Rozdział 7

13.4K 791 24
                                    

Przepraszam bardzo za tak długą nieobecność. Sama przestałam wierzyć, że kontynuuję tę historię, ale cóż. Nuda i wena u mnie działają cuda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Septh*
Dzisiaj rano nie mogłem nigdzie znaleźć swojego najlepszego przyjaciela oraz zarazem mojej bety. Gdy spytałem Toma odpowiedział, że widział go wychodzącego wcześnie rano. Podobno powiedział, żebyśmy na niego nie czekali. Byłem zły, że mi nic nie powiedział. Na dodatek zablokował całą watachę i nikt nie mógł się z nim skontaktować.

I tak wkurzony z samego rana dotarłem do szkoły.

Gdy szedłem tak zamyślony, wpadłem na kogoś. Zachwiałem się porządnie. Gdy odzyskałem równowagę i podniosłem wzrok, żeby zobaczyć na kogo wpadłem zobaczyłem Elesemrę z Alem. Mojemu kumplowi uśmiech nie schodził z gęby. Za to dziewczyna się zachmurzyła.

- Przepraszam, nie patrzyłem gdzie idę – przeprosiłem, skoro to koleżanka Ala.

- To następnym razem patrz gdzie leziesz, bo jeszcze kogoś staranujesz – fuknęła i odeszła w stronę drzwi.

- Wybacz jej, nie zawsze jest taka zgryźliwa – Al rzucił w moją stronę i pobiegł za nią. Gdy ją dogonił, rzucił się na nią. Za co został przez nią złajany, ale w przeciwieństwie do sytuacji z przed chwili Elesmera się uśmiechała.

Gdy otrząsnąłem się z szoku, dotarło do mnie, że mój przyjaciel mnie olał. Zamiast trzymać się swojego przyjaciela i alfy poszedł za jakąś dziewczyną. Wkurzyłem się na niego, bo nawet mi jej nie przedstawił.

W jeszcze gorszym nastroju ruszyłem na swoje lekcje.

*Elesmera* pove

Al odprowadził mnie, aż pod drzwi mojej klasy. Oboje bardzo się za sobą stęskniliśmy.

- No to do zobaczenia, później – powiedział

- Czekaj – powiedziałam, gdy już się odwracał

- O, co chodzi? – spytał

- Idź lepiej do swojego kumpla i alfy. Udobruchaj go trochę, bo nie chcę psuć twoich relacji. Przyjdź do mnie później do domu po szkole, ok?

- Ej, no mieliśmy spędzić cały dzień razem…. – zaczął marudzić.

- Al…. – przywołałam go do porządku, bo oboje wiedzieliśmy, że tak trzeba zrobić

- No już dobrze – westchnął – idę – i powlekł się z powrotem korytarzem. Zaśmiałam się na jego zachowanie. To tak jakbym miała do czynienia z za dużym dzieckiem.

Obróciłam się i weszłam do sali. Miałam dzisiaj pierwszą fizykę, którą nawet lubiłam. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu wolnego miejsca. Zobaczyłam wolne obok Matha, z którym siedziałam pierwszego dnia, oraz obok Nota jego kolegi. Stwierdziłam, że Not jest lepszym wyborem, bo przynajmniej nie zachowuje się jak dzieciak z podstawówki.

Skierowałam się do przedostatniej ławki przy oknie.

- Mogę się przysiąść? – spytałam się go

- Spoko, nie ma sprawy – uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i  zajęłam miejsce bliżej okna, które było wolne.

- Jak się podoba szkoła? – spytał po chwili

Srebrna wilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz