Rozdział 10

227 11 0
                                    

*Federico*
Wszedłem do domu i skierowałem się w stronę kuchni w celu zjedzenia czegoś. Na blacie znajdowały się nalesniki przygotowanie wcześniej przez Olge. Zjadłem kilka i postanowiłem poszukać Violi.
-Ramallo , przepraszam nie widział pan Violetta?
-Chyba wyszła przed chwilą.
-Dzięki. - powiedziałem po czym wyszedłem z Villa Castillo. Wybrałem numer kuzynki.
V: Tak, słucham ?!- usłyszałem po chwili.
F: Violi, gdzie ty jesteś?!
V: W parku, niedaleko domu, kieruje się w stronę galerii. A co ?
F: Możemy pogadać ?! To bardzo ważne.
V: Jasne, w galerii w Starbucks'ie ? Latte z dwiema łyżeczkami ?
F: Ok, albo weź mi karmelowe Frappuccino.
V: Ok, do zobaczenia.
Rozlaczyla się a ja szedłem w wyznaczonym kierunku. Ludmiła parę razy do mnie dzwoniła ale ja nie odebrałem. Może to było coś ważnego ?! Zadzwonie do niej żeby się upewnić. Po paru sekundach usłyszałem sygnał.
L: Halo?
F: Hej Myszko, dzwoniłas ?
L: Tak, ale to juz nie ważne -mówiła z nutka smutku w głosie.
F: Na pewno ?
L: Tak, gdzie jesteś ?
F: Idę właśnie w stronę galerii spotkac sie z Vilu, a ty co porabiasz ?
L: Siedzę w domu i sie nudzę. Pozdrów ją ode mnie
F: Jasne, dobra kończę bo widzę już Viole. Kocham Cię
L: Ja ciebie tez. Pa
F: No hej, potem wpadnę.
Rozlaczyla się.
-Hej, trzymaj-powiedziała podając mi kubek z kawą.-o czy chciałeś pogadać ? Ej, masz co dla Lu ?- zapytała, o co jej chodziło ?- no tak, ty nie wiesz. Jutro są urodziny Ludmiły 7 października.
-Nie, kurde, a ty masz ?
-Mam.
-Co ?!
-Nie mogę ci powiedzieć !
-Oj Violu !!
-Dobra powiem ci. Kupiłam jej te szpilki co tak bardzo je chciała.
-Masz zdjęcie czy coś?!
-Nie,ale w domu ci pokaże. A ty lec bo ci sklepy zamknął.
-Dzięki.
Oblecialem wszystkie sklepy w galerii. Az w końcu udało minie znaleźć odpowiedni prezent. Przynajmniej tak uważam. Było juz grubo po 19 wiec postanowiłem wróci do domu.
*Ludmiła*
Federico miał przyjść i nie przyszedł. Może coś, lub nie daj Boże ktoś go zatrzymalo. No nic. Jutro moje urodziny. Mam zamiar leżeć w domu w dresie i nic nic ni robić. Byłam strasznie spać. Wzięłam prysznic i od razu zasnęłam.
Rano obudziła mnie mama.
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin kochanie.-powiedziała po czym postawila tace ze śniadaniem na moich kolanach.
-Dziękuję mamo, kocham Cię -dałam jej buziaka.
-Ja musze zmykam do pracy. Do zobaczenia wieczorem. Papa
-Część.-wzięłam się za jedzenie przepysznenego śniadania od mamusi. Zniosłam naczynia na dół, a sam poszłam do łazienki si ogarnąć. Założyłam byle jaką bluzkę i dresy. Usiadłam w salonie i włączyłam sobie telewizję. Która w ogóle jest godzina? 12;32. Może zadzwonię do Fede, byc może zechce spędzic ze mną ten dzień. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer mojego chłopaka.
F: Tak Krolewno?
L: Część, chciałbyś do mnie wpaść ?
F: Jasne, za raz będę. Jadłas śniadanie?
L: Tak.Tylko uprzedzam jestem w dresach.
F: Mmm
L: Federico ty zboczuszku ! Hahahaha
F: No co ?
L: Nie nic, oj dobra dawaj do mnie.
F: Dobra, pa.
*Federico*
Juz miałem wychodzic z domu gdy zachaczyła mnie młoda Castillo.
-Fede idziesz do Ludmiła?
-Tak
-Bo my robimy imprezę niespodziankę i chce abyś przyprowadził naszą jubilatkę do "Club 21"na 18:30 , w końcu to 18 urodziny. Ej Federico ty masz urodziny 15 czerwca ?
-16, a co ?
-a nic,byłam blisko. A właśnie chodź pokaże ci te buty.
Violetta pokazała mi buty które kupiła.
-Wow, ale tym da się chodzić??!
-hahahah, da,da.
-Dobra, lec tylko bądźcie na 18
-Ok, ej Violu to weź mój prezent
-A gdzie on jest ?
-U mnie w trzeciej szufladzie o góry w tej komodzie po prawo jak s wchodzi do mojego pokoju.
-OK. Co jej kupiłeś?
-Torbę, Michaela Krosa , Korsa czy jakoś tak.
-Korsa,No to trafiłeś w jej gust.
-Powiedziałas to z ironią czy bez ?
-Bez, ona takie torby lubi, o Korsa ma juz beżową i białą, a ty jaka jej wziąłeś?
-Czarna,dobra do zobaczenia na imprezie.

FedemiłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz