1# Nowa szkoła

2.8K 71 15
                                    


"Ugh...jak mi się nie chce. No ale cóż do szkoły nikt nie pójdzie za mnie...chociaż?... Nie nikt".

Niewiele myśląc zwlekłam swój szlachetny tyłek z łóżka z pod cieplutkiej kołderki i poszłam do łazienki się ogarnąć...

-*moment, moment. Jesteś taka głupia czy tylko udajesz? Może opowiesz im coś ze swojej przeszłości a nie od razu przechodzisz do ogarniania się w łazience. Co?*

-A tobie co tak autorko zależy na mojej historii hmmm...?

-Bo to ja ją wymyślam. Hi hi hi.

-Ugh... Niech ci będzie, ty tu rządzisz.

Od zawsze lubiłam się buntować. Kiedy miałam 15 lat zostałam wyrzucona chyba z 7 szkół. Czemu? A no dla tego, że odstawałam od reszty dzieciaków w moim wieku. Dlatego bo miałam co miesiąc farbowane włosy na śnieżno biały kolor. Miałam tatuaże, na plecach wytatuowaną parę wielkich skrzydeł jedno było anioła a drugie diabła, na nadgarstku miałam symbol nieskończoności, na przedramieniu gwiazdę, na ramieniu kwiat róży, na kostce małe piórko a pod lewą piersią symbol pulsu z sercem w środku. Kiedy skończyłam 17 lat stałam się zimną suką. Mam 164 cm wzrostu jestem szczupła, mam szmaragdowe oczy i śnieżno białe włosy.

Więc jak mówiłam...poszłam się ogarnąć do łazienki. Jako iż jest to mój pierwszy dzień trzeba wyrobić sobie reputacje. Postanowiłam ubrać się w czarne krótkie spodenki jeansowe do tego biała bluzka z napisem "I'm a bitch" która odkrywa pępek, czarną skórzaną kurtkę, na nogi włożyłam czarne trampki z ćwiekami na wysokim koturnie następnie zrobiłam mocny makijaż. Kiedy już byłam gotowa zeszłam na dół do kuchni gdzie nikogo nie było. Na lodówce zobaczyłam kartkę.

"Hej kochanie przepraszam, że nie ma nas w domu ale nie chcieliśmy Cię budzić. Wrócimy za 2 miesiące kasę przelaliśmy ci już na konto a podatki są zapłacone.  Kochamy Cię!!
                          Mama i tata"

-Super znowu zostaje sama w domu. Ugh...po prostu pięknie.

Niewiele myśląc postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia. Wybrałam kanapkę z masłem orzechowym. Po zjedzonym posiłku poszłam do garażu zamykając wcześniej dom. Otworzyłam garaż i wsiadłam na mój czarny ścigacz. Założyłam kask na głowę i ruszyłam do szkoły.

Zaparkowałam moje cudeńko na szkolnym parkingu. Nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń.
"O to mi chodziło"
Zauważyłam grupę chłopaków przy sportowym samochodzie którzy byli otoczeni plastikami tej szkoły. Jednak przestali na chwilę rozmawiać gdyż zwrócili na mnie uwagę. Gdy spojrzałam w ich stronę mrugnęłam do nich jednym okiem po czym się uśmiechnęłam cały czas idąc. Nie obyło się bez morderczych spojrzeń plastików.
"Ehh...to jest norma"

Szkoła była ogromna miała aż 3 piętra plus dach. Po prostu wow.
Bez problemu trafiłam do sekretariatu. Zapukałam do drzwi po czym weszłam.

-Dzień dobry. W czym mogę panience pomóc? -powiedziałam dość stara kobieta siedząca za biurkiem.

-Dzień dobry. Ja jestem tu nowa i przyszłam po kluczyk do szafki i plan lekcji.

-Oh. Momencik- powiedziała po czym sięgnęła do szuflady swojego biurka i podała mi kluczyk oraz plan lekcji- Proszę- powiedziała.

-Dziękuje. Do widzenia.

-Do wiedzenia- odparła.

Wyszłam z sekretariatu i skierowałam się do szafki z numerem 666.
"Numer diabła. No proszę"
Koło mojej szafki zobaczyłam tych co stali przy sportowym aucie.
"Czyli to tam jest moja szafka"
Podeszłam do nich i wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Jeden chłopak wyszedł z szeregu i uśmiechnął się uwodzicielsko. Był wysoki dobrze zbudowany miał brązowe włosy postawione na żel, niebieskie oczy i czarny kolczyk w dolnej wardze.

-Hej mała- powiedział po czym oparł się ramieniem o szafki- jesteś tu nowa? Może chcesz się zapoznać trochę bliżej?-złapał mnie za odsłonięte biodra.
"Zadarłeś nie z tą dziewczyną co trzeba kochaniutki"
Przyciągnął mnie do siebie tak, że zderzyłam się z jego piersią.

-Mała to jest twoja pała. Ja mogę być ewentualnie niska. Więc zabieraj ze mnie te łapy bo zraz inaczej porozmawiamy.-mówiąc to uśmiechnęłam się słodko.

-O ho ho... Widzę, że wyszczekana. Zaraz mogę cie czymś zatkać wystarczy, że ładnie poprosisz -mówiąc to przysunął się bliżej.

"To zabawę czas zacząć"
-Mmm...nie tak szybko, najpierw musimy się poznać a potem...- otarłam się o jego krocze-...będzie czas na przyjemności.

Jęknął z rozkoszy. Czułam jak jego przyjaciel wbija mi się w brzuch.

-Jak masz na imię misiu?-znowu się o niego otarłam. Na co jęknął.

-Nathan- znów jęknął.

-Jestem Amber. Muszę lecieć. Pa Nat- powiedziałam po czym dłonią przejechałam po jego kroczu.

-Kurwa- syknął. Co znaczyło, że prawdopodobne doszedł w spodniach.

"Oj. Jak mi przykro, biedny chłopczyk"

Po tej akcji poszłam do klasy matematycznej gdzie usiadłam w ostatniej ławce.

Do Nienawiści Jeden krokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz