29# Mrrr...

1.1K 36 2
                                    


Podczas jedzenia naleśników Nath był jakiś dziwny. Nie wiem o co może chodzić…

-Nath jesteś jakiś dziwny…-yyy moim zdaniem nie było to pytanie a raczej...dobra mniejsza.

-O co ci chodzi?-zapytał.

-Po prostu zachowujesz się dziwnie i...ehhh nie ważne. Jestem po prostu przewrażliwiona.

-Aha...A tak zmieniając temat zdajesz sobie sprawę, że jutro idziemy do szkoły?

-Co?! I mówisz mi to dopiero teraz! Ugh...jesteś...jesteś… ughhh!!

-No jaki jestem?-zapytał z cwanym uśmieszkiem.-Nie odpowiadaj, wiem co chciałaś powiedzieć…

-No oświeć mnie…

-Chciałaś powiedzieć, że jestem mądry, wspaniały, skromny, miły oraz przede wszystkim zabójczo przystojny…

-Chciałam raczej powiedzieć, że jesteś głupi, dziecinny, przemądrzały, denerwujący i w chuj zboczony...ale byłeś blisko.

Powiedziałam po czym wysłałam mu całusa w powietrzu. Natomiast on zabijał mnie wzrokiem.

Kiedy skończyłam jeść włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do pokoju. A pan idealny poszedł za mną, jakże by inaczej…

-Czego ty chcesz?-warknęłam w jego stronę.

-Ciebie… mrrr…

Czy on zamruczał?

Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i już chwilę później leżałam na podłodze i wiłam się ze śmiechu.

-O co ci chodzi...znowu?

-Nath rozumiem, że ludzie mają jeszcze niektóre zwierzęce instynkty ale żeby zaraz mruczeć? Na przyszłość zachowaj swoje zwierzęce dźwięki godowe dla siebie.

Powiedziałam po czym się zaśmiałam.

On natomiast zaczął na mnie warczeć. Przez co szybko pobiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi...znaczy chciałam zamknąć ale nie zdążyłam. Bo dosłownie chwile po mnie do pokoju wpadł Nathan, który zaczął głośniej warczeć i iść w moim kierunku bardzo bardzo powoli niczym lew na polowaniu. Na moje nieszczęście znalazłam się w rogu pokoju zaraz przy łóżku. Nathan był coraz bliżej mnie… i wtedy wpadł mi do głowy świetny pomysł.

Chłopaki są w domu.

-Pomocy!!!! Luke!!! Sam!!!! Pomóżcie mi!!!

Chwilę później do mojego pokoju wpadli chłopaki i jak zobaczyli Nathana warczącego i idącego w moim kierunku spojrzeli na siebie porozumiewawczo i rzucili się na niego. Wyglądało to bardzo bardzo komicznie.

-Nathan!! Co ci jest stary!?-próbował dotrzeć do niego Sam, ale bez skutku.

-Nathan spokój!! Opanuj się!!!-też bez skutku.-Amber idź po sznur i kaganiec…- Czy on sobie żartuje… kaganiec…- no rusz się!!

W mgnieniu oka pobiegłam po wskazane przedmioty.

Podałam je chłopakom którzy związali go odpowiednio i zabezpieczyli.

-Luke co mu się stało?

-On ma zaburzenia psychiczne...nic się nie da z tym zrobić.-stwierdził.

-Ale...ale jak to nic?! Musi być jakiś sposób. Musi!!

-Znaczy jest jeden sposób ale nie spodoba ci się on…

-Zgodzę się na wszystko...co to za sposób?!

Luke przez chwilę milczał… po czym powiedział coś niewyobrażalnego.

-Śmierć…

I w tym momencie się obudziłam z krzykiem. Byłam w moim pokoju wszystko było w porządku. Obok mnie słodko śpi Nathan nawet moje krzyki go nie obudziły.

Dzięki temu snu zdałam sobie sprawę, że zależy mi na nim i to cholernie mi na nim zależy...

Do Nienawiści Jeden krokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz