2#Lekcja matematyki

2K 57 12
                                    

Lekcja matematyki powinna zacząć się za 3...2...1 DRRRRYYŃ!!
I oto wchodzą nerdy potem szkolne plastiki a za nimi z wywalonymi jęzorami chłopaki z drużyny, za nimi cheerleaderki. Ugh czuje się jak bym czytała"lokomotywę". Zaraz zaraz, kogoś mi tu brakuje...aaa no tak gdzie podział się nasz podrywacz numer jeden, który uważa się za boga sex'u? Pewnie posuwa jakąś laskę w kiblu albo...
Nie zdążyłam dokończyć myśli bo do klasy wszedł Nat aka Bóg sex'u. Jego wzrok skrzyżował się z moim. Więc szybko go odwróciłam. Oczywiście ten kretyn usiadł za mną... ale jak? Przecież to ja siedzę w ostatniej ławce... aaa bo ta ostatnia ławka była przysunięta do ściany a on ją przesunął. Poczułam dźgnięcie w plecy. Odwracam się a tam widzę szczerzącego się głupio Nata.

-Cześć słońce - powiedział z uśmiechem.

-Hej idioto - wyszczerzyłam się do niego.

-Uuu...co tak ostro kwiatuszku?

-Zamknij się!

-Spokojnie księżniczko złość piękności szkodzi.

-Dobrze więc proszę kogoś do zrobienia zadania -powiedziała nauczycielka.

Bez namysłu podniosłam rękę.

-Proszę pani. Ten oto tu kolega za mną zna odpowiedź ale się wstydzi.

- Doborze więc Nathan chodź do tablicy.

-Zabije Cię - wyszeptał tuż przy moim uchu.

-Spokojnie słońce, złość piękności szkodzi.

-Nienawidzę Cię.

I tym oto sposobem pozbyłam się tego debila, który siedzi za mną.

Kiedy Nat podszedł do tablicy pani dała mu kredę aby udzielił odpowiedzi na zadanie. O dziwo wszystko umiał śpiewająco i do tego ani razu się nie pomylił.

-Bardzo doborze Nathan. Możesz usiąść na swoje miejsce -pochwaliła go pani.

On z triumfalnym uśmiechem usiadł za mną. Po jakimś czasie poczułam czyjś oddech na szyi.

-I co księżniczko? Twój jakże nikczemny plan nie wypalił co? Swojego słoneczka tak łatwo się nie pozbędziesz -wymruczał wprost do mojego ucha.

-A chcesz nim być - powiedziałam słodkim głosem.

-Tak.

-To wypierdalaj miliony kilometrów ode mnie - wytknęłam.

-Oj... moja księżniczka się wkurzyła?-powiedział z "troską".

-Tak i wiesz co ci powiem?

-Nie. A co mi powiesz?

-Jesteś...

DRRRRYYŃ!!!

Spakowałam książki i wyszłam na przerwę. Przed klasą czekał na mnie Nathan.

-No Amber co mi powiesz?

-Powiem ci, że jesteś debilem...

-Tak? - zrobił krok w moją stronę.

-I jesteś najbardziej zrozumiałym i aroganckim idiotą jakiego kiedy kolwiek widziałam - cofnęłam się dwa kroki.

-Na prawdę?-znowu krok do przodu.

-T-tak i wiesz co jeszcze...?-cofnęłam się znowu i spotkałam się ze ścianą.

-No? Co takiego kotku? Hmm... -jego ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy a jego noga miedzy moimi. Jednym słowem byłam w dupie.

-Yyy...-jego usta były niebezpiecznie blisko moich.

-Co, odebrało ci mowę? Już nie jesteś taka wyszczekana?-wyszeptał do mojego ucha a potem przygryzł jego płatek. W skutek czego zadrżałam- Mmm...nie wiedziałem, że tak na ciebie działam. Dobrze wiedzieć.

DRRRYYŃ!!!

Zadzwonił dzwonek na lekcje po czym po prostu sobie poszedł. Pozostawiając mnie w totalnym osłupieniu.

Do Nienawiści Jeden krokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz