Rozdział 14

968 92 12
                                    

Budzę się o 6 nad ranem. Wyspany. Chcąc, nie chcąc wstaję z łóżka. Na początku trochę kręci mi się w głowie, ale potem mi przechodzi. Po cichu idę do sypialni. Po drodze zahaczam o szafę i wyciągam z niej dużą i małą walizkę. Do dużej pakuję większość ubrań, bo reszta się nie mieści. Dlatego biorę następną walizkę i wkładam do niej pozostałe rzeczy. Nagle ktoś delikatnie otwiera drzwi. Odwracam się i widzę przed sobą Charlie'go. Bez słowa dalej się pakuję.
- Leo... - zaczyna, jednak ja nie reaguję. Podchodzi do mnie i łapie za rękę. Przez chwilę zastygam w miejscu czując to znajome ciepło, ale po chwili wysuwam ją z uścisku. Zostaję przyciągnięty do nagiego torsu blondyna i zamknięty w żelaznym uścisku. Na początku się wyrywam, ale po jakimś czasie się poddaję. W tym samym momencie Charlie mnie całuje. Najpierw w usta, następnie w oba policzki, a na koniec w czoło.
- Spójrz na mnie - mówi. Ignoruję go. - No spójrz.
Podnoszę wzrok na jego twarz.
- Jeśli się wyprowadzisz, to będzie to twoja decyzja i nie mam w tej sprawie nic do gadania. Ale wiedz, że ciągle będę próbował ściągnąć cię spowrotem do mnie i do naszego domu - oznajmia. Wyrywam się z jego ramion, chwytam za ciuchy i idę się ubrać do pokoju, w którym spałem. Kiedy mam już zakładać buty, znowu ktoś wchodzi do pokoju. Zamyka drzwi na klucz i podchodzi do mnie głośno oddychając. Łapie mnie za głowę i podnosi ją, po czym przybliża się do mojego ucha.
- Wiem, że dalej mnie kochasz i nie chcesz się stąd wyprowadzać, ale honor ci na to nie pozwala - mówi. Patrzę w jego oczy. Dosłownie kilka sekund później Charlie dostaje ode mnie z liścia. Kończę wiązać sznurówki, wymijam go i wychodzę z pokoju. Chwytam za walizki. Jakimś cudem udaje mi się znieść obie na dół za jednym razem. Już prawie naciskam klamkę, jednak znów przeszkadza mi blondyn, który odwraca mnie do siebie przodem i przywiera swoimi ustami do moich. Następnie popycha mnie na drzwi i mocno mnie do nich przyciska. Próbuję się wyrywać, ale on znów jest silniejszy. Charlie przestaje mnie całować, ale mnie nie puszcza. Przytula mnie z całej siły. Chyba do niego nie dociera, że ja od niego odchodzę.
- And I will swallow my pride. You're the one that I love. And I'm saying goodbye* - śpiewa po cichu. Jakoś uwalniam się z jego uścisku, biorę walizki. Ostatnie spojrzenie, ostatni przelotny pocałunek i ostatnie pożegnanie.
- A co z Bars And Melody?! - krzyczy stojąc w drzwiach, podczas gdy ja jestem już przy bramie.
- Już nie ma Bars And Melody - posyłam mu smutne i przepraszające spojrzenie. Kiedy jestem już w odpowiedniej odległości od domu, dzwonię po taksówkę, a potem do naszego managera. Tłumaczę mu wszystko w skrócie, po czym przyjeżdża taksówka. Jadę do studia, w którym przeważnie przesiaduje nasz manager. Nie wiem po co, ale tam przesiaduje. W drodze do studia wspominam pożegnanie i moje słowa.
[...]
- Czyli moje przypuszczenia się potwierdziły? - pyta od razu.
- Tak - spuszczam głowę - ale jest coś, o czym nikt nie wie...
- Słucham.
- Masz pewność, że nikt nas nie podsłuchuje, nie podgląda? - kiwa twierdząco głową. Panie i panowie, nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkich moment...
- Charlie mnie gwałcił - mężczyzna krztusi się powietrzem. - Przez kilka dobrych miesięcy. Ale pomińmy ten fakt. Ja się w nim zakochałem... Przez kilka dni było nam razem dobrze, przez jeden dzień byliśmy nawet parą - prycham - wczoraj wieczorem z nim zerwałem, bo tak jakby miział się z jakąś laską w miejscu publicznym, a do tego siedział obok mnie. Jak wróciliśmy do domu, zrobiłem mu awanturę i się wkurzył. Dziś od rana miałem wrażenie, że przychodząc do mnie, miał nadzieję na zatrzyma mnie przed wyprowadzką.
- A masz gdzie spać?
- Nie mam...
- Dobra, zaraz ci czegoś poszukam, ale teraz najważniejsze pytanie - zatrzymuje się. - Co z zespołem?
><><><><><><
*fragment piosenki z mediów hehs
Witajcie :D Wpadam z rozdziałem :) Wiem, że krótki, ale jest późno i padam z nóg...
Jak wam się podoba?
~ Werona xx

Mam dość! || Chardre ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz