Kiedy wszyscy się ubraliśmy, udaliśmy się na plac zabaw uprzednio zamykając dom. W momencie kiedy znaleźliśmy się na placu Jessi poszła pozbawić się w piaskownicy. Natomiast ja i Nath postanowiliśmy usiąść na ławce. Chwilę później do Jessi podszedł mały chłopczyk co najmniej w jej wieku i zaczął się z nią bawić.
-Eh Nath, nie uważasz że to słodkie?
-Ta...słodkie...-odparł naburmuszony.
-O co ci chodzi?
-O nic- warknął i dalej zabijał wzrokiem chłopca.
-Przecież właśnie mordujesz wzrokiem niewinne dziecko, i nic się nie dzieje. Co on może jej takiego zrobić?
Nathan spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem.
-Nie wiesz co ja robiłem w jego wieku...
-Co robiłeś?
-Nie chcesz wiedzieć...
Spojrzał się w niebo.
-Ehhh...wspomnienia wracają...
Na ławkę koło nas usiadły dwie kobiety około pięćdziesiątki. Patrzyły się na nas z obrzydzeniem, po czym zaczęły "cicho" rozmawiać. Dokładniej obgadywać nas.
-Tacy młodzi już dziecko sobie zrobili.
-Ja w ich wieku o dzieciach nie myślałam...
-A weź przestań, to nie ich wina tylko rodziców. Oni ich w końcu tak wychowali.
-Gdyby rodzice ich wychowali to by dziecka nie mieli a tak to zobacz. Za miast pilnować dzieciątka siedzą i gadają. Co z tej młodzieży wyrosło to ja nie wiem...
Nagle Nath odwrócił się do mnie i uśmiechnął się zadziornie.
-Amber...zrobimy sobie dzidziusia?
Powiedział to na tyle głośno że te baby go usłyszały. Postanowiłam ciągnąć to dalej.
-Kochanie a przypomnij sobie te nasze harce w ostatnim tygodniu. Też miałam dość tej cholernej gumki i ją ściągnąłeś. Mmm...było świetnie, musimy to powtórzyć tylko może już nie w kuchni na stole bo potem było trochę sprzątania.
-Ja mógłbym cię brać nawet tu i teraz kocico- powiedział specjalnie trochę głośniej.
-Mmm...ciekawa oferta. Ale wiesz chodzi mi o to, że nawet nie jesteśmy małżeństwem a ja chyba po raz kolejny po tych wybrykach mogę być w ciąży. A co jak się urodzą bliźniaki?
Posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. I kontynuował.
-Im więcej tym lepiej.
Powiedział po czym pocałował mnie w czoło. Zaraz po tym dało się słyszeć.
-Bezczelność! Choć kochana idziemy.
Kiedy były już przed nami Nathan powiedział.
-Skarbie nie uważasz że dziecko powinno mieć matkę i ojca a nie dwie matki?
One tylko się na nas spojrzały. Natomiast my posłaliśmy im "miły" uśmiech.
Posiedzieliśmy jeszcze godzinę i zaczęliśmy się zbierać do domu.
CZYTASZ
Do Nienawiści Jeden krok
Teen FictionAmber już przy pierwszym szarpnięciu samochodem gwałtownie się zerwała i z jej jakże pięknych ust poleciała długa wiązanka przekleństw skierowanych w moją stronę. -Ty jebany huju po co ja się kurwa zgodziłam na tą jebaną kolację?! Co ci od piętro li...