Po wielu złych, jak i dobrych wydarzeniach w życiu Luke'a, chłopak znów musiał wrócić do swojego zwykłego życia ucznia.
Wraz z rudowłosą Marion, spacerował po kampusie przed dwoma godzinami męczących lekcji matematyki. Dziewczyna w końcu zatrzymała się przy najbliższej ławce, po czym na niej zasiadła. Wzbijając swój wzrok w górę, zawiesiła go na zamyślonym blondynie. Przez ostatni czas ich relacje bardzo się zmieniły, jednak nie w sensie pozytywnym. Luke stawał się coraz bardziej niedostępny i aż dziwiła się iż nadal spędzał z nią przerwy. Także jego wygląd zdradzał iż z chłopakiem działo się coś niedobrego. Zapadnięte policzki, ciemne sińce pod zmęczonymi oczami, oraz znacznie chudsze ręce, jak i najprawdopodobniej całe ciało, które także było bardzo blade.
Marion dotknęła jego chłodnej dłoni, przez co Luke w końcu się ocknął i popatrzył na nią sennym wzrokiem.
-Luke, co się z tobą ostatnio dzieje? -zapytała z żalem, przypatrując się jego niezdrowo wyglądającej twarzy. Chłopak westchnął, przecierając dłońmi oczy, po czym usiadł na drewnianej ławce, obok Marion. Przez chwile milczał, tak na prawdę nie wiedząc ja sensownie mógłby odpowiedzieć na jej pytanie.
-Nie wiem -popatrzył na nią, po czym pokręcił głową. -Na prawdę nie wiem, od ostatniego czasu w ogóle nie czuję żebym żył, wszystkie wydarzenia przelatują mi przez palce, nie zatrzymując się nawet w moim umyśle. Codziennie gdy się budzę, dziwię się że nadal żyję, jednak jedyna śmierć jaka mnie spotykała była w moich koszmarach które mam prawie co noc. Marion, ja po prostu się boję, boję się tego co będzie dalej... -szepnął, spuszczając swoją głowę, a jego ciało lekko zadrżało. Marion uchyliła swoje usta chcąc coś powiedzieć, jednak żadne słowo nie chciało z nich wylecieć.
-Ale dlaczego? -zapytała, nadal będąc zdezorientowaną. Luke potarł swoje kolana, po czym wyciągnął z kieszeni kartkę zgiętą na pół. Chwilowo wbił w nią wzrok, po czym wręczył ją dziewczynie. Dziewczyna po woli ją otworzyła, zauważając iż była to fotografia...
Parę dni wcześniej
Luke wyszedł z klasy, kierując się do swojej szafki. Kiedy dotarł na miejsce, powoli od kluczył drzwiczki, wpychając do środka parę książek, po czym wyciągnął inne, na następne lekcje, które czekały go jeszcze tego dnia. Kiedy blondyn miał zamiar zamknąć drzwiczki, z dolnej półki, wypadła pewna karteczka, lądując aż przy jego stopach. Luke niepewnie spojrzał w dół, schylając się po biały papier, który został zgięty na pół. Blondyn obrócił go parę razy w dłoniach, po czym marszcząc brwi rozłożył go i rozprostował. Jego oczom ukazała się fotografia, jedna nie najzwyklejsza, ponieważ przedstawiająca jego oraz Michaela, do tego całość została przekreślona czerwonym markerem.
Luke przełknął rosnącą w jego gardle gulę, po czym zerknął na drobny napis, znajdujący się w lewym rogu.
"Venez profiter des derniers moments de joie, car il pourrait bientôt être enlevé"
Marion zmarszczyła brwi, skupiając swój wzrok na napisie.
-Jestem kiepska z francuskiego -przyznała, odkładając zdjęcie na swoje kolana. Po mimo średniej znajomości języka, wiedziała iż nie zwiastowało to niczego dobrego.
-"Naciesz się ostatnimi chwilami radości, ponieważ szybko mogą zostać ci odebrane." -wyszeptał, a jego wzrok zatrzymał się na szarawej kostce brukowej. Słowa te, tak zapadły w jego pamięci iż potrafił bezbłędnie je wyrecytować.
Po chwili wyciągnął jeden drobny pliczek paru fotografii, które zostały stworzone na ten sam sposób co poprzednia. Luke'a ściskało w żołądku, kiedy widział jak ktoś uchwycił wiele momentów z ostatnich jego dni, bez jakiejkolwiek jego świadomości. Nigdy nie przyszło by mu do głowy iż ktoś może go śledzić i fotografować, aby następnie użyć tego przeciwko niemu.
Marion spojrzała na zdjęcia, a następnie na jednowyrazowe podpisy na każdym z nich.
-Vengeance, souffrance, justice -odczytała, idealnie naśladując francuski akcent. To była chyba jedyna rzecz która w tym języku szła jej w miarę dobrze, dzieki jej zachrypniętemu głosowi.
-Zemsta, cierpienie, sprawiedliwość -przetłumaczył sprawnie, nadal nie obdarzając jej spojrzeniem. Jego wzrok był był pusty, pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
-Luke, musisz iść z tym na policję, to groźby! -uniosła się, gwałtownie wstając z ławki, jednak blondyn, jedynie wywrócił na nią swoimi błękitnymi tęczówkami.
-Policja jest ostatnia na mojej liście, osób które mogły by mi pomóc -mruknął, zasłaniając swoje usta, kiedy wydostało się z nich niespodziewane ziewnięcie.
-W takim razie co chcesz z tym zrobić? -założyła dłonie na piersiach, unosząc jedną ze swoich równych brwi. Luke zagryzł wargę, podnosząc z ziemi swój czarny plecak, następnie zarzucając go sobie na ramię.
-Poskładam wszystkie elementy w całość i sam do tego dojdę.
****Cicha melodia popłynęła ze srebrnego gramofonu, kiedy tylko igła dotknęła czarnej niczym smoła, płyty. Luke pozwolił chwilowo swoim powiekom opaść w dół, kiedy uspokajająca melodia doszła do jego uszu. Robiąc drobny obrót wokół własnej osi, zasiadł na obrotowym krześle, przysuwając się do swojego biurka, gdzie czekało na niego wiele zaczętych szkiców. Luke spojrzał w stronę komody, gdzie znajdowało się akwarium z dwoma rybkami, a drobny uśmiech od razu zawitał na jego twarzy. Po mimo wiszącej w powietrzu "burzy", Hemmings starał się wyciszyć, a następnie sam dość do logicznego wyjaśnienia.
W końcu blondyn zaczął szkicować, równocześnie odbierając połączenie Michaela, kiedy zauważył jego numer na ekranie. Po kliknięciu na głośnomówiący, blondyn kontynuował swój rysunek, uprzednio witając się z Michaelem, jednak coś mu nie pasowało. Clifford nie odzywał się, jednak Luke dokładnie słyszał jego oddech.
-Michael? -zapytał niepewnie, zaprzestając chwilowo swojej czynności. -Michael, co się dzieje? -jego głos zadrżał, a w umyśl pojawiło się wiele czarnych scenariuszy.
-Po prostu przyjedź do mojej pracowni, proszę...
Luke bez zastanowienia od razu wybiegł z domu. Niedokładność Michaela i ubogość w informacjach doprowadzała go do szału, przez co był jeszcze bardziej zdenerwowany.
Kiedy ujrzał w oddali dobrze znane mu, miętowe drzwi, od razu przyśpieszył swojego kroku, nierówno oddychając. Pierwszym co przykuło jego uwagę, była przepiłowana kłódka. Luke chwycił ją w jedną dłoń, po czym przełknął głośno ślinę. W końcu popchnął uchyloną powłokę drzwi, do przodu, wchodząc do środka. Po pierwszym wykonanym przez niego kroku, nastąpił na parę odłamków szkła, które złamały się pod jego ciężarem. Oprócz szkła, na podłodze były połamane pędzle, kawałki płócien, jak i plamy z farb. Dwie sztalugi były w kompletnej rozsypce,a tubki z farbami, zostały podziurawione.
Luke pokręcił niedowierzająco głową, po czym spojrzał na stojącego na samym końcu Michaela, który był odwrócony do niego plecami. Blondyn powoli podszedł do kolorowowłosego, kładąc dłoń na jego ramieniu. Powoli spojrzał na jego bladą twarz, która nie wykazywała żadnych uczuć. Dłonie Michaela były zaciśnięte w piąstki, a jego warga mocno zagryziona, aż był w stanie poczuć smak własnej krwi.
Luke jeszcze raz prześledził całą pracownię, która w tym momencie była istnym chaosem. Wszystko nad czym Clifford tak długo pracował, zostało tak po prostu zniszczone.
Luke otoczył jego ciało swoimi ramionami iw tej chwili Michael zaczął cicho płakać, jakby wszystkie emocje przez cały czas kumulowały się w jego wnętrzu.
Luke pogładził jego włosy, po czym wtulił w nie swój chłodny policzek. Czul się odpowiedzialny za Michaela, kiedy ten był tak bardzo bezbronny. Pragnął ochronić go przed wszelkim złem, które jak by zaczęło atakować ich coraz bardziej.
Lecz zło dopiero zaczyna swe działanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/64338042-288-k916362.jpg)
YOU ARE READING
Artist | Muke
FanfictionLuke to chłopak o duszy artysty. Mając już dosyć swojej ponurej szkoły, przepisuje się do jednej z najlepszych szkół plastycznych w mieście w której aż huczy o absurdalnym i tajemniczym Michaelu Cliffordzie. Grafika na okładce należy do AuroryLion.