#18

624 43 5
                                    

Harley

Nie wierzę, że dałam się tak nabrać.

- Ale ja już taki grzeczny nie jestem. - Spojrzał na mnie z tym swoim charakterystycznym uśmiechem.

- No moim autem na pewno nie będziesz się po rowach rozbijał.

- Z Deadshot'em musimy "odebrać" moje lamborghini, Ale mamy jeszcze Bmw. - powiedział, z miną pedofila.

Jeśli on myśli, że o godzinie 14:27 będę z nim jeździć pijana po mieście to grubo się myli.

- Zadzwonię do ekipy i zapytam, czy zamiast jutro, nie możemy spotkać się dziś. Podjedziemy do Ciebie, przebierzesz się i pojedziemy do klubu pingwina.

- To mógłby być plan, gdyby nie fakt, że wypiłeś już coś.

- Nie przesadzaj, nie raz prowadziłem po paru głębszych kieliszkach, więc parę łyków nic mi nie zrobi - odparł, cały czas patrząc się w swoją szklankę, potrząsając nią tak, aby jej zawartość się mieszała.

W sumie, czemu nie, dawno ich nie widziałam. Chociaż wspólnie działaliśmy tylko raz to bardzo ich polubiłam.

- Po co mam się przebrać? Źle wyglądam? - Uniosłam brwi.

- Nie, ale oni znają Cię jako Harley z kijem do samoobrony, a nie Panią psychiatrę z Arkham. No może po za Ivy, bo była chwilę u ciebie.

- Okej, to kiedy jedziemy? - Zapytałam, myśląc gdzie schowałam te wszystkie rzeczy, od Jokera.

- Jest dopiero wpół do trzeciej. Myślę, że za jakieś pół godziny, będziemy jechać, tylko szybko poprawię kolor na włosach i make up.

W czasie, gdy Joker się szykował, (co oczywiście zajęło mu więcej niż 30 minut) ja siedziałam na kanapie, nadal podziwiając widok z okna i przeglądałam wszystkie social media. Na Facebook'u, zauważyłam wydarzenie o koncercie mojego ukochanego zespołu- AC/DC. Może i minęło parę lat, ale ja nadal kocham tą muzykę. Pomimo tego, że jestem szanowanym psychologiem i psychiatrą, to w mojej szafie cały czas stoją glany, na półkach leżą bluzki różnych zespołów, a na regałach, kurzą się płyty z ulubionymi piosenkami.
Nagle coś odwróciło mnie tak, że leżałam na kanapie i złączyło nasze usta, w brutalnym pocałunku. Z ręki wypadł mi telefon, w obawie o to, że pękł, sięgnęłam po niego, w czasie, gdy zielonowłosy się ode mnie odkleił, zauważyłam, że jest w samych bokserkach a mokre, przydługie, trawiasto zielone włosy, częściowo opadały mu na czoło. W tym samym momencie, drzwi wejściowe się otworzyły, a przez próg przeszedł mężczyzna, którzy kogoś mi przypominał. Tylko kogo?

- Ej J, masz może... - w tym momencie zauważył mnie i zielonowłosego, praktycznie na mnie leżącego - yyy... może przyjdę późnej.

- Nie, Deadshot, co chcesz? - Zapytał, podnosząc się z kanapy.

To jest Deadshot? Zdziwiony spojrzał na mnie, a później na Jokera. Zielonooki zaśmiał się, zakładając ręce na piersi i mrużąc oczy. Chyba miał się odezwać, ale go uprzedziłam.

- Deadshot? - Zapytałam, nie poznając go, bez przebrania.

- Yyy...

Domyślając się, że nadal mnie nie poznaje, zabrałam włosy w dwie kitki i uśmiechnęłam się szeroko.

- Harley? - Wytrzeszczył oczy, z niedowierzenia.

- Mhm... - odparłam, nadal trzymając włosy.

- Wow, tyle lat minęło! - uśmiechnął się i odwrócił się, w stronę Jokera, który przypatrywał się temu wszystkiemu. - Idź się ubierz bezwstydniku, a ja tu przesłucham Harley.

- Nie pozwalam. - zaczął, ale skończył.

- Nie masz tu nic do gadania. - Mężczyzna odwrócił go w stronę łazienki i delikatnie pachną na drzwi. Usiadł na kanapie obok mnie i podał rękę - Floyd Lawton.

- Harleen, Harleen Quinzel. - z uśmiechem na ustach, uścisnęłam jego dłoń.

☆☆☆
Rozdział 18 za nami

Nadal uważam, że jest tu za spokojnie

Rozdział poprawiała LovePizza02
(Zobaczcie też jej ff)

Już ponad 3,7 tyś. wyświetleń
Dziękuję

 
 UnicornsTeam

Mistrz Zbrodni || Harley&JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz