Rozdział 15

902 92 20
                                    

[...] Co z zespołem?
- Nie mam pojęcia... Kiedy odchodziłem, powiedziałem, że Bars And Melody już nie ma...
- Oj, Leondre... Wracając do gwałtu, bez względu na to czy tego chcesz, czy nie musimy to zgłosić na policję. Nie mamy innego wyjścia...

*tydzień później*
[Charlie's POV]
Mija tydzień, od kiedy Leo się wyprowadził. Mija tydzień, od kiedy Leo powiedział, że nie ma Bars And Melody. Czas wreszcie ruszyć dupę. Zaniedbałem wszystko. Dom, moją rodzinę, BaMbinos, siebie... Najpierw chyba zacznę od domu i od siebie. Wstaję z kanapy i w drodze do kuchni zbieram papierki po wszystkim walające się dosłownie wszędzie. Wyrzucam je. Porządkuję wszystkie ciuchy, które nie znajdują się na swoim miejscu. Ścielę łóżko w od tygodnia mojej własnej sypialni i w pokoju gościnnym. Następnie szybko zbieram naczynia z całego domu, aby następnie je umyć. Zmywakiem przecieram blat, stół w kuchni, a na koniec w salonie. Biorę jakąś szmatkę, moczę ją i wycieram nią kurze. Płuczę ją i znowu wycieram kurz. I tak kilka razy, aż na szafkach nie ma tego białego dziadostwa. Najpierw myję prawie dosłownie całą łazienkę, potem przechodzę do następnych pomieszczeń znajdujących się na piętrze. W końcu schodzę na dół i również sprzątam. Na koniec odkurzam i na szybko myję podłogi. Idę pod prysznic, następnie myję zęby i suszę włosy. Przebieram się w czyste ubrania. Teraz wyglądam jak człowiek.
Schodzę do kuchni z zamiarem ugotowania czegoś na obiad. Przez kilka dni zajadałem się żelkami, które Leo tak kochał. Czas zjeść coś porządnego. Przygotowuję więc spaghetti. Co z tego, że jest częściowo z paczki. Wyjmuję składniki i zaczynam gotować.
[...]
Po skończonym posiłku od razu zmywam naczynia. Nie chcę zarosnąć syfem i brudem. Idę do salonu, po czym siadam na kanapie. Przeżyła wiele. Sięgam po mój telefon i wchodzę na Facebooka, na którym w długim poście wyjaśniam naszą nieobecność. Jednak ciągle nie piszę o naszym jednodniowym związku. Na koniec wydzielam jeden osobny akapit na wytłumaczenie jednej bardzo ważnej sprawy, a mianowicie przyszłości zespołu.
"[...]Tak jak istnieją związki bez przyszłości, tak również mogą istnieć zespoły bez przyszłości. My powoli stajemy się tym drugim. Jest mi naprawdę bardzo przykro, ale ta decyzja nie zależy tylko ode mnie. Leondre prawdopodobnie wybrał już inną drogę, którą będzie podążał w swoim życiu. Ja jeszcze jej nie znalazłem. [...] Boli mnie jednak ciągle to, że Leo nie zdaje sobie sprawy jak wiele osób rani. A może zdaje... Nie wiem, ale wiem, że przyszłość naszego zespołu, droga, którą wybierzemy, nie jest usłana różami. Wręcz przeciwnie. Każda droga z tego punktu, w którym się znajdujemy, niesie za sobą ciąg innych wydarzeń, niekoniecznie przyjemnych. Jeśli wybierzemy karierę solową to będziemy samotni, zawsze będzie nam brakowało tego drugiego. Jeśli zostaniemy zespołem, możemy się częściej kłócić... Nic nie jest pewne, ale zrozumcie - to prawdopodobnie początek końca Bars And Melody."
Siedzę sobie tak i myślę. Czytam niektóre komentarze pod postem. I ogólnie zastanawiam się nad tym, co ja do chuja pana zrobiłem... Nagle słyszę głośne pukanie do drzwi.
- Pan Charlie Lenehan? - przed drzwiami zastaję dwóch policjantów. Szczerze? Boję się.
- Tak, a o co chodzi? - pytam poddenerwowany.
- Proszę z nami.
Jak bardzo mam przerypane?
><><><><><><
Hehehehe
Dzieje się :) Będzie grubo Bezimienna649492 (kocham cie, ok)
Jak wam się podoba?
~Werona xx

Mam dość! || Chardre ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz