Rozdział 19

9.6K 651 44
                                    


*Elesmera*

Obudził mnie odgłos kłótni. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę pod prysznicem w wilczej formie.

Powoli wracały wspomnienia ostatniego dnia lub ostatnich godzin. Nie miałam pojęcia jak długo byłam nieprzytomna.

Poruszając ostrożnie każdą częścią ciała sprawdziłam w jakim jestem stanie. Po wstępnych oględzinach stwierdziłam, że najgorzej było z ranami na żebrach, ale uznałam, że mogę się już zmienić z powrotem. Jak zdecydowałam tak zrobiłam i po chwili sięgałam już po ręcznik, aby się nim owinąć. Wyszłam z łazienki, a moim oczom ukazał się Al, który stał do mnie plecami i kłócił się z facetem, którego twarz skądś kojarzyłam.

- Co tu się dzieje? – spytałam słabo, bo nie miałam na nic siły.

- Mer! – Al. Dopadł do mnie od razu i mnie podtrzymał. – Jak się czujesz? – spojrzałam na niego jak na kretyna, ale odpowiedziałam.

- Jak gówno i tak też wyglądam – parsknęłam.

- Elesmero, - zwrócił moją uwagę na swojej osobie – przybyłem tu według naszej umowy. Ja i mój syn zostaniemy tu, aż wydobrzejesz. Zapewnimy ci ochronę – powiedział poważnie, a do mnie w końcu dotarło kto przede mną stoi.

- Steve! – rzuciłam się w jego ramiona nie zważając na zdziwienie mojego brata i chłopaka, który na oko miał 20 lat.

- Tak się cieszę, że cię widzę – uścisnęłam go, a on zaśmiał się i odwzajemnił gest, gdy tylko otrząsnął się z szoku.

- Ja też się cieszę – powiedział tym swoim niskim głosem. – A teraz – zaczął puszczając mnie – poznaj mojego syna, Markusa.- wskazał na chłopaka, który trzymał się z boku i patrzył na swoje dłonie. Był bardzo wysoki ok. 195 cm. Miał uroczo rozczochrane czarne włosy, a gdy podniósł głowę zobaczyłam jasny błękit jego oczu.

W momencie kiedy nasze oczy się spotkały moja osłabiona wilczyca wynurzyła się na powierzchnię i zaczęła mruczeć, warczeć na przemian tylko po to, aby na koniec powiedzieć jedno słowo, na które nie byłam przygotowana „MÓJ"...

*Markus*

Weszliśmy do dużego, zadbanego domu, który w ogóle nie pachniał wilkołakiem. Nie byłoby to dziwne gdyby nie to, że mój ojciec uparcie twierdził, że właśnie tu mieszka ta dziewczyna...

Gdy tylko weszliśmy zobaczyliśmy chłopaka, który właśnie zakładał koszulkę.

- Kim jesteś i co robisz w tym domu? – warknął mój ojciec groźnie, na co nieznajomy odwrócił się gwałtownie z niepokojem.

- Mógłbym spytać o to samo – jego głos nie był, aż tak pewny, ale widać było, że nigdzie się nie wybiera.

- Lepiej, żebyś nic nie kombinował, bo jeśli tak... - nie dał rady dokończyć, bo z łazienki wyszła utykając, dziewczyna. Była tylko w ręczniku, który zakrywał ją od piersi do połowy ud. Niestety zamiast miłych widoków zobaczyłem wiele dużych i poszarpanych ran. Była cała pokryta rozcięciami i siniakami, a jej twarz była tak blada, że można by ją wziąć za trupa. Jej białe włosy przylepione były do czaszki i poznaczone gdzie, nie gdzie plamami krwi. Wyglądała, jakby mogła w każdej chwili zemdleć.

Opuściłem głowę, aby nie widzieć w jakim jest stanie. Spoglądałem tylko czasem kątem oka, na rozwój wydarzeń.

- Co tu się dzieje? – spytała, a pomimo tego jak słabo zabrzmiała, miałem wrażenie, że w tej jednej chwili przejęła kontrolę nad całą sytuacją.

- Mer! – zwróciłem uwagę na chłopaka, który od razu ją podtrzymał. – Jak się czujesz? – ledwo powstrzymałem prychnięcie. A jak niby mogła się czuć.

- Jak gówno i tak też wyglądam – mimo swojego stanu dalej rzuciła mu znaczące spojrzenie.

Gdy mój tatko walnął gadkę ala rycerz, jak to tylko on potrafi... na jej twarzy pojawiło się zrozumienie i w jednej chwili wpadła mu w ramiona.

Gdy mój ojciec przedstawił mnie, poczułem jej wzrok na sobie. Przez chwilę mierzyła mnie wzrokiem, a ja podniosłem głowę tylko po to, żeby natrafić na jej spojrzenie. Mój wilk poruszył się niespokojnie. Nie wiedział co się dzieje i był zdezorientowany, tak samo jak ja. Jedyne co było pewne to to, że nas do siebie przyciągała.

Poszukałem w jej oczach odpowiedzi, ale jedyne co zobaczyłem to przebłysk zaskoczenia...

eطB5

Srebrna wilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz