11•Mętlik w głowie•

119 4 3
                                    

Dzisiaj minął dokładnie tydzień, od kiedy, ostatni raz widziałam się z Alec'iem. Wiele razy do mnie dzwonił, pisał, ale nie odpowiadałam. Musiałam sobie wszystko na spokojnie poukładać, co w sumie mi nie wyszło. Nadal mam kompletny mętlik w głowie. Do tego wszystkiego dzisiaj mija moja szósta rocznica z Jake'iem. A jutro mamy iść obejrzeć sale weselną. Ponieważ mam wolne, spałam prawie do dwunastej, co rzadko się zdarza. Leniwie wstałam z łóżka przeciągając się. Założyłam szlafrok i zbiegłam na dół, aby zrobić sobie śniadanie. Nastawiłam wodę, wsadzając do kubka saszetkę z miętową herbatą, nasypałam Śnieżkowi karmę do miski i wzięłam się za robienie jajecznicy.
Kończąc śniadanie mój telefon, leżący na stole, zawibrował. Chwyciłam urządzenie i odblokowałam je.

Od Alec: Ana wiesz, że prędzej czy później będziemy musieli porozmawiać. Proszę odezwij się.

Od Jake: Bądź gotowa na szóstą :*

Do Alec: Daj mi jeszcze trochę czasu.

Do Jake: Już nie mogę się doczekać.

Wstałam z krzesła, zabierając brudne naczynia i wsadziłam je do zmywarki. Wróciłam do salonu i opadłam leniwie na kanapę razem ze moim futrzakiem. Doskonale wiem, że muszę porozmawiać z Alec'iem, ale tak właśnie co mam mu powiedzieć? Nie żałuję tego pocałunku, ale on nic nie znaczy. Jestem z Jake'iem, jego kocham i z nim biorę ślub. To nie ulega zmianie. Z drugiej strony po tym pocałunku coś się zmieniło, jakbym zaczęła ponownie czuć coś do Alec'a. A może tylko mi się wydaje?

Chwilę przed piątą zaczęłam się ogarniać na kolację. Wziąłam szybki prysznic, dokładnie myjąc włosy, które później wysuszyłam suszarką, stojąc owinięta w ręcznik. Stanęłam przed szafą, wyciągając z niej czarny, koronkowy zestaw bielizny, rozkloszowaną na dole, czarną sukienkę, tego samego koloru szpilki na koturnie i złotą torebkę. Siedząc w samej bieliźnie zrobiłam sobie delikatny makijaż, podkreślając usta czerwoną pomadką. Włosy zakręciłam na końcach, ubrałam sukienkę oraz buty i popsikałam się prefumem. Zabrałam jeszcze płaszcz z szafy i zeszłam na dół.
Punktualnie o osiemnastej Jake napisał mi sms'a, że czeka na dole.
Otworzyłam drzwi od klatki i ujrzałam bruneta opierającego się o maskę samochodu z bukietem róż w dłoni. Podeszłam do niego bliżej, a kiedy wręczył mi kwiaty mocno pocałowałam go w usta.
W ciszy jechaliśmy do restauracji, która okazała się być bardzo wytworna i elegancka. Jedliśmy zamówione przez nas dania, sącząc wino i pogrążając się w rozmowie.

- O której dokładnie mamy jutro jechać obejrzeć salę?- zapytał Jake, biorąc do ręki kieliszek.

- Na czwartą, zwolnie się jutro wcześniej.

- Może zawiozę Cie do pracy, a później odbiorę? Nie będziemy jeździć na dwa samochody.- zaproponował uśmiechając się lekko.

- W porządku.

Reszta kolekcji miło nam minęła i około dziewiątej wróciliśmy do domu. W holu zdjęłam płacz i buty, i ruszyłam do sypialni, a Jake zaraz za mną.

- To jak spędzimy resztę wieczoru?- mruknął w moje ucho, gdy byliśmy już na górze.

- Chyba doskonale wiesz jak.- odpowiedziałam, łapiąc końce kołnierzyka jego koszuli.

***
Następnego dnia, zaraz po pracy pojechałam z Jake'iem oglądać salę, która od razu nam się spodobała. Nie była duża, dość skormnie urządzona. Ściany pomalowane na jasny beż, na podłodze ciemne panele, a przed okna wpadało dużo światła. Krzesła i stoły możemy ustawić jak chcemy oraz dowolnie je udekorować. Dostaliśmy kartę dań, które mamy wybrać. Wpłaciliśmy zaliczkę wybierając dokładną datę i wróciliśmy do domu.
Przebrałam się w dres i zabrałam z robienie obiadu, kiedy Jake nakrył do stołu. Postawiłam talerze z kurczakiem, warzywami i kuskusem na stół i usiadłam na przeciwko narzeczonego.

- W poniedziałek mam wyjazd służbowy, nie będzie mnie parę dni.- oznajmił, chwytając za widelec.

- W poniedziałek czyli jutro? Gdzie dokładnie jedziesz?

- Tak jutro, przepraszam, że mówię Ci dopiero teraz, ale miałem taki zamęt w pracy, że kompletnie zapomniałem. Lecę do Nowego Jorku, na cztery dni.- mówił z buzią pełną jedzenia.

- Tylko Ty jedziesz, czy ktoś jeszcze?

- Tylko ja i Thomas, główny redaktor.- odpowiedział.

Czyli Alec zostaje w mieście.

Posprzątałam po obiedzie i razem z Jake'iem ułożyliśmy się na kanapie włączając telewizor. Mężczyzna trzymając pilot, skakał po kanałach szukając czegoś godnego obejrzenia, a ja sięgnęłam do telefon.

Do Alec: Masz jutro czas?

Od Alec: Oczywiście.

Do Alec: Możemy się spotkać po południu?

Od Alec: Pewnie, wyślę Ci adres, wpadniesz do mnie.

Do Alec: W takim razie do jutra.

Odłożyłam telefon z powrotem na stolik kątem oka spoglądając na Jake'a, który z uwagą oglądał jakiś sportowy program.

--------

Alex ❤❄

Zawsze do siebie wracamy✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz