Rozdział 17 #maraton

2.2K 153 5
                                    

Dzień później.

James w końcu nie wytrzymał. Jak można tak długo nie żartować?! To zbrodnia!

-Chłopaki... zrobimy jakiś żart?-jęczał Potter.

-Nie, James, wiesz, że jutro mamy klasówkę z eliksirów-odpowiedział Remus, a Syriusz przytaknął.

-Ta zniewaga krwi wymaga! Gdzie się podziali ci legendarni huncwoci, co ubarwiali monotonne życie hogwartczyków?! Dokąd poszły tak znane mi dusze, dusze moich braci dowcipnisiów? Halo, czas wyrwać się z nostalgii i nauki, to działka Harry'ego!-skończył swój monolog młody, oburzony Gryfon.

-James, Harry nie napisze za nas SUM-ów, trzeba już zacząć się uczyć...-zapowiedział Remus cicho.

-A dlaczego nas nazywają huncwotami? Dlatego, że robimy żarty w najbardziej nieodpowiednim czasie dla wszystkich! Czas coś zdziałać! I myślę, że mam pewien pomysł...-zaczął tłumaczyć brązowooki Gryfon swój plan działania.

*

-Lily? Dlaczego płaczesz?-zapytała zmartwiona brązowowłosa dziewczyna. Ta sama, co odmówiła zrobienia pompek na imprezie integracyjnej.

-Bo... Harry nigdy mnie nie pokocha...-*chlip*-zawsze spędza czas z chłopakami... na mnie patrzy jak na przyjaciółkę...-rozpłakała się na dobre rudowłosa nastolatka. Evans mogła powiedzieć o wszystkim; to jej przyjaciółka, która wie o całym przedstawieniu z Harrisonem Andorym. Zastanawiało ją jedno- po jaką cholerę Harry'emu jest ta otoczka nienawiści między Lily a Jamesem?

-Dziękuję Clari- odparła nagle Lily.

-Za co?-zapytała Clara.

-Za to, że jesteś...

*

Jakie szczęście mieli chłopcy, gdy okazało się, że żarcik jest prosty w wykonaniu. Cóż... wykonanie- poziom pierwszej klasy.

Wystarczyło podejść do kuchni, poprosić skrzaty o dodanie do jedzenia pewny... składnik, który rozróżni trochę życie uczniów.

I... zaczęło się. Jutro rano będzie wszystko gotowe.

***

Harry Potter i Przeklęty Czas | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz