Rozdział dedykowany osobie, która jako pierwsza zrobiła awanturę w komentarzu, że to nie rozdział ;)
Czyli Alex11211 .
***
-James, chodź, już prawie minęła pora śniadaniowa! Jeszcze chłopaki postawią cały Hogwart na nogi, bo nas nie ma!-krzyknął zdziwiony Harry i ruszył w stronę wyjścia z Pokoju Życzeń.
Na to Potter się zaśmiał i dodał:
-Kto ostatni, ten będzie zmokłą kurą!
*
Do Wielkiej Sali wparowało nagle dwóch zdyszanych chłopców z piątego roku. Jak domyślacie się, byli to oczywiście Harry Andory i James Potter. Tyle, że ten pierwszy trzymał w ręku różdżkę, celował w Jamesa i powiedział: Aquamenti!
Oczywiście strumień lodowatej wody nie mógł na nikogo innego polecieć niż na brązowookiego chłopaka. Potter chwilę później darł się w niebo głosy, a na koniec powiedział coś, czego pozostali Huncwoci nie zapomną.
-AAAAA!!! MOJE JAJKA!-krzyknął, po czym zorientował się, że krzyknął to przy wszystkich. Ale by nie stracić swojej dumy, ukłonił się i wyszczerzył, jakby powiedział wszystko specjalnie.
Niestety nie pohamował tym wyczynem złości profesor McGonagall- wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej ją rozzłościł.
-Potter! Za brzydkie wyrażanie na środku sali, podczas posiłku minus dwadzieścia punktów! A teraz proszę zająć miejsca przy stole-odpowiedziała nauczycielka wstając.
Harry miał ochotę teraz wrócić do swoich czasów i na kolanach dziękować Oliverowi Woodowi za wszystkie jego wyczerpujące treningi sprawnościowe, rozciągające i wytrzymałościowe, bo to dzięki niemu Harry czasem jeszcze samodzielnie ćwiczy swoją kondycję i nie przegrał wyścigu. Opiekunka Gryffindoru musiała zauważyć uśmieszek u Andory'ego, bo dokończyła:
-A ty Andory, szlaban ze mną, za zakłócenie śniadania. Dziś o 18.
"No nieee! Czasem mam wrażenie, że McGonagall uczy się od Snape'a dawania szlabanów za błahe powody... Ale to niemożliwe! Nie te czasy! Merlinie, jak ja wytrzymam tu całe życie?!"-pomyślał Harrison.
"Nie wytrzymasz, bo umrzesz."-odpowiedział mu głosik w umyśle, który pojawił się po raz pierwszy u Gryfona, ale jak zawsze głosik ignorowano.
*
(Nowość! Czyli co się dzieje u Lucjusza!)
Och, dziś pierwsze eliksiry z Gryfonami, jak dobrze się składa dla Ślizgona. "Przynajmniej Slughorn będzie mnie dziś omijał łukiem, a będę miał czas na rozmyślenia, czego dawno nie robiłem."-pomyślał Malfoy wzdychając i zakładając swoją maskę bez uczuciową, ruszył w stronę laboratorium eliksirów.
Podczas tej jakże interesującej lekcji, student ze Slytherinu poukładał sobie wiele rzeczy w swoim umyśle- czy nadal wspierać Andory'ego, skoro ten chce dołączyć do Czarnego Pana, czy może postąpić jak Harrison, i przyłączyć się do grona Śmierciożerców?
I co dla niego najważniejsze; kto jest taki godzien, by przyjąć zaszczyt, jakim jest ożenienie się z Lucjuszem Malfoy'em?
Nagle, podszedł do niego Harrison. Gryfon szturchnął go i wyszeptał:
-W przesilenie zimowe, północ, Pokój Życzeń.
Lucjusz kiwnął głową na znak, że będzie, i odszedł.
*
Do końca dnia Harry był bardzo roztrzepany- nie potrafił się na niczym skupić, co od dawna mu się nie zdarzało.
"Bo się zmieniłeś, to oczywiste."-podpowiedział mu lekko ironicznie głosik w umyśle, jednakże i teraz został zignorowany.
Harrison próbował wyjść myślami w przyszłość- tą bliższą przyszłość, i tą dalszą.
Czy naprawdę może poświęcić wszystko, by pokonać Voldemorta?
Co się stanie, gdy Lucjusz się od niego odwróci?
Co, na Merlina, zrobić z kochającymi rodzicami, ale kochającymi w sensie pożądania?
Czy kiedyś jeszcze Andory zobaczy Hermionę?
I jak przeżyje okres, w którym on by z nią chciał spędzać czas jako jej chłopak?
Tak wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi dla podróżnika w czasie...
-Harry, chłopie, co cię gryzie?-przerwał rozmyślania James.
-Nic takiego... po prostu...-Andory zastanawiał się, co Potterowi odpowiedzieć, skoro mieli towarzystwo.-Starość nie radość, jak to mawiają mugole. Coraz więcej decyzji w życiu do podjęcia, z wiekiem coraz więcej się wie o życiu... a pamiętam, jak miałem jedenaście lat i...-tutaj Harry przerwał, tworząc klimat dramatyzmu.-jak moi rodzice umarli, ale przed śmiercią dali mi Świstoklik do Hogwartu.. to było jeszcze w wakacje.. a teraz? Jesteśmy starzy, próbujemy się odmłodzić żartami, to jest bezsensu...-kontynuowałby Harry, ale przerwał mu Syriusz:
-Harry, sugerujesz, że robimy żarty dla odmłodzenia się, nie dla całokształtu dowcipu?! W takim razie grubo się mylisz! Na Merlina, co tobie do mózgu wpadło, że tak myślisz?-oświadczył, a Andory'emu zrobiło się o wiele lżej.
"Powrócił dawny Syriusz."-pomyślał niebieskooki blondyn.
-To co, jeśli to dla całokształtu, to może wytniemy żart Etus?-zapytał Harrison.
-Zawsze-odpowiedzieli zgodnie Syriusz, Remus i James.
-Plan jest taki...-zaczął wyjaśniać Remus, a pozostali wymienili uśmieszki.
To musi się udać.
*
"Ciekawe, gdzie się podziali huncwoci... już ja im wlepię szlabany, jeśli zamierzają cokolwiek zrobić, co podpada wykroczeniem regulaminu..."-pomyślała profesor McGonagall, chcąc się odpłacić wychowankom za eliksir, który jej dodali niedawno na śniadaniu.
Jednak teraz nie zamierzała przerwać lekcji transmutacji tylko po to, by pójść szukać uczniów. Tylko jak będzie szansa na wlepienie szlabanu całej czwórce, wtedy się zemści.
***
CZYTASZ
Harry Potter i Przeklęty Czas | Huncwoci
FanfictionHarry Potter po śmierci Syriusza i Dumbledore'a postanawia przenieść się w czasie. Jak? Otóż pod koniec trzeciego roku w Hogwarcie Harry poprosił swoją przyjaciółkę Hermionę Granger o to, by nie oddawała zmieniacza czasu Dumbledore'owi. Harry wtedy...