Mrok, Cień i Sara 27: grafit i miedź

122 6 0
                                    

Następny dzień minął jej jak sen, spędziła go z Mrokiem w kuchni i w basenie. Wodnik śmigał w wodzie jakby się w niej urodził, Sara zaśmiała się do siebie, przecież tak właśnie było. Mrok cierpliwie uczył ją korzystać z właściwości jej nowego syreniego ciała, oddychać pod wodą i używać echolokacji. Trzeba przyznać, że bardziej ją zajmowało przyglądanie się jego smukłemu ciału niż nauka czegokolwiek. Mrok też nie był bez winy, bo każda sposobność była dobra do przeciągnięcia palcami po jej nagich ramionach, pieszczoty ust, dotknięcia wyprężonych piersi.

Narastające podniecenie sprawiło, że w końcu opadła z sił i chwytając brzeg basenu niezdarnie poślizgnęła się uderzając boleśnie bokiem w ścianę.

W następnej sekundzie Mrok był już przy niej, objął ją ramieniem i pomógł wyjść z wody, potem zaprowadził ją do sypialni.

Na grafitowej pościeli opalona skóra Cienia wyglądała jak polerowana miedź.

Sara oparła kolano na materacu, a Mrok pomógł jej wejść na wysokie łóżko. Stojąc za nią chłonął wspaniały widok krągłych pośladków wypiętych w jego stronę. Uśmiechnął się, bo na jednym widniał piękny fioletowy półksiężyc pamiątka po końskich zębach.

Wgramoliła się, na kolanach i rękach stanęła przed Cieniem, oblizała usta, a on zmarszczył brwi z uśmiechem. Wyciągnął po nią ręce i prowadząc za kark wciągnął w objęcia.

Sara z sapnięciem odkryła, że pod pościelą jest zupełnie nagi, bo jej uda dotykał wzwiedziony członek. Zalała ją fala pożądania. Cień usłyszał jej myśli i odpowiedział tym samym torem:
- "Na dziś starczy. Mrok cię za bardzo zmęczył. Chodź do mnie, maleńka."

Mrok położył się za jej plecami, objął ją w pasie i zakrył ich wszystkich gładką satynową kołdrą. Zasnęli wtuleni w siebie.
Ani Mrok ani Cień nie mieli zamiaru pozwolić, żeby dziś spała sama.

Tym razem przespała spokojnie całą noc i obudziła się w różowym świecie pieszczot. Mrok gładził jej plecy i pośladki, a Cień całował po odsłoniętych piersiach. Poruszali się tak, jakby byli zsynchronizowani, może rzeczywiście tak było? Sara długo nie otwierała oczu sycąc się doznaniami. W końcu Cień wyszeptał jej do ucha:

- Pobudka, mała oszustko.

Sara otworzyła oczy i spojrzała prosto w pociemniałe oczy Cienia.

- To jest przedsmak tego, co cię z nami czeka - wyszeptał i złapał jej westchnienie pocałunkiem.

- A teraz zamknij oczy, pozwól się przytulić i przetestujemy nasze mentalne łącze.

Nagle strasznie zakręciło jej się w głowie - to Cień i Mrok otworzyli dla niej swoje umysły i zabrali ze sobą.

Kiedy czerń, w jakiej ją pogrążyli rozwidniła się trochę zauważyła ze zdumieniem, że znajduje się wśród gwiazd, a zielony blask pochodzi od zbliżającej się planety. Mijała orbitujące wokół skomplikowane konstrukcje kosmiczne, na chwilę zatrzymała się nad parującą powierzchnią pieniącego się wszechoceanu. Olbrzymie fale nie napotykały przeszkód.

Nigdzie nie było widać lądu. Nad wodą dął piekielnie silny wiatr, za to pochodzący od zielonkawego słońca żar wydawał się palić jej skórę.

Poczuła, jak coś ciągnie ją pod wodę. Zanurzając się mijała grube liny sięgające granatowej głębi. Na linach w nieregularnych odstępach widziała półprzezroczyste i białe kapsuły powietrzne, inne ciemne, wypełnione wodą. Zaciekawiona podpłynęła do jednej z takich wodnych kapsuł i zajrzała do środka.
Wewnątrz panował półmrok, część połaci ścian wypełniały piękne rośliny falujące delikatnie w niewidocznym rytmie. Wtem zauważyła trójkę ludzi splecioną i śpiącą na posłaniu z gąbek morskich. Spod plecionego materiału, jakim byli otuleni wystawały ku jej zdumieniu końcówki płetw. Kiedy jeden z mężczyzn się poruszył została dość bezceremonialnie szarpnięta w tył i usłyszała cichy głos Cienia:

- To mieszkańcy głębin tacy jak ty i ja.

- Ja? - jej własny głos brzmiał słabo.

- Tak, Maleńka, ty. Spójrz na siebie.

Mrok pchnął ją w stronę pustej kapsuły i w szybie zobaczyła swoje odbicie. Płynął tuż za nią, a obok falował Cień. Nie mogła oderwać oczu od łusek na swoich udach. Mrok objął ją od tyłu i przykrył dłońmi wysoko sklepione piersi.

- "Jesteś piękna " - wyszeptał jego głos jej w głowie.

Cień przysunął się i powiódł dłońmi wzdłuż jej ud, dotknął jej połyskującego błękitem ogona.
- Nigdy nie spotkałem piękniejszej syreny. Szepnął i pochylił się u jej ustom całując ją lekko.
Oszołomiona spojrzała na swoje odbicie i zobaczyła, że jej nogi są lekko połączone ze sobą fałdem skóry pokrytym delikatnymi łuskami. U stóp mienił się zielenią i błękitem pyszny ogon. Jej twarz pozostała niezmieniona trójkątna z dużymi ustami i wielkimi, ciemnymi oczami, ale czarne długie włosy splątane z włosami wodników były poprzeplatane iskrzącymi się pasmami granatu, a na piegi byly teraz niebieskie i zielone.

Jednak dech jej zaparło, kiedy przeniosła wzrok na dwóch mężczyzn, którzy ją obejmowali.
Obaj byli muskularni, Mrok szczuplejszy z gładką, naciągniętą na mięśniach skórą, ciemnymi włosami i zielonymi oczami, biodra przechodziły płynnie w długi wężowy ogon, którego szorstkie łuski błyszczały jak świeżo wypolerowana miedź, płetwę grzbietową miał złożoną i płasko przylegającą do pleców.

Cień cicho trwał obok niej, był trochę większy, bardziej muskularny, miał jaśniejszą skórę, jego ogon rzucał srebrne błyski, a z obu stron na calej jego długości wachlując jak skrzydła, falowały długie wstęgopodobne płetwy grzbietowe. Jednak poza szczegółami jak kolor oczu i łusek byli trudni do odróżnienia.
Przytuliła się do nich żałując, że nie może w tym śnie pozostać z nimi na zawsze.

AQUARIUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz