Mrok, Cień i Sara 23: ratunek, za późno

145 5 0
                                    

We mgle po lewej stronie pomostu w wodzie zamajaczyła trójkątna szybko płynąca, wysoka fala. Mrok nie czuł zimna, kiedy zmieniając formę jeszcze w powietrzu, nagi wyskoczył z głębokiej wody na pomost tuż obok pokrzykującego tłumku mężczyzn na końcu mola. Młócąc ramionami rozrzucił stojących w kręgu, pokazujących go sobie palcami mężczyzn, zaskoczeni polecieli na boki jak lalki.
Kiedy dostał się w wewnętrzny krąg, zamarł, poczuł, że serce mu staje, zobaczył zmaltretowaną kobietę z rękami przywiązanymi do pachołka na skraju pomostu, pomiędzy jej rozłożonymi szeroko posiniaczonymi udami leżał mężczyzna, zagryzał do krwi jej skórę i mocno w nią wbity biodrami dociskał ją do lodowatego pomostu. Mrok poczuł się sparaliżowany tym widokiem, zalewany zgrozą Sary, którą zakneblowana krzyczała w głowie.

Tuż za nim przesunął się Cień, odepchnął go i podbiegł do leżącej bez ruchu Sary, zerwał z niej napastnika, zamachnął się i używając pełnej siły wrzucił go do daleko wody.
Przygarnął bezwładną kobietę do siebie, wyjął jej z ust knebel i mimo, że bardzo trzęsły mu się ręce sięgnął nad jej głowę i z wielkim trudem rozplątywał sznur, którym za nadgarstki była przywiązana do pachołka. Była całkowicie bezwładna. Jednak słyszał w głowie jej przerażenie, ból i wstręt napływające falami, aż do odrętwienia po przekroczeniu granicy odczuwania. Czuł jak swoje jej narastające psychiczne odrętwienie. Wycofywała się wgłąb swojego umysłu! Tracili ją!

Oszalały, charkoczący z żalu i wściekłości Mrok w końcu przemógł swój bezruch i rzucił się w pogoń, jednak zawrócił natychmiast kiedy Cień posłał przez łączący ich link kategoryczną komendę "Dość, Sara jest ważniejsza!".

Wodnik wzdrygnął się zadając ostatni cios, odwrócił się i bez żadnego plusku wsunął się do wody podpływając do nich z boku pomostu.
Kiedy Cieniowi udało się w końcu odwiązać sznur poczuł, że się ocknęła, spojrzał w jej szeroko otwarte, pełne zgrozy oczy i szepnął:

- Saro. To ja, Cień. Już po wszystkim. Nie wystrasz się, muszę cię zabrać do wody. Postaraj się nie stracić przytomności. Już po wszystkim. Jesteś bezpieczna - tak szepcząc mocno przyciskał ją do siebie w nadziei, że przeleje w nią trochę swojego ciepła. Nadal nie była w stanie korzystać ze swojego wodniaczego DNA, była lodowata.

Sara szarpnęła, wcale go nie rozpoznała, wycharczała coś, ale gardło miała tak zdarte od wcześniejszego krzyku, że nie mogła dobyć z siebie nawet szeptu. Ból po kneblowaniu też robił swoje.
Ostatkiem sił szarpała się i wyrywała z jego objęć bezwładnymi pięściami robiąc większą krzywdę sobie niż jemu.

Cień zaciskał zęby, musiał przywołać wszystkie pokłady kontroli, żeby skupić się na dziewczynie. Na widok jej obrażeń, pokrwawionej skóry miał ochotę ruszyć na napastników uciekających do lasu i ich pozabijać. Zdusił w sobie chęć mordu. Na razie najważniejsza była Sara i miał zamiar jak najszybciej ją stąd zabrać.

Pochylił się, wypuścił kły na kilka milimetrów i z premedytacją ugryzł Sarę w szyję tuż pod linią włosów, jeden z kłów trafił w tętnicę. Załkał. Wypływ jadu powstrzymał już po kilku sekundach, tyle tylko, żeby ją uspokoić.

W końcu przestała się szarpać i zwiotczała jak szmaciana lalka. Ku swojemu przerażeniu czuła zalewającą ją od szyi w dół wszechogarniającą falę rozkoszy. Zaczęła dyszeć nie mogąc sobie poradzić z intensywnością tego uczucia. Przestała czuć ból i zdawać sobie sprawę z ran i porozrywanego ciała. Cień z wielkim trudem, wbrew instynktowi cofnął zęby.

Delikatnie podniósł ją i zsunął z pomostu, unikając dotykania pokrwawionych piersi i zsuwając delikatnie do wody oddał ją w ręce drugiego wodnika, który objął ją silnymi ramionami i przycisnął do nagiej, ciepłej skóry. W stanie w jakim była nie zdziwiła jej nawet szorstka łuska na ramionach i piersiach wodnika. Przytuliła się do niego, by po chwili zwiotczeć, jakby całkowicie straciła panowanie nad ciałem.

Dopiero kiedy zagłębiła się w wodę o temperaturze zamarzania Sarze wyrwał się cichy jęk, a Mrok poczuł jak gorące łzy zwilżają mu policzki. Po zapachu poznał, że Cień odurzył ją swoim jadem. Zmarszczył brwi, ale nie miał się czasu nad tym zastanawiać, bo musiał myśleć o kobiecie mdlejącej w swoich objęciach.

Sara była zbyt osłabiona żeby iść, a ponieważ jezioro miało mnóstwo zatoczek, droga naokoło nie wchodziła w grę nawet gdyby ją zanieśli. W dodatku była całkiem naga, na szczęście Sara nie była człowiekiem, wstrzyknięty w nią jad Cienia rozpoczął reorganizację DNA i już po kilku chwilach jako tako mogła znieść temperaturę lodowatej wody. Zimno otrzeźwiło ją teraz odrobinę, nadal jednak była półprzytomna i lała mu się przez ręce.

Cień cicho zsunął się z pustego teraz pomostu i poczuł jak łuski formują się na jego stopach, wywołał w sobie połowiczną Zmianę, objął Sarę z drugiej strony. Grzejąc ją z obu stron w lodowatej wodzie, dwa muskularne ciała wężowymi ogonami szybko popychały całą trójkę przez lodowatą wodę w stronę tymczasowego domu wodników.

AQUARIUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz