- Kurwa! Dużo? - przestałam jeść i skupiłam się na nim.
- Nie wiedzą, ale najprawdopodobniej dużo więcej niż ostatnio. Wyczuli na razie tylko pomieszane nieznane zapachy. Można by było powiedzieć, że to ty, ale nie zgadza się miejsce - robił się roztrzęsiony.
- Podejrzewają za ile się z nimi spotkają? - potrzebne mi były informacje, a w nagłych wypadkach moja metoda przy takiej odległości nie była najwydatniejsza.
- Niedługo. Watacha się zbiera do walki, a tamci się zbliżają - popatrzył na mnie i wiedziałam, że nie chce stracić nikogo więcej, niż już stracił. Nie chce przechodzić tego samego co kiedyś.
- Zbieramy się - zarządziłam - musimy tam być jak najszybciej, bo muszę się jakoś dogadać z tym idiotą. Dojadaj i biegniemy - chciał coś powiedzieć na temat jedzenia, ale zmienił zdanie, gdy na niego spojrzałam.
Po jakiejś minucie byliśmy już w drodze. Biegłam przed bratem, ale dostosowałam się do jego tępa, bo nie mogłam tam wbiec sama. Chciałam uniknąć jak największej ilości sprzeczek.
W miarę jak się zbliżaliśmy do granicy wyostrzyłam wszystkie moje zmysły, dzięki czemu zaczęłam wyczuwać watachę Ala. Wszyscy oprócz dzieci i starszych członków stada byli zebrani na polanie. Wiedziałam, że niedługo mnie wyczują i nie dość, że będą jeszcze gorzej skupieni to ja nie będę już miała odwrotu.
Westchnęłam i tak by się to stało, prędzej czy później.
~Powiedz im, że jestem z tobą. Niech przynajmniej będą w taki sposób uprzedzeni~
~Ok. Powiem im~
~I tak połowa padnie na miejscu, gdy zobaczy białego, mierzącego 170 cm wilka~ westchnęłam przeciągle.
~No cóż, twój wilk nie jest zbyt normalny~ pomimo sytuacji, zadrwił ze mnie.
~Ech, cudownie. A jeszcze dochodzi do tego moja komunikacja z nimi. Po prostu cudownie~
Na samą myśl z czym będę się męczyć, poprawił mu się humor. Niestety od razu wrócił do rzeczywistości i posmutniał.
Gdy tylko przekroczyliśmy granicę skupiłam mój dar na terytorium południowym. Od razu wyczułam napięcie podwojone jeszcze moim pojawieniem się. Teraz, gdy nie miałam na sobie srebra odbierali mnie jako silną alfę, niepodobną niczym do dziewczyny, którą widzieli w szkole.
Niepokoili się, bo nie wiedzieli kim jestem i jakie mam zamiary.
Po chwili wpadliśmy na polanę. Wypadliśmy na wprost alfy i całej sfory. Zrobiłam tak specjalnie, żeby nie zachodzić ich od tyłu.
Gdy tylko wybiegłam na otwartą przestrzeń z Alem u boku, wszystkim opadły szczęki.
Widziałam się w ich przekazach myślowych. Wielki majestatyczny wilk, z połyskującą biało-srebrzystą srebrzystą sierścią. A oczom najbliżej było do fiołkowego.
Wszyscy najpierw pomyśleli „piękny", ale od razu odparli to i stwierdzili, że jestem równie niebezpieczna.
Zaśmiałam się gardłowo. Byłam dużo bardziej niebezpieczna niż piękna, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.
Al wyszedł zaraz za mną i popatrzył na oniemiałą watachę.
~Zrób coś, bo nas wróg zaraz tak zastanie~ zwróciłam mu uwagę.
~Ej, ludzie mamy poważniejsze sprawy niż gapienie się na dziewczynę i ślinienie się~ warknął.
~Dziewczyny?~ spytał jakiś nieogarnięty członek stada.
~Tak, widać na pierwszy rzut oka! Ale to nie jest w tej chwili ważne!~ wkurzał się coraz bardziej.
~Są 7 km stąd~ podałam mu informację, gdyż w formie wilka i tak blisko źródła mogłam prawie natychmiast powiedzieć, co jest dookoła.
~Spokój, to nie jest teraz naszym głównym problemem~ gdy nikt się nie ogarnął i dalej panował chaos, zwróciłam się do Septha.
~Ucisz ich, bo to się źle skończy~ powiedziałam spokojnie. Popatrzył na mnie z oczami jak dwa spodki.
~Jakim cudem?~ spytał tak, że nikt nie zwrócił na niego uwagi.
~Nie ważne jakim. Zrób co mówię, albo ja to zrobię, tylko wtedy nie będę po prostu neutralne dla twojego stada. Zdominuję je, żeby je uciszyć~ powiedziałam to dobitnie, bo chciałam żeby w końcu zaczął myśleć.
Po chwili dotarło do niego to co powiedziałam i otrząsnął się z szoku.
~Cisza!~ krzyknął głosem alfy.
Wszyscy momentalnie się uciszyli, wyrwani ze swoich dyskusji na mój temat.
~Chyba zapomnieliście o powodzie, przez który się tu zebraliśmy~ powiedział ostrym tonem. ~ Ostatnio jak sprawdzałem szła na nas jakaś sfora~ wszyscy nagle przypomnieli sobie co tu robią. ~I w tej sytuacji, jedyne czego musimy się dowiedzieć o naszej niespodziewanej towarzyszce to, to czy jest po naszej stronie ~ popatrzył na mnie znacząco wiedząc, że usłyszałam.
Ruszyłam powoli do przodu, przez co wszyscy patrzyli na mnie z niepokojem, nawet mój brat.
~Co zamierzasz?~ spytał poddenerwowany.
Nie odpowiedziałam nic, tylko szłam dalej w kierunku Septha. Parę osób z nerwów powarkiwało na mnie ostrzegawczo. Jedni byli bardziej pewni siebie, drudzy mniej. Ale gdy było ich już zdecydowanie za dużo, powstrzymałam ich samym spojrzeniem.
Gdy podeszłam już blisko ich alfy, wszyscy zdali sobie sprawę, że przewyższam go wzrostem. Zdawałam sobie jakie to nieprawdopodobne, bo miał on 155cm i był najwyższy w całej sforze.
Podeszłam i pochyliłam się nad nim, żeby zapoznać się z jego zapachem i się przywitać.
W odpowiedzi wyciągnął swój pysk do mnie.
~Zaraz na nią warknie~
~Zawsze tak robi. Jego wilk nie lubi gdy nie ma nad czymś kontroli~
Jego sfora dobrze go znała, ale ja czułam jak jego wilk chowa się, a on przygina głowę z respektem. Nie odsłonił gardła na znak podległości, bo go do tego nie zmusiłam, ale zrozumiał, że to do mnie należy teraz decyzja. Wiedział już, że nie ma nic do gadania jeśli chce, żeby jego watacha przeżyła.
Nagle poczułam znajomy zapach. Gdy tylko zrozumiałam skąd go kojarzę, z mojego gardła wydarł się potężny warkot.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ;c
CZYTASZ
Srebrna wilczyca
Kurt AdamElesmera przenosi się do nowej szkoły. Od pierwszego dnia pakuje się w kłopoty z okolicznymi watachami. Pytanie tylko czy to ona będzie miała poważny problem, gdy wkurzy alfę, czy jednak alfa... Uwaga, będą też przekleństwa