Rozdział 4.

117 9 0
                                    

Jake POV

-Ładne mieszkanie - skomentowałem wchodząc do mieszkania kobiety. Mieszkała w bardzo przestrzennym i jasnym mieszkaniu. Wydawałoby się, że mogła tutaj przetrzymywać więcej osób niż w barze, w którym się spotkaliśmy.

-Dziękuje - odgarnęła włosy za ucho i przeszła do salonu, po czym ruszyłem za nią - tak ogólnie to jestem Liz - wyciągnęła rękę przed siebie. 

-Jake - przedstawiłem się i odwzajemniłem gest. Cóż za ironia. Robiło się bardziej niezręcznie, niż ciekawie. Byłem w mieszkaniu kobiety, którą niedawno poznałem, wydawałoby się że jest o wiele starsza jednak niezwykle atrakcyjna.. a wszystko dlatego, że widziałem swoją ex całującą się z jej ex. 

-Rozumiem, że dzisiaj nie przyszedłeś na zwykłe pogaduszki, tylko coś cię jednak trapi - parsknęła cichym śmiechem i sięgnęła do szafki po kieliszki do wina. Poruszała się po kuchni z wdziękiem. Pomimo, że się nie znaliśmy to wydawałoby się, że stara się robić dobre wrażenie. 

Postawiła jedno z najlepszych win na stole, podała przekąski i usiadła naprzeciw mnie. Spojrzała mi w oczy tak głęboko ...poczułem, że to będzie długi wieczór..

Luke POV

-Myślisz, że będzie zły? - zapytała po raz setny 

-Uspokój się - powiedziałem cicho łapiąc ją za rękę. Natychmiast mi ją wyrwała, odsunęła się i zaczęła kręcić głową. 

-To wszystko nie ma sensu Luke - mruknęła - nie potrafię mieszkać z nim w jednym mieszkaniu. To mnie wykańcza. Nie mogę patrzeć jak przyprowadza sobie panienki do domu, jak rano wstaje, jak kładzie się spać. To wszystko przypomina mi o czasach ,kiedy byliśmy razem. Normalna para po rozstaniu przestaje ze sobą rozmawiać, spotykać się..  

-A może czas, żeby zacząć od nowa? - zapytałem. Ewidentnie czułem coś do tej dziewczyny. Po prostu nie mogłem przestać .. Po tak długim czasie znalazłem ją, chciałem, żeby odwzajemniła to samo.

-Nie wiem, czy jeszcze potrafię, Luke - odezwała się po chwili przerwy. W tym momencie coś we mnie wybuchło. Musiałem jej powiedzieć w twarz wszystko, czego nie mówiłem jej przez ostatnie tygodnie.

-Kurwa! - krzyknąłem - pojawiłaś się w moim życiu tak szybko jak zniknęłaś. Na samym początku miałem wyjebane na to co czujesz do mnie, czy brzydzi cię to co robimy. Nie pamiętasz?! Przypomnij sobie jak byłaś maltretowana tylko po to, aby cię jakoś okiełznać. Sta-ra-li-śmy się ci pomóc! Potem uświadomiłem sobie że coś czuje i puf - klasnąłem w ręce - zniknęłaś. Ale nie odeszłaś tam gdzie ci było lepiej! Nie ! Przez cały ten cholerny czas wiedziałem, że jesteś w piekle.. Obiecałem, że cie znajdę i tej obietnicy nie dotrzymałem. A wiesz dlaczego? - podszedłem do dziewczyny na tyle blisko, że zauważyłem strach w jej oczach - bo byłem tak oślepiony tym, że nareszcie coś do kogoś poczułem, iż nie zważałem na konsekwencje moich wyborów. Byliśmy już tak blisko, ale oczywiście wszystko musiało pójść w cholerę.. A potem co się stało?! Wchodzę sobie do jakiegoś domu, zupełnie przypadkowego i znajduje obraz rodziny idealnej. Czy nie obchodzi Cie to, jak bardzo się zawiodłem?! Pró-bo-wa-łem ułożyć sobie życie, ale w każdej sekundzie mojej egzystencji myślałem tylko o tobie i nie potrafiłem zapomnieć. Potem okazało się, że spędziłaś pewien czas będąc po uszy zakochana w jakimś idiocie, który wyrwał cię z kolejnego piekła! I wiesz co mnie najbardziej bolało?! - odsunąłem się od niej już na znaczną odległość - że to właśnie on ci pomógł.. nie ja. Że to on był tą osobą którą pokochałaś... więc teraz mogłabyś mi dać szansę - ściszyłem ton - zrób to dla mnie. Chcę ci pokazać Jass, że moje uczucia do ciebie nie zniknęły, że one nadal są tutaj - uśmiechnąłem się smutno - daj mi tylko dwa dni. Dwa cholerne dni. Potem zdecydujesz co dalej. 

Jedyne co zrobiła to objęła się ramionami i delikatnie potrząsnęła potwierdzająco głową. Natychmiast przytuliłem ją do siebie, by poczuć jak szybko w tamtym momencie biło jej serce.

Jake POV

- A więc Jake - zaśmiała się kobieta - opowiedz mi o tej niewdzięcznej dziewczynie, która omotała całkowicie twoje serce - byliśmy już totalnie pijani, gdyż zaczęło się od wina a skończyło tradycyjnie na napoju bogów - wódce. 

-Nie chcę o niej rozmawiać - oburzyłem się i oparłem głowę o oparcie. Świat wirował mi przed oczami a w uszach szumiało. Zauważyłem, że moja towarzyszka od kieliszka strasznie niewyraźnie mówi po pijaku. Szczerze? Śmieszyło mnie to.

-No dawaj - powiedziała przelewając ciepłą ciecz do gardła.

-No cóż .. ma na imię Jasmine - słysząc to imię kobieta delikatnie się uśmiechnęła - poznałem ją już jakiś czas temu. W dosyć niesprzyjających warunkach o których wolałbym nie wspominać - z jakże wielką trudnością wypowiadałem te słowa - życie dało jej niezłego kopa w dupe. Matka zmarła po tym jak pojechała szukać swojej córki. Ojciec za to zmarł, po utargach z mafią. Matka szukając pocieszenia znalazła zastępczego tatuśka - zrobiłem cudzysłów w powietrzu, usiłując jak najbardziej zgiąć palce. Kobieta na ten widok wydała z siebie cichy śmiech - jej ojczym po utracie Jasmine całkowicie się załamał, jednak ona wróciła - zrobiłem przerwę na napicie się z kieliszka, a następnie kontynuowałem moją wypowiedź - uradowany tatusiek odzyskał swój skarb i wszystko wróciło praktycznie do normy - zakończyłem rysując serduszko w powietrzu. Wyglądało to bardziej jak krzywe koło, jednak za bardzo palce wirowały mi przed oczami żebym mógł ocenić jak wiele ich było i w którą stronę podążały.

-Jak to praktycznie? - kobieta nieudolnie wstała i zasunęła za sobą krzesło. Wzięła pustą butelkę po wódce i wrzuciła ją do kosza. 

- Wystąpiły małe komplikacje.. w postaci bachora - również wstałem i  cudem przedostałem się na kanapę. Ułożyłem się na niej wygodnie i ledwo żyjąc mruknąłem - jest teraz przez niego uziemiony, ale.. ma swoją ukochaną córeczkę.. cóż za ironia, prawda? 

Odpowiedzi nie usłyszałem, gdyż po zamknięciu powiek od razu przeniosłem się do krainy morfeusza. 

Bezwarunkowa miłość - Porwana cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz