Rozdział 3

2K 101 61
                                    

*pół godziny później*

Siedzimy w przytulnej kawiarence na obrzeżach miasta już blisko pół godziny. Nie powiedziałem Ayli o mojej sytuacji. Skłamałem, że Charlie się zdenerwował i zaczął na mnie krzyczeć, a ja wybiegłem, i wylądowałem na jezdni. Na szczęście uwierzyła, więc się nie martwię.

*jeszcze trochę później*

- A gdzie będziesz spał? - pyta zatroskana.

- Jeszcze tego nie wiem... - odpowiadam.

- Może przenocujesz u mnie?

- Wiesz... Myślę, że jednak wrócę do domu. Jakby co, będziemy w kontakcie - słabo się do niej uśmiecham, co odwzajemnia.

- Czyli do zobaczenia? - mówi pytającym głosem, kiedy stoimy przed kawiarenką.

- Do zobaczenia - odpowiadam uśmiechając się i odchodzę od niej w stronę domu. Po drodze wpadam jeszcze do apteki po wazelinę. Tak na wszelki wypadek. Nie wiem czego mogę się spodziewać po Charlie'm. Ale obiecał... W końcu docieram do naszego wspólnego domu. Kiedy do niego wchodzę, od razu czuję smród alkoholu i po części dym papierosów.

- Charlie? Gdzie jesteś? - pytam, gdy nie znajduję go w kuchni ani salonie. Idę dalej, na górę. Wchodzę do naszej sypialni. Z wiadomych powodów muszę spać z Charlie'm. Zastaję go pijanego i tańczącego streptease na łóżku.

- Tutaj skarbie - mówi "seksownym bełkotem", jak on to kiedyś nazwał. - Zbliż się kochanie.

Niepewnym krokiem do niego podchodzę, trzymając dłonie w kieszeniach bluzy. W jednej z nich jest wazelina jakby ktoś miał krótką pamięć.

- No, śmiało. Wejdź na łóżko - rozkazuje. Wchodzę więc na łóżko. - Cudownie, tak trzymaj. A teraz wyjmij ręce.

Uwalniam swoje ręce, a on od razu za nie łapie i splata nasze palce. Przyciąga mnie do siebie. Teraz nasze klatki piersiowe się stykają. Rozplątuje nasze palce i kładzie moje ręce na swojej szyi, a swoje ręce na mojej talii. Po chwili jego dłonie suną w górę mojego ciała, a ja czuję jak się spinam. Wcale mi się to nie podoba, chociaż Charlie wiele razy się o to starał. Blondyn delikatnie muska moje wargi, jednak potem delikatnie się odsuwam. Błękitnooki sięga ręką po butelkę z wytrawnym, czerwonym winem i przystawia mi ją do ust. Chcąc, nie chcąc biorę łyka. Krzywię się.

- Nie smakuje ci? - śmieje się i opiera swoje czoło o moje. Zdejmuje mi bluzę, a potem koszulkę. Potem czas na spodnie. Kładzie mnie na plecach. Znów bierze butelkę i małym strumyczkiem oblewa mój tors, po czym spija wino. Przechodzi mnie mimowolny dreszcz. Potem oblewa moją szyję i znów wszystko spija. Leżę przy tym strasznie spięty i próbuję nie myśleć o tym, co się aktualnie dzieje.

- Otwórz usta - nakazuje. W moich ustach ląduje porządna ilość wina. Blondyn wpija się w nie, a ja zgodnie z umową oddaję pocałunek. Połykam resztki płynu, kiedy się ode mnie odrywa. Charlie zniża się do moich bokserek, w których nic, dosłownie nic się nie dzieje, podczas gdy w jego, od ujrzenia mnie, jest już naprawdę duży namiocik. Czasami się zastanawiam, jak ja wytrzymuję taki kawał mięcha w mojej dupie, kiedy mnie gwałci.

- Zamknij oczy.

Kolejna komenda wysypuje się z jego ust. Zdejmuje ze mnie bokserki. Czuję jak prawdopodobnie wino wdziera się we wszystkie na co dzień niedostępne części mojego ciała. Charlie oblizuje płyn, który całkiem przypadkiem znalazł się na moim członku i zasysa się na nim. Twardnieję, ale w porę się opanowuję i otwieram oczy.

- Zamknij oczy, powiedziałem.

Zaczynam się bać...

- N-nie - przeciwstawiam się. Chłopak wyjmuje pasek ze swoich spodni, przewraca mnie na bok i mocno uderza. Syczę z bólu.

- Zamkniesz oczy? - pyta wściekły.

- Nie chcę! - krzyczę i kolejny raz obrywam.

- W takim razie sam ci je zamknę! Tak cię będzie bolało! - wrzeszczy, a ja wyglądam jak mała, zwinięta, płacząca kulka.

-Nie! P-proszę!.. A u-umowa? - jąkam się. Nie odpowiada. Szybko się rozbiera. Kiedy już jest nagi, przytula mnie na łyżeczkę. Jednak to nie tak, jak można byłoby sobie pomyśleć, że teraz mnie przytuli, a ja się uspokoję i zaśniemy, a na drugi dzień nie będziemy o tym pamiętać. Nie. Charlie z zaskoczenia we mnie wchodzi. Krzyczę na cały dom, ale potem blondyn zatyka mi dłonią buzię, żeby nikt mnie nie usłyszał. Na początku porusza się w miarę wolno, ale później zaczyna mnie traktować jak dziwkę. Chociaż, nie. Dziwkę potraktowałby łagodniej. Ale przecież on mnie kocha i coś mu mówi, że jednak nie może przestać mnie gwałcić. Faktycznie, z bólu zamykam oczy, a wtedy on dochodzi. Zaczyna się dobierać do mojego przyrodzenia, robi wszystko, żeby mnie pobudzić. Ale mu się to nie udaje. Wściekły zaczyna jeszcze mocniej mnie stymulować. Masuje jądra, ssie członka, a potem go liże. Znowu czuję jak twardnieję, ale tym razem nie potrafię się powstrzymać. Spoglądam na niego (Charliego xD) i stwierdzam, że ułożył się nawet w seksownej pozie, co jeszcze bardziej utrudnia mi opanowanie się. Charlie "robi mi dobrze" coraz szybciej. Kiedy jego usta całkowicie zastępuje dłoń, przysuwa się do mojego ucha.

- Masz dojść - mówi bardzo stanowczym głosem.

- Nie chcę... - niepewnie odpowiadam.

- Nie pytam czy chcesz - utrzymuje swój ton głosu.

- Nie dojdę! - krzyk wymyka mi się spod kontroli.

- To kurwa nie! - przekrzykuje mnie, daje mi z liścia i wychodzi z sypialni. Moją trzęsącą się ręką sięgam po kołdrę i się nią delikatnie okrywam. Nie mogę opanować płaczu i delikatnych drgawek. Zmęczony wszystkim, zasypiam.

><><><><><><><><

Wiem, powalone. Charlie wychodzi na psychopatę, trudno. ;__; Obrabiam dupe swojemu idolowi...

No dobra! Jak się wam podoba? Piszcie komentarze i dawajcie gwiazdki, nie obrażę się ;)

~ Werona 💋

Mam dość! || Chardre ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz