Luke postawił przed Michaelem, kubek ciepłego kakao, po czym usiadł obok niego, na materacu. Kolorowowłosy popatrzył na niego wdzięcznie, a cień uśmiechu zawitał na jego ustach. Od około trzydziestu minut, Clifford leżał nie wydając z siebie ani jednego słowa, a jego wzrok był ciągle utkwiony na ciemnym niebie, znajdującym się za szybą okna. Luke rozumiał jego załamanie, po utracie jego małego świata. Ktoś kto zniszczył każdy obraz, złamał pędzle i z trzaskał słoje z farbami, musiał idealnie wiedzieć, jakie wielki ból sprawi to Michaelowi, że właśnie dopuścił się czegoś takiego.
-Już lepiej? -zapytał, przeczesując szczupłymi palcami, jego barwne włosy, kiedy Michael wziął małego łyka, słodkiego napoju. Chłopak pokiwał twierdząco głową, ponownie opadając na poduszki, w które wtulił swoją twarz. -Dlaczego Tyler, aż tak bardzo chce uprzykrzyć Ci życie? -zapytał, spoglądając w zielone tęczówki, które nie posiadały swojego błysku, były matowe.
Clifford zmarszczył swoje grube brwi, po czym zagryzł wargę.
-Skąd wiesz że to był on? -zapytał, wciągając głośno powietrze.
-A niby kto? -prychnął, wywracając wzrokiem. -No chyba że o czymś nie wiem -mruknął, doprowadzając tym do kolejnego westchnięcia Clifforda.
-Może i to był on i nie mam pojęcia dlaczego dalej mnie dręczy -odparł, unikając wzroku Luke'a, co go nieco zaskoczyło.
-Na pewno? -drążył, niepewnie spoglądając na bladego chłopaka, którego twarz wzrucona była w przeciwnym kierunku. Michael przytaknął powoli, jednak blondyn nadal miał pewne wątpliwości.
-Przepraszam że wciągam Cię w to wszystko -powiedział po chwili, opierając swoje ciało na łokciach. Czuł ogromne wyrzuty sumienia, na myśl iż przez niego Luke mógłby wpaść w tarapaty. -Ale... Chcę żebyś wiedział że jesteś dla mnie ważny, chcę żebyś ciągle przy mnie był, a robiąc to, niestety pakujesz się w moje problemy -westchnął, odchylając głowę do tyłu. Luke popatrzył na niego z delikatnym uśmiechem na ustach, po czym musnął dłonią jego knykcie.
Blondyn położył się o bok niego, podziwiając jego boczny profil, a jego dłoń nadal nie odrywała się do tej należącej do Michaela.
Clifford cicho westchnął, a drobny uśmiech ozdobił jego usta. Chłopak zwrócił się twarzą do Luke'a, po czym delikatnie dotknął swymi bladymi palcami, jego rozgrzanego polika. Każdy drobny dotyk Michaela był niczym opatrunek na krwawiącą ranę. Luke od ostatnich dni, czuł się jak by był cały w skaleczeniach, a jednym jego ratunkiem był Michael.
Clifford zatopił swoje oczy w jego błękitnych tęczówkach, nie potrafiąc oderwać od nich wzroku. Odnajdywał w nich ukojenie.
Blady kciuk, zjechał niżej, zatrzymując się na pełnych ustach chłopaka, który uważnie obserwował każdy jego ruch.
-Nie powinno Cię zdziwić iż od kiedy pojawiłeś się w moim życiu, zacząłem dużo o tobie myśleć -powiedział cicho, prawie szeptem, ponownie obejmując dłonią jego polik, który delikatnie pogładził palcem. -Kiedy czas płynie, ja myślę coraz więcej, o Tobie, o nas, o moich uczuciach... -Chwilowo zsunął dłoń z jego twarzy, przez co Luke odczuł nieprzyjemny chłód. Niepewnie przyjrzał się Michaelowi, którego brwi były zmarszczone, a twarz wyraźnie zamyślona.
-Jesteś dziwny Luke -mruknął, obdarowując go wzrokiem. Blondyn rozchylił swoje usta, nie wiedząc czy wybuchnąć śmiechem, czy może zrzucić kolorowowłosego z łóżka. -Jesteś tak cholernie dziwny, Luke'u Hemmingsie -pokręcił głową, mrużąc z rozbawieniem na niego swoje oczy. -Jednak nie jesteś definicją dziwności, ja także, chociaż za normalnego nie można mnie uważać.
-Do czego zmierzasz? Że zadajesz się ze mną tylko dlatego iż dopełniamy się wzajemnie i tworzymy definicję dziwności? -Luke uniósł na niego brwi, zagryzając swoją dolną wargę.
-Dokładnie... I sam się już pogubiłem, chyba nie do końca to chciałem przekazać -jęknął, opadając na materac, który delikatnie zatrząsł się pod Luke'em. -Wyznanie miłości jednak nie jest takie łatwe jak myślałem -mruknął w materiał, jednak Luke zdołał usłyszeć jego słowa, przez co jego serce chwilowo się zatrzymało. -Cholera, Luke, jak do tej pory, jesteś najlepszy co mnie spotkało w moim marnym życiu. Przez ostatnie lata męczyłem się z masą porażek i problemów. Stałem się nienawidzącym ludzi, alkoholikiem. Nie chciałem kochać, nie potrzebowałem tego, jednak zawsze tkwiła we mnie pewna myślał iż nigdy nie będę w stanie tego kontrolować. Jak bardzo bym się uparł na niezakochanie, to i tak w pewnym momencie mnie to dopadnie. I w końcu to nastało, zakochałem się. Luke, kocham Cię... -wyszeptał, bojąc się spojrzeć na blondyna, który siedział obok niego. Kiedy wszystkie słowa w końcu opuściły jego usta, czuł pewną ulgę, jednak wiedział iż za tym będą ciągnęły się konsekwencje, a może się mylił?
Luke przetarł swoje oczy, po czym uśmiechnął się jak głupi. Michael Clifford wyznał mu miłość, a on siedział przy kakałku, szczerząc się do niego jak psychopata.
-No powiedz coś -jęknął, wtulając twarz w poduszkę, a zdenerwowanie dosłownie go rozrywało.
-Słowa nie są mi nawet potrzebne -odparł pewnie, obracając Michaela, twarzą do siebie, po czym namiętnie go pocałował. Michael przymknął oczy, opierając swoje dłonie na jego klatce piersiowej, za to Luke ułożył swoje na jego talii.
Z biegiem czasu, namiętne pocałunki zaczęły przeradzać się w coś więcej. Luke nierówno oddychał, kiedy Michael pozbawił go dolnej części garderoby, to samo także stało się z jego koszulką, która odnalazła swoje miejsce w rogu pokoju. Blondyn złapał za rąbek koszulki zielonookiego, po czym po złożeniu krótkiego pocałunku na jego ustach, pomógł mu ze zdjęciem materiału. Po odkryciu bladego torsu chłopaka, Luke zatrzymał wzrok na czymś co najbardziej przykuło jego uwagę, a mianowicie była to długa blizna, ciągnąca się od lewej piersi aż do brzucha. Blondyn dotknął palcem, jasnego wgłębienia, przebiegając nim po całej długości blizny. Pierwszym razem, kiedy miał okazję widzieć Michael bez koszulki, był ich nieszczęśliwy wypad nad molo, jednak wtedy było zbyt ciemno, aby mógł coś dostrzec.
Nie odrywając palca, Luke zerknął na smutną twarz Michaela.
-Nie chcę o tym mówić, nie teraz Luke -westchnął, składając ciepły pocałunek na jego czole. Chłopak kiwnął ze zrozumieniem głową, jednak nie potrafił o tym tak po prostu zapomnieć. Martwił się i miał wrażenie iż za zwykłą blizną, stoi kolejna, okropna tajemnica.
Po pozbyciu się całej odzieży z siebie, Michael zagórował nad blondynem, łącząc ich usta w kolejnym namiętnym pocałunku, kiedy sam, sięgnął po błyszczące opakowanie, leżące na stole, które wcześniej tam położył.
-Jeśli jutro nie będę umiał przez ciebie chodzić, to przysięgam że już nigdy nie za ruchasz, bo nawet nie będziesz mieć czym! -ostrzegł go ostro, doprowadzając tym do głośnego śmiechu Clifforda.
-Nie rób ze mnie napaleńca, nie mógłbym cię skrzywdzić -odparł, jednak w ostatniej części jego wypowiedzi, kryło się coś, co roztopiło serce Luke'a, jak i całe wydarzenie, które miało niedawno miejsce.
Chociaż nie odpowiedział, to darzył Michaela tym samym uczuciem, a może i nawet silniejszym.
Luke kochał Michaela.
-----
Miły rozdzialik, aby nie dowalać tak szybko masakra która szykuję :v
![](https://img.wattpad.com/cover/64338042-288-k916362.jpg)
YOU ARE READING
Artist | Muke
FanfictionLuke to chłopak o duszy artysty. Mając już dosyć swojej ponurej szkoły, przepisuje się do jednej z najlepszych szkół plastycznych w mieście w której aż huczy o absurdalnym i tajemniczym Michaelu Cliffordzie. Grafika na okładce należy do AuroryLion.