Al
Markus został wrobiony w trening, co nikogo nawet nie zdziwiło. Wszyscy byli w ogrodzie, gdzie odbywały się walki. Aktualnie byliśmy po ich znacznej większości. A mianowicie, została tylko jedna. Walczyli już Steve, Sophie, Treg, Markus, Septh, John i Not, który wprosił się również do tego wydarzenia.
Jak dla mnie, wyniki były naprawdę zaskakujące. Mimo to, że od Sophie i Trega nie biły aury Alf, to wygrali oni wszystkie swoje walki. Została im jeszcze ta między sobą.
- Jak to możliwe, że przegrałem z takim chuderlakiem? – pieklił się dalej Markus, po tym jak Sophia praktycznie rozłożyła go na łopatki.
Prychnąłem. Na początku wkurzał mnie tylko swoim gadaniem, teraz – choć minęło naprawdę niewiele czasu – całym swoim jestestwem. Najchętniej bym go odesłał. W częściach.
- Jak śmiesz na mnie prychać? Nie masz nawet prawa głosu! Wątpię w to, czy kukłę byś dał radę pokonać! – wydarł się na mnie.
Ja tylko popatrzyłem na niego z politowaniem, nie mając siły odpowiadać na te komentarze, ale Mer miała wyraźnie dosyć jego bezczelności.
- Masz się w tej chwili zamknąć i nie odzywać się w mojej obecności przynajmniej do końca dnia – mogło się wydawać, że powiedziała to spokojnie, ale ja wraz z resztą tu obecnych cofnęliśmy się. Taki nasz instynkt, którego Markus najwyraźniej nie posiadał. Próbował, jak ostatni idiota, znów coś powiedzieć, ale został powstrzymany.
- Stul pysk. Masz przestać się odzywać – jego ojciec najwyraźniej miał więcej rozumu.
El
Gdy Steve zrugał go, nim zdążył się odezwać, rozluźniłam się. Jego głos był przesycony rozkazem Alfy, więc Makus nie był w stanie go zignorować. Tym razem zamknął się na dobre.
- A wracając do tego, czemu przegrałeś – wróciłam do jego przegranej walki z Sophią – To było do przewidzenia. W końcu osobiście szkoliłam tą dwójkę – uśmiechnęłam się do nich.
- Mamy ze sobą walczyć? – zapytał Treg, po chwili ciszy i spojrzał na koleżankę.
- W końcu rozstrzygniemy, kto między nami jest lepszy – stwierdziła z uśmiechem.
- Nie zawalcie tego. Przyda wam się porządny trening, a reszta zobaczy czemu nie miała żadnych szans na wygranie starć z wami.
- Jesteś okropna – uśmiechnęła się Sophia – przecież oni nie mieli ciebie jako trenera – powiedziała jakby w ich obronie.
- Właśnie dlatego mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że poszło im genialnie. Normalne wilkołaki padłyby już po chwili – uśmiechnęłam się do Markusa złośliwie, nawiązując do jego przegranej.
- A teraz zapraszam – zaprosiłam ich gestem.
Znowu weszli między drzewa i po chwili na polankę do walki wpadły dwa majestatyczne wilki.
- Gotowi? – skinęli mi głowami, co nie powiem wyglądało dość dziwacznie.
- Zaczynajcie! – krzyknęłam i walka się rozpoczęła.
Walczyli przez mniej więcej 10 minut, kiedy to siły były mniej więcej równe, ale im bardziej czas trwania walki się wydłużał, tym chłopak zyskiwał większą przewagą. Teraz widzę, że to on ma lepszą wytrzymałość. Wcześniej nie byłam tego pewna.
~ Tak naprawdę, tylko Treg nadaje się, by iść ze mną ~ powiedziałam mentalnie do Al'a, dając mu dostęp do mojego prywatnego kanału myślowego.
~ A Sophie? ~ zapytał zapewne ciekawy mojego wyboru.
~ Jej wytrzymałość jest w tej chwili zbyt słaba. Jeśli straci siły w połowie starcia może zginąć, gdy ja będę zajęta lub zwyczajnie za daleko, by jej pomóc. Nie mogę jej narazić na żadne niebezpieczeństwo ~ stwierdziłam z przekonaniem.
~ Ale jeśli będzie z tobą tylko jedna dodatkowa osoba będziesz miała za dużo na głowie! Pozwól sobie pomóc! ~ był wyraźnie zdenerwowany.
~ Spokojnie. Muszę jeszcze parę dni odpocząć , co daje im czas na ćwiczenia. Dopiero później ostatecznie stwierdzę, czy ktoś jeszcze może ze mną iść.~
~ Czemu mogą iść? ~ wyraźnie zaakcentował drugi wyraz.
~ Bo nie będę nikogo zmuszać, by ze mną szedł. Nie miałoby to najmniejszego sensu ~ uśmiechnęłam się do niego, tym samym kończąc rozmowę.
Spojrzałam z powrotem na walczących. Chłopak stał nad Sophie z zębami nad jej szyją.
- Wygrał Treg – oznajmiłam – Chodźcie do domu, zjecie coś i porozmawiamy – Zostawiłam ich i poszłam do kuchni, biorąc z niej jakieś przekąski. Następnie poszłam do salonu, gdzie wszyscy stali.
- I co tak stoicie? Usiądźcie. – oprócz Trega i Sophie, wszyscy zrobili to o co prosiłam. Niestety ta dwójka była bardziej oporna, więc wiedziałam, że póki nie usiądę ja, oni nadal będą stać.
~ Usiądź obok naszego partnera! ~ odezwała się moja wilczyca, która najwyraźniej przypomniała sobie, że może mówić. Chciała być blisko niego, ale nie była to dobra pora.
~ Nie, i dobrze wiesz czemu ~ odpowiedziałam jej, co tylko ją rozzłościło, ale skutecznie stłumiłam jej humorki. Nie był to czas na jej fochy.
Usiadłam w najbliższym fotelu, a zaraz po mnie na kanapie usadzili się moi przyjaciele.
- Dobrze, skoro już wszyscy siedzimy, to mogę zaczynać. Według mnie może iść ze mną Treg – powiedziałam poważnie.
~ Co?! ~ Markus wydarł się mentalnie, przez co o mało nie warknęłam.
~ Nie dość, że każe nam walczyć pomiędzy sobą to teraz jeszcze mówi kto się nadaje, a kto nie?! ~ był oburzony, zapewne głównie dlatego, że nie został wymieniony. Zignorowałam jednak jego wypowiedź, gdyż nie powinnam była jej słyszeć.
- Zanim jednak zarzucicie mnie pretensjami, chcę wyjaśnić moją decyzję i podtawy, na których ją podjęłam – patrzyłam na wszystkich, czekając na zgodę. Kiwnęli głowami .
- Pewnie zastanawiacie się czemu nie Sophie? Przecież jest wyszkolona tak samo jak Treg. – podjęłam – Chodzi o jej wytrzymałość. Jest zdecydowanie słabsza niż u niego. W porównaniu do kolegi nie da rady walczyć na dłuższą metę z większą ilością wrogów. Będzie to zagrożeniem dla jej życia – większość nadal nie łapała co mówiłam, lecz Sophia tylko westchnęła.
- Masz rację. Mogę jakoś to poprawić? – zapytała z nadzieją.
- Oczywiście. Ja muszę poczekać jeszcze kilka dni do pełnej regeneracji organizmu i skończyć moje rozmowy z więźniem. Tak, więc macie trochę czasu, żeby poćwiczyć i się wzmocnić. Gdy będziemy gotowi, ruszymy na wroga.
~ Ojcze ja nie chcę walczyć za osobę, której nie znam i nie szanuję ~ w pewnym momencie usłyszałam Markusa przekazującego wiadomość ojcu. Chłopak powiedział to bardzo poważnie.
- Markus nie chcę z tobą iść – przekazał mi Steve.
- Nie mam zamiaru go zmuszać. Chociaż sama jego kiepska kondycja uniemożliwia mu wzięcie udziału w takiej bitwie – jako odpowiedź usłyszałam warkot chłopaka. Nic sobie jednak z tego nie zrobiłam.
Nagle Septh zerwał się z miejsca i wybiegł na dwór, po drodze zmieniając się w wilka i tyle go widzieliśmy...
CZYTASZ
Srebrna wilczyca
WerewolfElesmera przenosi się do nowej szkoły. Od pierwszego dnia pakuje się w kłopoty z okolicznymi watachami. Pytanie tylko czy to ona będzie miała poważny problem, gdy wkurzy alfę, czy jednak alfa... Uwaga, będą też przekleństwa