Rozdział 13

1K 84 11
                                    

Jest 9:51pm, właśnie jedziemy z Charlie'm do Ayli. Dzisiaj idziemy z nią do klubu. Będzie ciekawie...
- Charlie! - krzyczę.
- Czego?! - odkrzykuje blondyn schodząc po schodach.
- Zaraz się spóźnimy - oznajmiam. Chłopak przeczesuje swoje włosy, przeglądając się w lustrze.
- Jak wyglądam? - pyta i uśmiecha się do mnie. Zostałem olany, genialnie.
- Dobrze skarbie, ale musimy się pospieszyć. Mieliśmy być u niej około 10pm, a jest - sprawdzam godzinę - 9:59pm. Cudownie.
- Oj przestań, nic się nie stanie jak się trochę spóźnimy - bezcelowo wyglądam przez okno.
- Dobrze wiesz, że nie lubię się spóźniać - spoglądam w jego stronę.
- Nie bądź jak baba - przewraca oczami.
- Niestety jestem tym na dole - wzruszam ramionami i uśmiecham się pod nosem.
- A chciałbyś być tym na górze? - Charlie porusza jednoznacznie brwiami.
- Może, raz na jakiś czas - rozmarzam się. Ale w porę wyrywa mnie z tego Lenehan, który podchodzi do mnie, łapie mnie za biodra i robi malinkę na mojej szyi.
- Pamiętaj, jesteś zajęty - mówi. Chichoczę.
- Oczywiście - patrzę w jego oczy i szeroko się uśmiecham, a następnie robię mu malinkę.
- Pamiętaj, jesteś zajęty - naśladuję go.
- Oczywiście - przelotnie całuję go w usta idąc w stronę drzwi.
- Lenehan, rusz dupę i jedziemy - krzyczę, ale po chwili na mojej twarzy pojawia się wielki banan. Mam cudownego chłopaka.
*15 minut później, mieszkanie Ayli*
- No w końcu! Ile można na was czekać? - zostajemy przywitani pretensjami mojej przyjaciółki, która wychodzi z kuchni i podąża w naszą stronę.
- Tak, nam również miło cię widzieć, Ayla - uśmiecham się i przytulam ją do siebie.
- A ty jesteś pewnie Charlie - brunetka uśmiecha się do błękitnookiego i podaje mu rękę. - Jestem Ayla, miło mi cię w końcu poznać. Teraz chłopaki musimy się pospieszyć, bo mamy mało czasu. Pozwólcie, że pojedziemy moim samochodem - mówi i chwyta swoją torebkę. Wychodzimy wszyscy z mieszkania, Ayla je zamyka i potem dosłownie zbiegamy po schodach. Wsiadamy do samochodu i jedziemy.
[...]
Gdy wchodzimy do klubu od razu oślepia nas blask wszystkich kolorowych reflektorów. Czujemy w powietrzu alkohol i dym zapewne papierosów. Idziemy dalej. Po chwili w moje oczy rzucają się prawie nagie kobiety tańczące przy rurach. Są stosunkowo młode, jakoś w wieku Ayli lub trochę starsze.
- Chodźcie za mną - mówi brunetka. Wchodzimy prawdopodobnie do jej garderoby.
- Usiądźcie sobie - wskazuje na skórzaną kanapę w rogu pokoju. Siadamy na niej, ale Charlie po chwili przenosi mnie na swoje kolana. Po pięciu minutach mój chłopak się odzywa.
- Może poczekamy na ciebie tam? - blondyn wskazuje na drzwi.
- Jasne - uśmiecha się do nas. Wychodzimy. Siadamy gdzieś niedaleko "sceny" i zaczynamy przyglądać się dziewczynom. Kiedy przypadkiem patrzę na Charliego, on jest wręcz zapatrzony we wszystkie tańczące kobiety. Przybliżam się do niego i delikatnie gryzę skórę na jego szyi. Piszczy.
- Co to było? - pyta masując się.
- Jesteś mój - warczę prosto do jego ucha. Następnie mocno chwytam za żuchwę i odwracam jego twarz w moją stronę. Brutalnie go całuję.
- Chciałbym cię takiego już zawsze - przyznaje. Nie odpowiadam. Powracamy do wcześniejszych czynności. Po chwili wychodzi Ayla. Słyszę jak blondyn głośno wypuszcza powietrze ze swoich płuc. Piorunuję go spojrzeniem. Brunetka zaczyna tańczyć. Na początku jakby nieśmiało, ale z każdą chwilą co raz śmielej i drapieżniej. Kiedy odwraca się tyłem i robi taki jakby przysiad, mężczyźni z pierwszych rzędów wsuwają jej pieniądze za stringi. Kręci biodrami i wstaje. Po dwudziestu minutach schodzi ze sceny i idzie do garderoby. Odwracam się do Charliego, który... Który mizia się z jakąś dziewczyną.
- Charlie - nie reaguje. - Charlie!
- Co się stało? Idziemy już? - pyta nie wiedząc co się dzieje.
- Tak, idziemy - mówię stanowczym głosem. Łapię go za nadgarstek i ciągnę do garderoby Ayli, aby powiedzieć jej, że wychodzimy.
[...]
- Co ty sobie myślisz?! - krzyczę na cały dom. - Jesteśmy ze sobą tak krótko! Rozumiem, że inni również mają prawo ci się podobać, ale bądź tak łaskawy i ukrywaj to chociaż! Następnym razem jak się odwrócę to też będziesz się z kimś miział?!
- Leondre, nie przesadzaj - przewraca oczami siedząc na kanapie ze skrzyżowanymi rękami. Wielce naburmuszony. Ja natomiast chodzę ciągle w dwie strony i wymachuję rękami jak idiota. Mam łzy w oczach.
- To ja przesadzam? Ja? Dobrze, skoro ci tak źle, to może wcale nie będziemy razem wychodzić - zatrzymuję się i patrzę na niego. Tak bardzo się pomyliłem mówiąc, że mam cudownego chłopaka. Teraz już wiadomo jaki naprawdę jest.
- Wiesz co? Powinienem cię dalej torturować, właśnie to sobie uświadomiłem. Wtedy nie byłeś o mnie zazdrosny, nie byłem szantażowany przez swoją byłą dziewczynę, wszystko było dobrze - zaczyna. - A teraz jest do niczego! Mam dość!
- Ty masz dość? Ach, wspaniale. Śpię w pokoju gościnnym, jutro wyjeżdżam. Nie musisz dziękować za informację. Aha i jeszcze jedno - zatrzymuję się w pewnym momencie drogi do schodów. - Zrywam z tobą!
Idę na górę i od razu wchodzę do łazienki. Biorę szybki prysznic, myję zęby i wychodzę. W pokoju gościnnym ścielę łóżko, kładę się, zamykając oczy i zaczynam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Byliśmy razem jeden dzień i już wszystko się zepsuło. Ja naprawdę go kocham... Po moim policzku mimowolnie spływa łza.
We don't love anymore
What was all of it for...
Zasypiam.
><><><><><><
Witojcie rodacy
Jak podoba wam się rozdział? Cover w mediach gorąco polecam, jest cudowny *.*
Dobranoc!
~Werona xx

Mam dość! || Chardre ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz