11#Kocham Cię... Denerwować

1.3K 45 1
                                    

Pov. Nathan
Spałem sobie spokojnie kiedy jakieś zimne łapki zaczęły wspinać się po mnie pod kołdrą. Spod przymrożonych oczu dostrzegłem TO zbliżające się do mnie uwypuklenie kołdry. Czułem jak jest już na mojej piersi. Nagle kołdra się podniosła i tuż przed moją twarzą wyskoczyła słodka mordka mojej sześcioletniej siostry.

-Natiii- zapiszczała Jessi.

-Jessiiii- zawtórowałem.

Pov. Amber
Obudziły mnie piski najpierw jakby słodkiego kotka a potem przeraźliwe piski jakby zarzynanej świni.
O Nathan już wstał.
Położyłam głowę na poduszce po czym zorientowałam się że ten słodki kotek nie pasuje do tego debila z którym śpię. I z pod przymrożonych oczu zasłoniłam mu usta moją ręką po czym powiedziałam.

-Zamknij się prosiaczku...

Nagle usłyszałam histeryczny śmiech dziewczyny a następnie czułam jak ten debil liże moją rękę którą zakrywałam mu usta.
-Nathan ty lizusie - zaczęłam się śmiać.
Zabrałam rękę i wytarłam ją w jego włosy.

-Fuuu...Amber ty...ty...-jąkał się a normalnie by mnie wzywał od debilki idiotki itp.

Podniosłam głowę i otworzyłam oczy, które ujrzały małą słodką towarzyszkę.

-Nathan...kto to jest?-zapytałam niepewnie.

-Właśnie Nati...kto to jest?-zapytała dziewczynka.

-Po kolei moje kochane... Amber jesteś starsza a pierwszeństwo mają młodsi...Jessi to jest moja dziewczyna Amber-zwrócił się do dziewczynki a potem spojrzał na mnie mówiąc-Amber to jest moja księżniczka Jessi.

Mała spojrzała na mnie z dziwnym blaskiem w słodkich oczkach i ni z tond ni zowąd wypaliła:

-Czyli to twoja żona narzeczona?-zapytała Jessi wskazując na mnie.

-Tylko żona kwiatuszku.-powiedział z szyderczym uśmiechem po czym puścił oczko do Jessi.

-Wy na pewno jesteście rodzeństwem...-stwierdziłam zrezygnowana.

*****

Kiedy szliśmy korytarzem do kuchni na śniadanie ledwo powstrzymywałam swój śmiech. Czemu? A no temu, że jeszcze nie widziałam takiej wersji Natana. Szedł, o ile można tak powiedzieć, bo przemieszczał się dokładnie to opisując na czworaka, z jakimś sznurkiem w buzi, który chyba miał być imitacją lejców u konia czy czegoś takiego, przez "grzbiet" miał przerzucony jakiś kocyk a na nim siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Jessi co chwile wołała:

-Wio! Wio koniku!

Nie śmiać się z tego widowiska było niewykonalne.
Kiedy doszliśmy do kuchni na śniadanie i zasiedliśmy przy stole nie mogłam przestać się śmiać z Nathana. Jego mama przygotowała spaghetti z sosem serowo brokułowym. Kiedy już nasza trójka miała je na talerzach Jessi krzyknęła do Natha.

-Nati zlób molsika!

On tylko się uśmiechnął wziął dwie rurki makaronu i włożył je sobie w zęby po czym zaczną klaskać w dłonie jak foka i wydawać morso podobne dźwięki.

-Ęoo ęoo ęoo...

I to niby miał być według niego mors?!

-Jeeej!-krzyknęła uradowana zachowaniem swojego brata debila Jessi.

Ja nie mogłam się przestać śmiać.
Kiedy skończyliśmy jeść śniadanie którym Nathan przez cały czas się bawił za prośbą swojej siostry, Jessi zaproponowała mi ciekawe zajęcie które na pewno wykorzystam na Nathim...

Do Nienawiści Jeden krokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz