Mrok, Cień i Sara 12: piękne widoki

172 5 0
                                    

Od jej przyjazdu nie minęło dużo czasu, a Sara była naprawdę wykończona. Sprzątała, czyściła, szorowała i wynosiła brudy. Dom wyglądał wreszcie jak prawdziwy dom i wszystkie meble na dole były w stanie używalności. Szyby zostały wstawione i Sara zaczęła się przyzwyczajać do życia na Żurawiej Wyspie.

W sklepiku, do którego jeździła na starym męskim rowerze dziadka, poznała przyjaciółkę ze szkoły - Matyldę. A ona zaprosiła ją na bal sylwestrowy, na którym właśnie kiepsko się bawiła.

Po raz kolejny przypomniała sobie, że źle się czuje wśród ludzi i pokręciła głową myśląc o swojej głupocie. A zaczynała czuć się naprawdę kiepsko, nie podobały jej się chamskie podrywki i to, że mężczyźni obmacywali ją w tańcu. Było już dawno po północy i noworoczne całusy i życzenia zostały rozdane komu trzeba, lało się coraz więcej wódki, a uczestnicy byli rozochoceni i jeszcze bardziej pijani, uznała, że czas się ewakuować do domu.

Przesunęła wzrokiem po tłumie nieznanych osób, z których przynajmniej połowa przyjechała tu z okolicznych Ośrodków Wypoczynkowych.

Raptem wciągnęła oddech i zastygła w bezruchu. Czyjeś spojrzenie smagnęło ją jak biczem. Coś znajomego w jego postaci uderzyło Sarę i skupiła się na stojącym w cieniu wysokim mężczyźnie. Po jej plecach ruszyły ciarki, a skóra pokryła się gęsią skórką, zdecydowała, że musiała przyciągnąć ją niezwykłość jego twarzy, spokojna pewność siebie i oszczędność w ruchach. No i zawsze podobali jej się bardzo wysocy mężczyźni.

Zauważyła też, że stroni od ludzi stojąc w głębokim cieniu. Zrobiło jej się gorąco kiedy wodząc leniwie oczami po tłumie ludzi przesunął po niej wzrokiem, potem dalej, ale zmarszczył brwi i wrócił do niej i ich spojrzenia się spotkały. Nie odwracał wzroku, wpatrzył się w nią na dobre.
Jego wzrok palił jej skórę, wolno przesunął wzrokiem w dół i w górę, czuła jakby ją tym pieścił. Wróciło zapomniane już trochę uczucie osaczenia przez widmowego kochanka.

Speszyła się. Nie mogła znieść intensywności jego poważnego spojrzenia, więc utkwiła wzrok w kolorowych lampkach rozwieszonych tu i ówdzie na drabinkach gimnastycznych. Nadal czuła jego wzrok, kiedy podeszła do niej Matylda. Stuknęła ją łokciem:

- Pan architekt się na Ciebie gapi - machnęła piwem w stronę, w którą Sara nie chciała patrzeć.

- Pan architekt? - uniosła brwi zdziwiona.

- No - kiwnęła głową - tak mówią na Twojego sąsiada z jeziora.

Sara próbowała zwalczyć ciekawość, ale jej się nie udało więc zaczęła słuchać uważnie.

- Przyjeżdżał tu parę razy ostatnio, wiesz, kupił ten dom nad Białym po Marianie Gaziu. Ten z basenem, co zawsze mi się podobał. Ale zaraz potem wyjechał. No i ma obłędnego brata, chyba bliźniaka, bo są bardzo podobni do siebie - westchnęła rozmarzona taksując mężczyznę z daleka - tyle dobra się marnuje. W sklepie jak próbuję zagadać, to są super uprzejmi, ale nic więcej. Ojej co bym dała za noc z jednym z tych dwóch! - wyraźnie zadrżała na tą myśl.

- I we dwóch tu przyjeżdżają? - spytała niezrażona komentarzem Sara - tak sami? Nie mają rodziny?

- Sami, niezłe ciacha, co nie? Aż mi ślinka leci. Ale ty masz większą szansę, niż ja, chociaż jestem chuda i mam ładne ciuchy - posmutniała Matylda przesuwając zmysłowo dłońmi po skrawku materiału w jaki była ubrana, a Sara przyznała jej rację bo chociaż sama była całkiem zgrabna, jednak nie mogła się równać z koleżanką, niska, biuściasta i okrągła, a ubrana w obcisłe czarne spodnie i połyskującą turkusowo koszulę z cekinami czuła się jak grube, brzydkie kaczątko przy półnagiej modelce - zauważyłam go tu po północy, cały czas nie odrywa od ciebie oczu. A'propos oni chyba tam jakiś poważny remont robią, nie przeszkadzają Ci hałasy?

AQUARIUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz