniamy się.-Uśmiechnęła się do mnie.

-Czyli ty już wiesz...-Zaczęłam.

-Tak. Jestem cholernie zła,że mi nie powiedziałaś. Gdybyś nas powiadomiła,do twojego stanu by nie doszło...

-Ale przecież coś się stało u Zack'a i musieliście jechać. Nie chciałam wam narzucać swoich problemów...

-Nie gadaj głupot Niki.-Odezwał się Zack.-Wiesz,że zawsze możesz na nas liczyć. Razem byśmy wszystko rozwiązali. A co do Nathana....lepiej niech się do mnie już nie odzywa.

Idealny stanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz