- Nie wiem jak ty ale ja jestem wykończony i cieszę się, że ten demoni aniołek już śpi.
- Wiesz, chyba pierwszy raz się z tobą zgodzę - odparłam kiedy razem wlekliśmy się po schodach.
- Kocham ją ale w tym momencie zwycięża moja miłość do...- dziwnie na mnie spojrzał i czy mi się zdawało czy on właśnie puścił do mnie oczko?! - ... łóżka! Ha ha
- A właśnie, co do miłości ja cię przecież miałam udusić " mój najukochańszy chłopaku" - specjalnie podkreśliłam te ostatnie słowa.
Natan chyba lekko się speszył ale jak to on szybko coś wykombinował.
- No wiesz chciałem uniknąć tych wszystkich pytań i tak dalej.
- Ach tak - z racji tego, że nie mam siły dalej drążyć tematu po prostu westchnęłam i odpuściłam. Byliśmy już w pokoju. Ja położyłam się do łóżka a Natan stanął na środku pokoju i zaczął się rozbierać.
- Co ty robisz?!
- A co mam spać w tych sztywnych porach i drapiącej koszulce. W życiu. Ale dobrze, dla ciebie zostawię bokserski, znaj tą łaskę jakiej ci udziela wspaniały Nathan.
Chciałam się jeszcze pokłócić i czymś odgryźć ale kiedy całkowicie ściągnął koszulkę odjęło mi mowę. O matko, nigdy bym nie pomyślała, że ten debil może mieć aż tak idealnie wyrzeźbione mięśnie. No dobra to, że był przystojny to ok ale... Łał! Normalnie leże i czuję jak mięknę. Mej dej, rozpływam się! Houston mamy problem!!
Kiedy już wielki król ułożył się na łóżku ja już praktycznie spałam.
- Dotknij mnie tylko a zabije jak karpia na święta- mruknęłam sennie.
- Ło...jaka groźna, ale serio? Jak karpia?
- Tak, dobranoc.
- Dobranoc księżniczko - nie jestem pewna czy to powiedział, może to już efekt działania przyjemnego ciepła i zmęczenia i... chwila, przyjemnego masażu? To mi się raczej nie wydaje, czuję jak Natan masuje ręką mój brzuch i przybliża się. Nie mam ochoty mówić mu żeby przestał. Niech kontynuuje a ja będę udawać, że śpię. Ale jednak...
- Natan, coś... twardego wbija mi się w bok.
- Zamknij się kobieto - nie przejmując się moją uwagą dalej masował moje ciało.
- Mmm, jak przyjemnie - z moich ust wydobył się niekontrolowany pomruk aprobaty.
- Może być jeszcze przyjemniej- wyszeptał w moje ucho po czym jego ręka wsunęła się wyżej pod moją koszulkę. Zanim się spostrzegłam koszulka leżała już na ziemi, natomiast ja leżałam w staniku, a Natan był nade mną.
- Nati co lobis? - w pokoju zadźwięczał zaspany głos dziecka. Nagle oboje poderwaliśmy się jak oparzeni.
- Ja ee... bo wiesz ja mam takie nowe... zainteresowania! Tak i Amber mi pomaga.
- Jakie zaintelesowania blacisku?
- Jaa eee interesuje się .... Modą! Tak modą i Amber mi to wszystko... tłumaczy.
- Kłamies, no co ty Nati pseciez ja wiem co wy lobicie.
- Co?! Jak ty...?!
- No mam seść lat! Ja już wiem ze mama i tata się psytulają w nocy.
- Przytulają?
- No tak. To ty Nati jesteś tatusiem a Ambel mamusią i spicie lazem psytuleni.
- A tak tak. No właśnie. Przytulamy się.
- No to cisej bo ja spię obok - i odeszła wlokąc za sobą swojego misia.
- Jak uważasz, ile wie? - spytałam zaskoczona.
- Ciężko powiedzieć - odparł równie zdziwiony Natan drapiąc się po karku.
- Idź zamknij drzwi - powiedziałam i zrzuciłam go na ziemię.
- Ał! Za co?
Wstał i podreptał do drzwi. Nagle usłyszałam straszny huk i jęki chłopaka mieszane z klnięciem.
- Co się stało?
- Aaa, kurwa! Pierdolona koszulka! Aaał! Kto to tu kurwa zostawił?!
- No... ty haha - nie mogłam opanować śmiechu.
- Ja tu cierpię!! Czy nikogo to nie obchodzi?
Powstrzymując śmiech zwlokłam się z łóżka i na czworaka zaczęłam szukać po ciemku biedaka. Chciałam zrobić kolejny krok ale potknęłam się o coś i sama poleciałam do przodu. Jednak nie upadłam na podłogę. Moja głowa wylądowała na ręce Natana. Kiedy otworzyłam oczy zaskoczona w ciemności dostrzegłam tylko blask niebieskiego koloru jego oczu. Od razu mój oddech stał się szybszy, jego też. Nasze twarze dzieliły tylko centymetry. W ułamku sekundy oboje spoważnieliśmy i z walącymi sercami patrzeliśmy sobie w oczy. Natan nieśmiało zaczął się przybliżać, obejmując mnie przy tym wolną ręką w pasie. Jak sparaliżowana poddałam się posłusznie jego ruchom. Delikatnie i jakby bojąc się mojej reakcji musnął wargami moje usta, żeby po chwili przywrzeć do nich całą powierzchnią. To był mocny i głęboki pocałunek, w którym zatraciłam się bez reszty. Był pełen uczuć, niecierpliwości, pożądania, nawet lekkiej brutalności, która akurat bardzo mi się spodobała. Nie pozostałam mu dłużna i pogłębiając ten pocałunek lekko przygryzłam mu wargę na co jęknął i poderwał się z ziemi trzymając mnie w objęciach. Rzucił mnie na łóżko. W jego źrenicach dostrzegłam płomień a na twarzy wyraz oczekiwania na moje pozwolenie.
- Chodź spać- szepnęłam.
A ten tylko patrzył na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Ty to umiesz zepsuć romantyczną chwilę...-mruknął pod nosem po czym położył sie koło mnie przyciągając do siebie moje ciało.
-Zamknij się i idź spać...dobranoc.
-Dobranoc mała.-mruknął do mojego ucha.
O nie tak nie będzie...
Zaczęłam się kręcić puki nie usłyszałam pomruku pomieszanego z jękiem pożądania przy uchu.
-Jeżeli zaraz nie przestaniesz. To przysięgam ci, że nie będzie mnie obchodziło to czy dziecko jest po drugiej stronie ściany...-nagle mu przerwałam.
-Więc nie mów na mnie mała bo dobrze wiesz jak to się skończy.-zagroziłam sennie.
-Hmm...mała, mała, mała, mała, mała, ma...
Zdenerwowałam się i dostał ode mnie łokciem między żebra.
-Ałłłła!!
-Dobranoc Nati.-powiedziałam słodkim głosem.
-Dobranoc- odparł obrażony.
CZYTASZ
Do Nienawiści Jeden krok
Teen FictionAmber już przy pierwszym szarpnięciu samochodem gwałtownie się zerwała i z jej jakże pięknych ust poleciała długa wiązanka przekleństw skierowanych w moją stronę. -Ty jebany huju po co ja się kurwa zgodziłam na tą jebaną kolację?! Co ci od piętro li...