Rozdział 9

2.6K 161 17
                                    

(Już perspektywa Harry'ego)

"Rany, czemu jeszcze nie ma Remusa? Oby Filch nie zrobił niczego Remiemu..."-pomyślał Harry.

Piętnaście minut później do Pokoju Wspólnego przyszedł cały zakrwawiony Lupin. Harry zerwał się z fotela i szybko podbiegł do przyjaciela. Kiedy Andory niemalże dotknął Gryfona, drugi cofnął się gwałtownie i popatrzył z przerażeniem na pierwszego.

-Remusie, co się stało? Remusie..!-krzyknął Harry, kiedy skatowany chłopak zemdlał.

-Boże, Remus! Remus, obudź się!-kiedy Lupin nadal nie reagował, Harry wziął Remusa na ręce i pobiegł do Skrzydła Szpitalnego (licząc się z jego możliwościami i masą, nie mógł szybko biec przez długi czas).

Po dwudziestu minutach arystokrata wparował do królestwa pielęgniarki. Harrison delikatnie położył rannego chłopaka na łóżku i prędko zapukał do pokoju pani Pomfrey.

-Panie Andory, co się u licha stało?!-krzyknęła zdenerwowana pani Pomfrey.

-Pani Pomfrey, Remus... jest... ranny! Przyszedł... ze szlabanu... z Filchem!-mówił Harry z przejęciem.

-Dobrze, spokojnie panie Andory. Zaraz zajmiemy się panem Lupinem, ale najpierw proszę wypić ten eliksir.-stwierdziła pielęgniarka i wręczyła uczniowi Eliksir Uspokajający.

Kiedy pani Pomfrey szybkim krokiem podeszła do poranionego ucznia i zdjęła mu koszulę krzyknęła niemo. Oceniając sytuację posmarowała odpowiednimi maściami plecy i wróciła do swojego gabinetu, gdzie czekał na nią uspokojony pan Andory.

-Czy mógłbym zostać przy Remusie?-zapytał Harry.

-Dobrze, ale najpierw pójdziesz do profesora Dumbledore'a i wyjaśnisz mu sytuację-powiedziała stanowczo Poppy Pomfrey zaprowadzając ucznia do gabinetu dyrektora.

*

-Witam, Poppy, Harry. Co się stało, że o tak późnej godzinie mnie niepokoicie?-spytał Dumbledore.

-Profesorze, Remus... wrócił ze szlabanu cały zakrwawiony... ledwo szedł... i kiedy chciałem do niego podejść... i pomóc mu dojść do dormitorium... wtedy Remus odsunął się ode mnie gwałtownie i... zemdlał...-powiedział łamiącym się tonem Harry.

-W porządku, Harry. Czy to prawda, Poppy?-zapytał dyrektor bez jego charakterystycznych wesołych oczu.

-To prawda. Filch musiał mocno go skatować biczem, naprawdę, nie wiem, jak mógł to zrobić dziecku... Okropieństwo... Powinieneś go zwolnić, Albusie... Tak nie wolno!-stwierdziła roztrzęsiona pielęgniarka. Wtedy Dumbledore bardzo się zgarbił i nagle wyglądał, jakby postarzał się o jakieś dwadzieścia lat.

-Za chwilę to zrobię, Poppy. Tylko zaprowadź Harry'ego do jego dormitorium i zaopiekuj się panem Lupinem-zakończył Albus rozmowę.

Harry poczuł się lekko okłamany. Przecież pani Pomfrey pozwoliła mu zostać w Skrzydle! A nie jest już małym dzieckiem, które o niczym nie wie! Potem uderzyła w niego myśl: "Jak mogłem zapomnieć, że traktują mnie jak jedenastolatka! Głupiec ze mnie, no naprawdę...". Andory pogodził się z tym, że teraz nic już nie zrobi. Na szczęście, że Filch zostanie zwolniony z pracy woźnego i będzie nowy konserwator powierzchni płaskich.

***

Harry Potter i Przeklęty Czas | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz