Poczułam jak coś, a raczej ktoś po mnie skacze. Niestety wyszło na to, że musiałam otworzyć zaspane i zmęczone oczy. W momencie kiedy je otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętą twarzyczkę Jessi.
-Hej Jessi- uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam w prawą stronę tam gdzie spał Nathan, jednak go tam nie było-Yyy...Jessi gdzie jest Nath?
-W kuchni, kaział mi cie obudzić.
-No...w takim razie choć do niego.-odparłam.
Szczęśliwa dziewczynka popędziła przez drzwi prawie się przewracając o próg jednak zwinnie złapała równowagę i biegła dalej. Zrezygnowana poszłam za nią aż do kuchni skąd dochodziły przepiękne zapachy gofrów z czekoladą. Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu zauważyłam coś...zabawnego. Mianowicie Nathan stał przy kuchence i robił śniadanie. To mnie akurat nie dziwiło, ale jego strój tak...
Miał na sobie spodnie dresowe i różowy fartuszek. Naprawdę wyglądało to komicznie. Niby taki groźny bad boy a teraz stoi w kuchni z różowym fartuszkiem w falbanki i robi śniadanie.
-Hej Nathan...ciekawy strój-pwaszej9ałam ze śmiechem w głosie.
-Bardzo śmieszne naprawdę. Nie dostaniesz gofra za to jak się zachowujesz.-powiedział po czym wypiął mi język i puścił oczko wrednie się uśmiechając, następnie powiedział.-No chyba, że ładnie poprosisz.-po swojej wypowiedzi nastawił policzek co od razu zdradziło czego on chce. Ale nie ze mną tak łatwo nie będzie...
Spojrzałam na niego oczkami słodkiego szczeniaczka po czym powiedziałam.
-Proszę...Nathi bardzo ładnie proszę...
-Ugh... no dobra wygrałaś mogłem bardziej sprecyzować.-mruknął.
-Dziękuję!-krzyknęłam po czym go przytuliłam.
Oderwałam się od niego i obojętnie poszłam do pokoju się ubrać pozostawiając go w osłupieniu. Postanowiłam założyć ten komplet ubrań:
Kiedy zeszłam na dół gofry już były gotowe a Nath i Jessi siedzieli przy stole się nimi zajadając. Podeszłam do stołu i usiadłam na krześle obok Jessi. Wzięłam się za jedzenie najlepszych gofrów w moim życiu. Może Nathan jest idiotą, ale gotować potrafi. Jak to mówiła moja mama taki facet to skarb.
Kiedy ostatni gofr zniknął z talerza zabrałam brudne naczynia i włożyłam je do zmywarki, po czym udałam się do salonu gdzie poszli Nath i Jessi. Zauważyłam, że Nathan ogląda wczorajszy mecz. Co nie podobało się ani Jessi ani mnie. Zrezygnowana udałam się do pokoju po książkę. W moje ręce wpadła książka pod tytułem "Obsydian" czyli pierwsza część serii Lux. Kocham tą serię. Jest w niej Daemon przystojny, ale i momentami wkurwiający chłopak z innej planety. Dosłownie.
Z książką w ręku udałam się do salonu gdzie siedzieli Nath i Jessi. Jak gdyby nigdy nic wzięłam rozbieg i rzuciłam się na drugą połowę kanapy tak, że wylądowałam na brzuchu. Nathan tylko się na mnie dziwnie popatrzył i wrócił do oglądania powtórki wczorajszego meczu.Z całych sił starałam sie ignorować jego męskie cechy pod czas meczu, ale kurwa z tym...
-GOOOL!!!
...krzykiem przy moim uchu przegiął. Zatrzymałam się na momencie kiedy główna bohaterka zapukała do sąsiada z naprzeciwka. Po kilku chwilach drzwi otworzył ciemnowłosy dobrze zbudowany facet o szmaragdowych oczach.
{Dla urozmaicenia waszej9 wyobraźni oto zdjęcie opisanej sytuacji}
-Możesz zatrzymać swoje męskie zapędy radości dla siebie- warknęłam- Właśnie jestem na randce z przystojnym facetem, a ty mi przeszkadzasz.
-Dobrze rozumiem jesteś na randce z facetem z książki.
-Tak.
-Wolisz jakiegoś nieistniejącego fagasa z książki ode mnie?!
W tym momencie Jessi jakby wyczuła to że zaczniemy się kłócić i pobiegła do pokoju.
-Masz pięć sekund...
-Na co?
-Kurwa o co ci do chole...
I w tym momencie dostał ode mnie z otartej ręki w klatkę piersiową.
-Mrrrr...kocie...
-Idź się leczyć Nathan...
-Karaj mnie tak częściej.- mruknął uwodzicielsko.
-Jesteś chory.
-Powiedzieć ci o czym myślę w tej właśnie chwili...
-Chyba nie chce wiedzieć...
-I tak ci powiem. Myślę o tobie o twoim seksownym ciele...-rozmarzył się- oczywiście nie wliczając w to ubrań, jesteś w swojej pełnej okazałości...
I w tym momencie dostał ode mnie z liścia w twarz.
-Mrrrr...Amber te kocie ruchy...Jesteś jak drapieżnik zaczajony na swoją ofiarę...to mnie podnieca...-powiedział to z miną pedofila.
-Jesteś obleśny.
-I cały twój.
-Ehh...
Nagle jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Nathan zrobił rybkę i powiedział
-Daj buzi!!
I w tym momencie moje starania chuj strzelił. Odruchowo strzeliłam mu z liścia w twarz. Na co uśmiechnął się zwycięsko.
-Tak wygrałem! Kocham tą twoją drapieżność...
-Jeb się...
-Siebie będzie mi trochę trudno...ale mogę Ciebie.
-Jesteś jakiś niewyżyty...
Jego ręka znalazła się na moim biodrze i powoli wędrowała w górę.
-No uderz mnie...zrób to...
-Nie!!
-Czemu?
-Bo to Cię nakręca...
-Zrób to...wiem że chcesz...
-Nie!! Odejdź ode mnie ty napalony niewyżyty zboczeńcu.
Odepchnęłam go od siebie i w tym momencie do pokoju weszła Jessi.
-Nathi pójdziemy na plac zabaw?
-Tak...-odparł Nathan ze zrezygnowaniem i poszedł się ubierać.
CZYTASZ
Do Nienawiści Jeden krok
Teen FictionAmber już przy pierwszym szarpnięciu samochodem gwałtownie się zerwała i z jej jakże pięknych ust poleciała długa wiązanka przekleństw skierowanych w moją stronę. -Ty jebany huju po co ja się kurwa zgodziłam na tą jebaną kolację?! Co ci od piętro li...