Rozdział 21

147 7 0
                                    

*Federico*
Gdzie moja Lucia sie podziewa? Nie ma jej juz sporo czasu. Jest juz po 20:38. Powoli zaczynam sie martwic. Zadzwonię do niej jeszcze raz. Wybrałem numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Poczta głosowa. Cholera jasna! Chodziłem nerwowo po pokoju.

*Ludmiła*
Nie wiedzialam gdzie mnie wywiózł. Chyba to byla jakas fabryka(?) Śmierdziało tu stęchlizną. Ten odór drażnił moje nozdrza. Czlowiek który mnie porwał przywiązał mnie do zimnej rury,ale po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do chłodu. Usłyszałam trzask drzwi,więc chyba wyszedl. Tak sie bałam,czego oni chcą ? Uroniłam łzę,która zmoczyla materiał zawiązany na oczach. Ktoś wszedl do pokoju. Powolnym krokiem ruszyl w moja stronę,slyszalam to. Kiedy ten ktoś ustal przede mna poczułam, jeszcze gorszy smród.
-I co piękna?- po tych słowach zaczelam sie wiercić,wyrywać. On złapał mnie za włosy i pociągną,zabolało,momentalnie przestalam sie ruszać.- Tak myslalem,dobra dziewczynka,moze zechcesz powiedzieć nam gdzie znajduje się twój ojciec?!-ojciec? Jaki kurwa ojciec? Nie odpowiadałam.-Odpowiedz! A przepraszam,jak masz odpowiedzieć skoro masz zawiązane usta,sorki!- odwiązał materiał. Wtedy zaczelam krzyczeć ile sil w płucach. -Nie drzyj mordy!- poczułam tylko uderzenie i ciemność.

*Federico*
Nie no jest po 21:30. Kawiarnia juz zamknięta! Dzwonie do Fran.
-Halo?
-Cześć Fran,nie przeszkadzam?
-Nie,nie-powiedziala jak to zawsze Francesca,radośnie.
-Nie ma moze u ciebie Ludmi ?
-Nie a co?
-Nie wróciła do domu,martwie sie.
-Naprawdę? U mnie jej nie ma zadzwoń do innych, a jeżeli jej tam nie będzie to zadzwoń do mnie!
-Nie będę cię w to mieszał
-Federico! Ludmiła jest dla mnie jak siostra! Masz do mnie zadzwonić! A z reszta zaraz będę u ciebie!
-Ale Fr..- rozłączyła się.
Dzwoniłem do Vilu,Naty,Cami,Maxiego,nigdzie jej nie ma! Zadzwonię jeszcze do Leona,jak tam jej nie będzie to idę na policję !
-Tak,slucham?- uslyszalem w słuchawce.
-Siema,stary nie ma u ciebie tej mojej ?-Uslyszalem dzwonek do drzwi,to Francesca.
-Nie,a miała być?
-Nie,no nic,dzięki za info,narka!
-No siema!
Rzuciłem,zly,telefon na kanapę. Po czym na niej usiadłem i ukryłem twarz w dłoniach. Obok mnie usiadła Włoszka i poklepała mnie po plecach.
-Znajdzie sie zobaczysz!
-A jeżeli nie? Ona jest dla mnie wszystkim! Umiałabyś żyć bez tlenu?- pokręciła przecząca głową.-To ja tak nie umiem żyć bez mojej Lu,jak jej sie cos stanie ro nie wiem co zrobię,nie tylko sobie ale tez temu kto ja skrzywdził.
-Pójdę zrobić herbatę.
-Ok.
Siedziałem i myslalem gdzie ona moze sie znajdować?!! Nawet nie zauważyłem kiedy przyszla Fran z dwoma kubkami herbaty. Upiłem łyka i wstałem.
-Nie ja tak nie mogę! Idę na policję!
-Czekaj idę z tobą! Moze trzeba wziąć jakieś dokumenty Ludmiły?
-Masz rację!

*Francesca*
Federico poszedł na górę po dokumenty, po chwili zszedł z dowodem osobistym i jakimis papierami. Wsiedliśmy do samochodu i dość szybkim tempem pojechalismy w stronę komisariatu. Deser wpadl do środka.
-Dobry wieczór.-powiedział funkcjonariusz.-W czym mogę pomoc o tej porze?
-Dobry,porwali moja dziewczynę!
-Kiedy?-notował.
-Dzisiaj,między 19 a 20:30.-Mówił przejęty Włoch.
-Dowód osobisty porwanej?
Federico podal go policjantowi.
-Dziękuję,będę do pana dzwonił jak znajdziemy jakikolwiek ślad.
-Dobrze,oby jak najszybciej. Dobranoc.
-Dobranoc.
Wyszliśmy z Fede,byl smutny,nawet bardzo smutny. Przystał i usiadł na krawężniku,twarz ukrył w dłoniach.
-Znajdzie sie na 100%-próbowałam go pocieszyć ,mi tez to nie przychodzili łatwo.
-Ona sie znajdzie,nie ma innej opcji!-Siedzial cicho.-Zostać u ciebie na noc?
-A Marco?
-Oj zadzwonię i wytłumaczę mu sytuację.
-Będzie mi miło -uśmiechnął sie blado.
-Ok to poczekaj zadzwonię.
-Ok-Wstałam i wykręciła numer Marco. Opowiedziałam mu co sie stali i ze Fede potrzebuje kogoś,dziwne bo nie byl zazdrosny. Marco powiedział to samo co ja ze Luska na bank sie znajdzie. Kto nie powie ze mam najcudowniejszego chlopaka na świecie? Wrocilam do Federa i razem wróciliśmy do domu Lud.

FedemiłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz