Sara pobiegła do siostry od razu po osiągnięciu przez statek stabilnej geostacjonarnej orbity ziemskiej, czyli natychmiast po tym, jak Mrok pozwolił jej się odpiąć z uprzęży. Jednak przed trójkątnymi drzwiami w grodzi zawahała się, w końcu powoli weszła do kajuty.
Spodziewała się, że siostra natychmiast na nią nawrzeszczy, jednak zastała Orianę z uwagą wpatrującą się w ekran, na którym jak klejnot w czerni kosmosu pysznił się jej dom i z każdą chwilą był mniejszy.
W końcu jakby dopiero zauważyła Sarę jej siostra podniosła wzrok i z szerokim uśmiechem wstała. Sarze kamień spadł z serca. Serdecznie się wyściskały, po czym Ori zasypała siostrę pytaniami.
Sara roześmiała się i zaczęła opowiadać, jak to ona bez ładu i składu.
Oriana zrozumiała, że mężczyźni wyremontowali Sarze ganek, potem spadli z konia, kochali się z nią w basenie i łóżku, no i że nie są ludźmi, a czasem mogą zmieniać się i wyrastają im ogony.- Zaraz, zaraz, yyyy nie są ludźmi? - wyciągnęła przed siebie ręce, żeby przerwać monolog Sary, spytała z niepewną miną - jak to, że nie są ludźmi!?
- Są wodnikami. To taka rasa. Przylecieli tu z Iona, zielonej planety z zielonym słońcem i jakąś dużą ilością księżyców. Z tego, co mówił mi Mrok mieli jakieś próbki DNA i szukali innych wodników. Znaleźli mnie, a teraz ciebie i mają nadzieję, że to już wszyscy wodnicy z Ziemi.
- Zaraz, zaraz, nie chcesz chyba powiedzieć tego co wydaje mi się, że chcesz powiedzieć, jak to szukali wodników a znaleźli nas... To to szukanie im chyba coś nie wyszło, co?
Sara spojrzała na nią skrępowana, nie było dobrego sposobu, żeby komuś powiedzieć, że może mu w każdej chwili wyrosnąć ogon. Tym bardziej, jeśli tym kimś była własną siostra, w dodatku biolog morski!
- Właściwie to nie, to znaczy wyszło, bo - nie wiedziała jak to złagodzić, więc rzekła prosto z mostu - my też jesteśmy wodnikami.
Oriana ryknęła śmiechem i teraz patrzyła na siostrę załzawionymi oczami. A kiedy w końcu zauważyła, że Sara się nie śmieje, zmarszczyła brwi i powiedziała:
- Ty wcale nie żartujesz...
Sara potaknęła.
Ori zamknęła oczy. No to świetnie. Kretynka, jak na biologa morskiego jest strasznie mało spostrzegawcza bo nie zauważyła u siebie żadnych oznak, że nie jest człowiekiem. Żadnego ogona, skrzeli, nic. No, super.A Sara szybko plotła trzy po trzy, żeby zatrzeć nieprzyjemne wieści:
- Cień powiedział, że na Księżycu się przesiądziemy na jakiś większy statek i lecimy na Iona. Coś na orbicie Saturna czy Urana ich mocno niepokoi i lecą na swoją rodzinną planetę. Podobno jeśli wszyscy wodnicy opuszczą Układ Słoneczny to Ziemia będzie bezpieczniejsza, bo te wstrętne robale, te Oggi, jak ich nazywają - są czuli na DNA wodników.Oriana w końcu odetchnęła, bo dotąd po prostu czuła się jak znokautowana i zapytała:
- Super. Mówisz mi, że porwaliście mnie z bazy, żeby mi pokazać trochę świata? Że jakieś robaki szukają ludzi z ogonem? I mi też ma ogon wyrosnąć? No to bombowo. Co ja mam ci powiedzieć? Bo ja nie wiem nawet co czuję. Chyba jestem w szoku.Sara pokiwała głową sfrustrowana:
- Coś Ty się tak przyczepiła do tego ogona? Pomyśl, ja nie wiem co ci mam powiedzieć oprócz tego, że strasznie się cieszę, że mogę mieć ciebie tutaj.Dość słów, Sara po prostu jak zawsze, kiedy jedna z nich miała kłopoty, objęła swoją zmartwioną i zdegustowaną siostrę.
Na ekranie pojawiła się twarz Cienia.
- Chodźcie na mostek, za pół godziny wylądujemy w kraterze Copernicus i dokujemy do Pchełki.
CZYTASZ
AQUARIUS
Science FictionUlga dla nerwów, oddech w pędzącym swiecie, goracy romans w klimacie science-fiction. Coś jak mleczna czekolada w ponury dzień, albo gorący pocałunek w najbardziej niespodziewanej chwili. Książka w trakcie reorganizacji rozdziałów, zmieniam kolejnoś...