Rozdział 10.

100 9 2
                                    

Mark POV

-Myślę, że nie ma co zwlekać. Pakujcie się i wsiadajcie do samochodów. Czeka was długa droga do aktualnej siedziby Kacpra - podpowiedziałem chłopakom siedzącym w naszym salonie. Długo rozmawiali na temat znalezionego "podarunku", przez co doszliśmy do wniosku, że ktoś zostawia nam ślady, po których mamy iść.

-Jeśli ten kutas coś jej zrobił - warknął Luke- to mu nie daruje. Jeśli tylko zobaczę, że okłamał nas w jakiejś kwestii to ostro pożałuje. Raz przez niego przeszła piekło, nie pozwolę żeby to zrobił po raz kolejny.

-Skończ gadać co zrobisz, gdy go dorwiesz, okej? - odpowiedział Jake - dobrze wiesz, że z Kacprem nie masz żadnych szans. Ponoć sam się o tym przekonałeś! 

-Ja bynajmniej próbuję coś zrobić, a nie siedzieć bezczynnie. Masz mi za złe, że próbuję myśleć o tym wszystkim, nie jak o kolejnej misji, tylko jako o próbie uratowania jej przed kolejnym nieszczęściem.

-Zamiast zgrywać bohatera, spróbuj wymyślić motyw - parsknął tamten

-Skończ już kłapać japą, bo przysięgam, że zastanowię się czy wyjdziesz z tego domu żywy, czy nie. 

-Przestańcie - wrzasnęła Victoria wchodząc do pokoju - chłopcy, tak nie możecie. Siedzicie w tym razem, obaj starając się znaleźć Jasmine. Ze względu na obecną sytuację Mark wam pomóc nie może, więc zróbcie nareszcie coś sami. Pokażcie tej dziewczynie, że obaj staracie się ją uchronić, że nie toczycie wojny o byle co, gdy nie wiedzie przez co ona teraz przechodzi.

-Masz rację - mruknął Luke spuszczając głowę. Victoria była dla niego jak matka, której nigdy nie miał. To wszystko spowodowało, że próbował ją nią zastąpić - a teraz, zbieraj dupę i wsiadaj do samochodu - powiedział w stronę Jake'a. Ten, niechętnie zerwał się z kanapy i mruknął coś pod nosem. Obaj wyszli z naszego domu, pozostawiając za sobą tylko ciszę. 

-Myślisz, że dadzą radę? - zapytałem kobiety, która pocierała teraz moje ramiona z czułością.

-Nie wiem kochanie. Jedno tylko wiadomo, ktokolwiek to zrobił musiał mieć poważny powód. Dopóki go nie znajdziemy, nie odnajdziemy Jasmine.

Jake POV

Trzy godziny później zbliżaliśmy się już do siedziby Kacpra. Kris z James'em jechali tuż za nami osobnym samochodem. Podczas podróży jedyne słowa które padały to przekleństwa i wyzwiska w kierunku nieostrożnych idiotów na drodze. Stwierdziliśmy, że lepiej jechać dwoma samochodami, na wszelki wypadek. Patryk siedząc w biurze Mark'a stale kontrolował sytuacje. Informował nas o różnych utrudnieniach na drodze, albo wypadkach. 

Wjechaliśmy na duży parking obok ich domu. Dokładnie nie znałem tego miejsca, więc trzymałem się blisko Luke'a i innych. Chłopak napisał wiadomość na telefonie i podał mi go do ręki.

Możemy być obserwowani i pod podsłuchem. Nie mów niczego na twoją niekorzyść. Nie wspominaj w jakich okolicznościach zaginęła Jasmine.

Na jego wiadomość odpisałem krótkie zrozumiałem ,  po czym oddałem telefon z powrotem. Wysiedliśmy z samochodów i przeszliśmy obok dużego wejścia. Skierowaliśmy się wzdłuż murów i szliśmy tak jakieś 3 minuty, dokładnie oglądając się za siebie i przed siebie. Byliśmy na totalnym pustkowiu.. Wtedy ujrzałem tylną bramę wejściową, obok której krążył ochroniarz. Nie wiedząc co powinienem właściwie robić, stanąłem za plecami Kris'a i przyglądałem się całej akcji.

Chłopak zagwizdał, na co ochroniarz automatycznie spojrzał w naszą stronę i wycelował w nas broń. Wszyscy podnieśli ręce, więc zrobiłem to samo.

-Witam ponownie - uśmiechnął się szyderczo i opuścił broń - co was sprowadza tym razem? 

-Nic wesołego - odpowiedział Kris posyłając mu nienawistne spojrzenie - chcemy gadać z Kacprem- ochroniarz sięgnął do kamizelki i wyjął z niej krótkofalówkę. Wymamrotał pare niezrozumiałych słów, po czym wycelował w nas broń ponownie. Gestem głowy skierował nas do wejścia, cały czas nie spuszczając nas z celownika

Weszliśmy dużymi drzwiami, przeszliśmy przez długi korytarz, po drodze którego spotkaliśmy pare panienek do towarzystwa i ochroniarzy. Luke szedł tak, jakby doskonale znał to miejsce, wiedział gdzie się kierować, które drzwi wybrać.Dotarliśmy do końca drogi, po prawej stronie stał kolejny kiepski ochroniarz. Gdy nas zauważył popchnął metalowe drzwi, a naszym oczom ukazał się mały pokój, oddzielony szybą, zapewne kuloodporną, od drugiego. Za nią stał jakiś mężczyzna, z całą pewnością był to Kacper.

-Po co to wszystko? - zapytał Luke

-Oh - mruknął uśmiechając się niewinnie - to tylko w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa. Stwierdziłem, że wasza wizyta może wiązać się z chęcią odpłaty za waszego kolegę.. którego tutaj chyba nie ma- obdarzył wzrokiem każdego z nas, po czym uśmiechnął się szeroko

-Nie ma, bo jest inwalidą - warknął Kris - i to tylko przez ciebie i twoje chore pomysły. 

-Nie wracajmy do przeszłości - odpowiedział - co was sprowadza chłopcy?

-Nie kręciła się tutaj może brunetka, dość niska, niebieskie oczy. Bardzo ładna, zadziorny charakterek? 

-Zgaduję ze masz na myśli .. emm - zamyślił się - Jasmine.

-Oh, świetnie że ją pamiętasz - powiedział ironicznie Luke. Cała ta sytuacja z trzeciej perspektywy wydawała się niezmiernie dziwna. Ten cały Kacper zachowywał się tak fałszywie, że nawet jego oddech wydawał się zakłamany. Wyglądał na dość zwyczajnego człowieka. Lekki zarost, zarówno jak i pierwsze siwe włosy dodawały mu wieku. Spotkawszy go na ulicy, nigdy nie powiedziałbym że on może być członkiem jakiegoś gangu. Ogólnie rzecz biorąc, gdybym nie spotkał Jasmine, nigdy bym nie pomyślał, że na świecie istnieją takie grupy osób.

-Dlaczego znowu ją porwałeś? - powiedział prosto z mostu, lekko wytrącony z równowagi Kris - co ona ci zrobiła, hm? Po co to wszystko? 

-Nie rozumiem o czym mówicie - odpowiedział

-Przestać pierdolić.. Wszyscy wiemy że ona jest tutaj.. chcesz się jeszcze za coś zemścić, tak? - włączył się do dyskusji James. Kacper zmarszczył brwi i oparł się o szybę.

-To nie dobrze - szepnął - oj nie dobrze. Jasmine została poraz kolejny porwana, nie wiecie gdzie jej szukać, więc przyszliście do mnie. Ciekaw jestem kto to zrobił i dlaczego.. Chociaż dziewczyna z taką przeszłością i rodziną..oj...  dlaczego cały świat nagle się kręci wokół niej?- zapytał tak naprawdę sam siebie

-Co masz na myśli? - powiedział Luke

-Przykro mi, że muszę was zmartwić chłopcy, jednak Jasmine tutaj nie ma - odpowiedział w pełni poważnie - szukajcie dalej.

Bezwarunkowa miłość - Porwana cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz