*Federico*
Złapałem Ludmiłę za ręke i ruszyliśmy w stronę miejsca imprezy. Po drodze żartowaliśmy i
śmieliśmy się. Po niespełna 20 minutach byliśmy na miejscu.*Francesca*
-Marco wiesz że nienawidzę niespodzianek!-Powiedziałam mojemu chłopakowi który zawiązał
mi na oczach chustkę i prowadził nie wiadomo gdzie.-MARCO!-Narzekałam całą drogę. W
końcu się zatrzymał.
-Marco! Wiesz jak ni..-nie dokończyłam bo odsłonił mi oczy, a ja ujrzałam wszystkich naszych
znajomych i rodzinę!
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO FRAN!-Krzyknęli wszyscy na raz. Wzruszyłam się, łzyszczęścia poleciały mi po policzku. Odwróciłam się i rzuciłam się w ramiona mojego
NAJLEPSZEGO chłopaka. Przytuliłam go z całej siły.
-Wszystkiego Najlepszego najdroższa.-pocałował mnie i wręczył mi małe pudełeczko. Wzięłam je
do reki otworzyłam delikatnie. Moim oczom ukazała się śliczna bransoletka.
Fioletowo-czarno-biała z przywieszką z napisem "Francesca 27 27.11.1995" Był to przepiękny
prezent. Podchodzili do mnie kolejno wszyscy moi przyjaciele. Nie otwierałam jak na razie
prezentów,odstawiałam je na stolik obok.*20 Minut później*
Niezła ilość uzbierała się na tym stoliku. Kolejka w końcu dobiega końca. Ostatnimi którzy chcieli
dać mi prezent byli moi rodzice i brat. Wyściskałam ich, specjalnie dla mnie przylecieli z Włoch.
{Tylko rodzice bo Luca Mieszka ze mną} Dostałam od nich niewielkie pudełeczko,byłam
strasznie ciekawa co to więc od razu otworzyłam je. W środku były klucze do samochodu! Jeej!
Uścisnęłam rodziców mocno.
-Wszystkiego najlepszego córeczko!-powiedział tat całując mnie w czoło.
-Dziękuje,nawet nie wiecie jak się ciesz. Skąd wiedzieliście że zdałam ?-zapytałam ze
zdziwieniem. -Luca?-spojrzałam pytająco na brata. On tylko uśmiechną się. Rzuciłam się na
niego dziękując.
-Dla najlepszej siostry na świecie wszystko!-Też mnie przytulił.
-Na ile zostajecie?-spytałam rodziców.
-Niestety o 22 mamy lot.-powiedziała smutno mama. Też trochę posmutniałam. Ale cieszyłam się
że przyjechali specjalnie dla mnie.
-Kocham Was.- powiedzialam.
-My ciebie też, i mamy nadzieję że niedługo przylecisz do nas w odwiedziny.-Powiedziała
uśmiechnięty tata.
-Teraz to za bardzo nie mogę są te próby i w ogóle.-Powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jakie próby?-Zapytał ze zdziwieniem tata. No tak przecież oni o niczym nie wiedzą.
-zapomniałam wam powiedzieć. Studio i U-Mix organizują wielki koncert.
-Naprawdę?
-Tak.
-kiedy on się odbędzie?
-Za miesiąc. 19 grudnia. Na tutejszym stadionie.
-Może znajdziemy wolny termin w pracy żeby przylecieć.-Powiedziała mama.
-Naprawdę?-Byłam cała w euforii.
-Tak.
-Boże,tak was kocham!-Znowu ich przytuliłam.
-My ciebie też.-mama posłał mi ciepły uśmiech.-Ale musimy się już zbierać, jest 20:33 a my
musimy być o 21 na lotnisku,odprawy i te spraw. Ale wiedz że ię mocno kochamy.-Tata
pocałował mnie w czółko na pożegnanie, mama od razu poszła w jego ślady.
-No dobrze, do zobaczeni. odprowadzę was.-Ruszyłam za rodzicami w stronę wyjścia. Tam jeszcze
raz się pożegnaliśmy,oni pojechali,a ja wróciłam na impreze.
Marco od razu porwał mnie do tańca.*1 godzinę później*
Nadszedł czas na tort. Mój brat wjechał nim na salę. Jej jaki on śliczny. Jest dwupiętrowy,Z
fioletową masą na wierzchu i napisem "18-stka Francesci" był przyozdobiony różnymi
kwiatkami,kokardkami,a na samej górze stała moja podobizna. Brat podal mi nóż,abym to ja
ukroiła pierwszy kawałek. Zaczęłam kroić mój tort, w środku wyglądał tak samo zniealająco ja z
zewnątrz. Był śmietankowy przekłądany biszkoptem. Gdy już rozdałam wszystkim zaczeliśmy jeść.
*Ludmiła*
Tort był wspaniały. Siedzę obok Violi i plotkujemy.
-Nie wiesz może kto robił ten tort ? Przeciceż ty wiesz wszystko-uśmiechnełam się do niej.
-Olgita,jak dowiedziała się ze są urodziny Fran to chciała zrobić jej prezent,a swoją drogą wyszedł
jej świetnie.
-No i to bardzo.-Zjadłam kolejny kęs ciasta.-Na takich imprezach przytyję.-wypuściłampowietrze buzią.
-Oj przestań. I tak jestes chuda, chudsza ode mnie.-Powiedzała Violetta.
-Oj weź przestań!
Spędziłyśmy naprawdę miły wieczór w swoim gronie.