Mrok czuł, że Sara potrzebuje trochę samotności, żeby przetrawić ich intensywną obecność, dostrzegał i rozumiał jej niepokój. To, czego od niej chcieli było skrajnie różne od tego do czego była przyzwyczajona, z czym mogła się pogodzić, zrozumieć. Byli przecież nie z tego świata.
A ona to przeczuwała.Dlatego przez kilka dni starał się nie pokazywać Sarze na oczy. Dużo go to jednak kosztowało, dziś znów obudził się spocony i zmęczony bardziej, niż gdyby całą noc nie spał. Wyplątał się z nieprzyjemnie zimnej pościeli, wyszedł nago na pogrążony wciąż w półmroku taras i spojrzał na częściowo zamarzniętą powierzchnię wody. Odnalazł czystą od lodu powierzchnię i wybił się z pomostu celując w głębię.
Pod wodą zmienił postać i zanurkował aż do samego dna. Jezioro jako pozostałość rynny stworzonej przez wody lodowca było bardzo głębokie, do tego z cudownie krystalicznie czystą wodą.
Z przyjemnością wciągnął w skrzela orzeźwiająco natlenioną wodę. To, że była lodowata tylko zwiększało ilość rozpuszczonego w niej tlenu. Dzięki biochemicznym sztuczkom swoich komórek, korzystających z wyjątkowo wydajnej przemiany materii nie czuł zimna. Czuł jak z każdym ruchem ogona znika reszta koszmaru, z jakiego jeszcze przed chwilą nie mógł się otrząsnąć.
Dno było pokryte miałkim piachem, wybijającym się w górę przy nieostrożnym ruchu i pomijając kilka zatopionych gałęzi było zupełnie puste. Prawie całkowity brak światła też mu nie przeszkadzał, jego rasa umiała korzystać ze szczątkowej echolokacji. Dlatego w gardle wibrował mu niski warkot rozchodzący się w promieniu kilkunastu metrów. Kiedy fala dźwiękowa odbijała się od przeszkody wracała do niego, a wyspecjalizowane nerwy czaszkowe przesyłały doskonały obraz rezonującego otoczenia do mózgu.
Po kilku minutach pokonał cały łuk jeziora. Przepływając obok domu Sary zatrzymał się i przez długą chwilę chłonął jej myśli. Śniła. Ale jakże rozkoszny to był sen! Leżała w plątaninie męskich ciał, z których każdy starał się jej dotknąć, popieścić i dogodzić.
Wodnik czuł jej rozkosz i z dużym trudem zwalczył pokusę, żeby urzeczywistnić jej sen. Drżał na całym ciele kiedy w końcu odwrócił się niechętnie i popłynął pod lodem w stronę swojego domu.Kiedy zmęczony wyskoczył na pomost zobaczył przez odsłonięte firany okna Cienia, który jeszcze wciąż spał.
Mrok czuł jak woda paruje na jego barkach i spływa lodowatymi strugami wzdłuż kręgosłupa. Zimna woda o temperaturze zamarzania zupełnie nic nie pomogła w ochłodzeniu jego krwi.
Cicho wszedł do sypialni i stanął nad Cieniem. Starał się uchwycić nić jego snów. Najpierw delikatnie wyczuł splątaną myśl wodnika i zadrżał z podniecenia. Cień najwyraźniej nieświadomie odebrał sen syreny, też śnił, sapał głośno przez sen, a jego powieki drżały niespokojnie.
Mrok wciągnął głęboko powietrze, stopniowo wodził wzrokiem po muskularnym ciele leżącego na brzuchu wodnika, uśmiechnął się, bo rozrzucone kończyny jak zwykle zajmowały większość ich wspólnego łóżka, cienkie prześcieradło ledwie skrywało zgrabne pośladki.
Mrok poczuł jak oblewa go fala gorąca, myślami uchwycił mocno link mentalny i zaczął emitować swoje własne podniecenie wprost do umysłu kochanka. Cień odurzony kolejną wizją poruszył kilka razy rytmicznie biodrami i wziął bardzo głęboki wdech.
Mrok schylił się ku niemu, przejechał mokrą dłonią po przepysznych plecach leżącego. Cień drgnął, nie budząc się do końca, zadygotał mocniej kiedy prześcieradło zsuwało się z niego na podłogę. Mrok sunął dłońmi po jego napiętych pośladkach i w dół pięknie uformowanych ud.
Kiedy pochylił się nad nim materac wydał z siebie taki dźwięk, że Cień musiał już na pewno się obudzić, jednak zgodnie z rytuałem poddał się wizji swojego kochanka i leżał zupełnie nieruchomo.
Mrok ogarnięty słodkim oczekiwaniem położył się na jego plecach pieszcząc ciepłą skórę, a przez łączący ich link wciąż sącząc erotyczny obraz, któremu bezbronny w tej chwili Cień też nie potrafił się oprzeć.
Mrok otoczył kochanka ramionami, by przytrzymać go na miejscu, z rosnącym podnieceniem czuł jak pieszczone powoli mięśnie stopniowo się rozluźniają, żeby go przyjąć. Powoli wibrując parł w dół i do przodu aż bardzo, bardzo łagodnie zagłębił się. Z gardła Cienia wydobył się z trudem wstrzymywany warkot. Mrok znieruchomiał i trwał tak przez długą chwilę, a potem zaczął wypuszczać uzbrojone w krzemowe igiełki nici. Wbijał je delikatnie, ale głęboko. Z premedytacją sprawiając lekki ból.
Cieniowi nie udało się tłumić głuchych stęknięć, kiedy substancje chemiczne wstrzykiwane przez maleńkie igiełki trafiały falami do jego krwioobiegu. Gardłowe jęki wyznaczały momenty, kiedy Mrok silnie koncentrował się na wstrzyknięciach feromonowego afrodyzjaku, wywołującego coraz większe eksplozje rozkoszy zalewające mózg wodnika, po każdym impulsie wszystkie mięśnie jego kochanka tężały na moment przyjemności. Teraz Cień już bez opamiętania drgał pod nim cały, dysząc jak miech, w końcu niski dźwięk, który zawibrował w jego gardle powiedział Mrokowi, że może się poruszyć.
Naparł i zaczął intensywnie pulsować wewnątrz Cienia. Może i ich fizjologia trochę przypominała ludzką, jednak połączenie miało na celu pogłębić i odnowić Więź, skupiało się na dawaniu i odbieraniu czystej miłości. Intensywna rozkosz połączenia, rytuał, który powtarzali prawie każdego ranka. Rytuał bliskości.
Mrok dawał Cieniowi rozkosz, brał z niego rozkosz, ich organizmy były idealnie zsynchronizowane, a oba umysły zlewały się ze sobą odnawiając link łączący. Wspomagały to substancje chemiczne wytwarzane przez nich w odpowiedzi na rozkosz kochanka, potęgujące ją aż w końcowej fazie z rozkoszy tracili przytomność.
Cień głęboko wzdychał i zaczął się wić pod nim niezdolny do powstrzymania ruchu. Mrok rozciągnięty na jego plecach, pośladkach i udach pieścił go pulsując coraz mocniej. Usta miał na wysokości jego karku i teraz zagłębił je w aksamitnych włosach wodnika, rozgarnął je i lekko ugryzł w szyję.
Oddychając głęboko wciągał w nozdrza feromony, wyspecjalizowane cząsteczki trafiając w odpowiednie miejsca drażniły dodatkowo jego mózg i sprawiały, że każdy ruch stawał się ucztą zmysłów. Cień zacisnął ręce na materacu i pojękiwał cicho. Mrok wbił jeden z kłów w szyję kochanka i trysnął bezpośrednio w nurt jego krwi w tętnicy własnym hormonalnym koktailem. W tym momencie Cień oszalał, a Mroka przez łączący ich link zalała potężna fala rozkoszy, ich oba potężne ciała i umysły stopiły się w tym ogniu i dygotali szczytując, tuląc się i po prostu trwając w jedności przez długi czas.
autorem zdjęcia jest Jordan Whitfield
CZYTASZ
AQUARIUS
Science FictionUlga dla nerwów, oddech w pędzącym swiecie, goracy romans w klimacie science-fiction. Coś jak mleczna czekolada w ponury dzień, albo gorący pocałunek w najbardziej niespodziewanej chwili. Książka w trakcie reorganizacji rozdziałów, zmieniam kolejnoś...