Rozdział 11

2.7K 156 8
                                    

"Ach... Znów witamy piąty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart!"-pomyślał uroczyście Harry. Potem pogrążył się w myślach, jak tu przemówić do diabła, by ten zwrócił na niego uwagę.

-Halo, Ziemia do Harry'ego! Co dziś przez całą drogę jesteś taki zamyślony?-przywołał James Harry'ego do rzeczywistości.

-Ktoś w końcu musi to za ciebie robić, prawda?-zripostował Andory. Spowodowało to tzw. "Foch forever na 5 minut", co z kolei u pozostałej trójki wywołało cichy śmiech.

-Przestańcie ze sobą flirtować, chłopaki. Nie możemy choć raz normalnie porozmawiać?-zapytał Remus.

-Nie mogą, przecież za bardzo się za sobą stęsknili, Remi-odpowiedział Syriusz niepotrzebnie, a wywołało to jedynie dwa spojrzenia, które mogły zabijać.

Chwilę później, przerywając ciszę weszła prefekt Lily Evans.

-A ty czego tu?-warknął James.

-Uwierz mi, robię to tylko dlatego, że Harry jest prefektem i nie był na spotkaniu prefektów. Mamy razem obchód-stwierdziła równie nieprzyjemnie Lily, posyłając Harry'emu dyskretny uśmiech.

Kiedy Andory wyszedł z przedziału, James westchnął i powiedział:

-Znów ta głupia Evans zabrała nam Harry'ego...

(Tymczasem u prefektów)

-Lily, dlaczego wy się tak bardzo nienawidzicie?-spytał Harry udając zdziwienie. Tak naprawdę dobrze wiedział, dlaczego. Przecież sam to spowodował.

-To raczej ja powinnam ci zadać pytanie: Dlaczego tak bardzo się lubicie?-odparowała Evans.

-To mój przyjaciel, Lily. To tak samo, jakbym ciebie zapytał, dlaczego przyjaźnisz się z...-nie dokończył Andory, gdyż ktoś mu wrednie przerwał.

-Z tego, co wiem, masz z Severusem dosyć dobre kontakty-odparła Lily nie łapiąc, o co przyjacielowi chodzi.

Tak, przyjacielowi. Gryfonka nie ma tajemnic przed Harrym, a Harry ufa jej. A przynajmniej tak myśli. Chociaż dziewczyna chciałaby, żeby było to coś więcej niż przyjaźń. Wysyła Andory'emu małe sygnały, których nie widzi lub nie chce widzieć.

-Chciałaś ze mną porozmawiać, czy rzeczywiście mamy obchód?-spytał Harry wiedząc, że muszą udawać pozory nienawiści. Każdy myśli, że jak James kogoś nienawidzi, to i Harry musi. I lepiej, by tak pozostało. Wtedy byłoby niemałe zamieszanie.

-I to, i to. Nie chciałeś się ze mną przywitać?

-Nie! Tylko... Och, nie ważne. Chodźmy na ten obchód-rzucił Andory.

*

-I co chciała od ciebie ta Evans?-zapytał Syriusz.

-Och, tylko obchód. Nadal jestem ciekaw, jakim cudem Remusie nie jesteś prefektem. Ja się nie nadaję na to stanowisko-powiedział Harry i zaczął wsłuchiwać się w piosenkę tiary.

Może młoda nie jestem, ani szczególnie ładna,
Lecz tiara ze mnie mądra.
Wnet was przydzielę do odpowiednich domów.
Może to Gryfonem zostaniesz, gdzie sprawiedliwych przyjaciół znajdziesz,
Może mądrym Krukonem, który z błyskotliwą inteligencją odnajdzie kompana,
Może przyjacielskim Puchonem, dla którego każdy to bliźni,
A może to Ślizgonem będziesz, ambicję i władzę rozpowszechniać.
Wkładajcie mnie na głowę, drogie dzieci, dziś zło umiera i niestety najszlachetniejszy wąż w skórze gryfa przegrywa.

"Dziwna ta piosenka... Podobnie dziwna, jak cztery lata temu, jakobym nie mógł wrócić do swoich czasów. A teraz zwiastuje moją śmierć... Dlaczego?"-pomyślał Harry i po zakończeniu uczty pokazał pierwszoroczniakom Pokój Wspólny. Następnie nie wymieniając z przyjaciółmi ani słowa poszedł spać.

***

Harry Potter i Przeklęty Czas | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz