Rozdział 9.

100 9 1
                                    

James POV

Przyjrzałem się sprawie uprowadzenia dziewczyny bardzo dokładnie. Chłopcy z samego rana dostarczyli mi do biura białą kopertę, na której był ten dziwny napis. Wszystko wyglądało bardzo estetycznie i dokładnie.

-wygląda na to że mamy do czynienia z kimś kto naprawdę zna się na rzeczy - odpowiedziałem

-ale jak to? - zapytał Luke. Na jego twarzy widać było zmartwienie..  i wściekłość, ukrywaną tuż za nim.  

-osoba, która jest nadawcą tego pracowała ze specjalistą. Nie ma na niej żadnych odcisków palców poza tymi od Mark'a i Twoimi. Jest to bardzo trudne zadanie, gdyż samo napisanie kilku słów wiązało się z koniecznością dotknięcia kartki. 

-Cholera .. - mruknął - od czego więc zacząć?  Nie mamy żadnych odcisków, poszlak. Przecież to kolejne szukanie igły w stogu siana. 

-Jedno wiemy - wtrącił się Jake - osoba, która ją uprowadziła musiała mieć powód, i to konkretny. Dziewczyna została porywana już dwa razy, tak naprawdę każda osoba miała motyw. Wy chcieliście ją chronić, natomiast Kacper chciał jej w celach odpłacenia się za dawne sprawy ojca. Przyczyna, skutek.

-Myślę, że najpierw musimy przejrzeć pobliskie kamery. Przy samym parku nic nie ma.. 

-Jeśli - zaczął ponownie Luke - postarali się tak bardzo, żeby zatrzeć ślady, to napewno nie wyszliby z nią, uprowadzoną, tuż na rynek albo pod jakieś kamery. Musieli mieć plan. 

-Nasza więc głowa, żeby ten plan rozgryźć. Najpierw pojedziemy obejrzeć pobliskie sklepy, a później odwiedzimy Kacpra. Tyle w temacie. Nie ma co więcej się rozgadywać, wsiadajcie do samochodów i jedziemy.

Takim właśnie sposobem znaleźliśmy się w swoich samochodach, podążając do sklepów. Droga do centrum nie była długa, więc szybko dotarliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodów i zaczęliśmy przeszukiwać. Droga z parku wychodziła  tuż na rynek. Rozeszliśmy się. Jake poszedł do sklepu ogrodniczego, Luke do spożywczaka, ja poszedłem do rowerowego, a Kris, który dołączył do nas na miejscu, razem ze swoją dziewczyną udali się do kawiarni. Nie minęło pięć minut, a spotkałem się z niezadowolonymi twarzami Luke'a i Jake'a.

-Ten debil stwierdził, że zadzwoni na policję jeśli nie dam mu spokoju - odezwał się Luke - twierdzi, że tylko służby mundurowe mają dostęp do kamer. Nie dało mu się przetłumaczyć. Po prostu jakaś .. jedna wielka masakra.

-U mnie tak samo - powiedział Jake - pierdolenie w kółko o tym samym. Policja, brak dostępu, brak dowodu. W dodatku spotkałem się z różnymi paniami w średnim wieku, które z chęcią oceniły mój stosunek do sprawy - warknął przewracając oczami w kierunku sklepu 

-Za to my, chyba coś znaleźliśmy - odpowiedziała niepewnie dziewczyna Kris'a zza pleców. Wcześniej jej nie widziałem, nawet nie słyszałem kiedy podeszła. Wymieniliśmy się szybkimi spojrzeniami i ruszyliśmy wprost do kawiarni. Przeszliśmy przez całą, zatłoczoną salę i weszliśmy do pokoju służbowego. Tuż przed kilkoma monitorami siedział Kris, dokładnie analizując co dzieje się na ekranach.

Luke POV

Podszedłem do chłopaka i zajrzałem mu przez ramię. Cały czas odtwarzał jedną, kilkusekundową chwile. Wszystko działo się tak szybko i w tak zaciemnionym miejscu, że nikt nie potrafił dokładnie rozpoznać konturów. Kamera była ustawiona dokładnie tak, że widzieliśmy tylko połowę postaci. Zagłębiła się ona w najbliższe krzaki i zostawiła tam coś na wzór koperty. Tak jak mówiłem, jakość niczym zdjęcie zrobione z mikrofali, więc nie widzieliśmy nic więcej. Według zegara, była to godzina druga w nocy. Całkiem niezła pora jak na chodzenie po krzakach.

-Co to za miejsce? - zapytałem

-Są to tyły kawiarni, tam wyrzucamy resztki z jedzenia, albo różne, wielkie kartony. Mamy kamerę tam tylko dlatego, że różni biedni ludzie często podkradają się od tamtej strony i usiłują ukraść coś z zaplecza.

-Pokaż mi proszę wyjście w tamtą stronę - odrzekłem do chłopaka który umożliwił nam obejrzenie nagrań. Wyszliśmy z pomieszczenia służbowego i ruszyliśmy prosto długim korytarzem, na końcu którego były stalowe drzwi. Mężczyzna popchnął je mocno, a do moich nozdrzy doleciał zapach zgniłego jedzenia.

-O boże - mruknąłem i zatkałem nos. Szedłem jak najszybciej w stronę tych krzaków i dokładnie im się przyjrzałem. Chłopak nadal stał w progu z tą zaciekawioną miną. Gdyby nie to, że jako jedyny był tak łaskawy i umożliwił nam obejrzenie tych nagrań, to bym mu coś powiedział, w stylu "co sie tak gapisz? Roboty nie masz?" Niestety, w tym momencie musiałem się zamknąć. 

Sięgnąłem wgłąb krzaków i dojrzałem coś białego z czerwoną kokardką. W pewnym momencie myślałem, że to chyba jakieś żarty. Wyglądało to niczym pudełko od pierścionka zaręczynowego, ,z tym tylko że było zbyt duże jak na tak mały prezent. Najlepszym wyjściem byłoby odesłanie tego do badania odcisków palców, jednak ciekawość wygrała. Powoli zdjąłem wieczko.  W środku była karteczka, a na niej malutkimi literami napisane "czas leci.. tik tak :) ". Nic z tego nie zrozumiałem. Z samego początku myślałem, że pudełko jest puste. Byłem w błędzie. Na samym dnie znajdował się długi włos, najprawdopodobniej należący do Jasmine.  To była tak mała rzecz, jednak nie do końca. Przez długi czas wpatrywałem się w niego, jakby próbując ustalić czy ktoś po prostu nie robi sobie jakiś żartów. 

-Coś nie tak? - tą trwającą wieczność chwilę, przerwał młody stażysta. Nakazywał ruchem ręki wracać, więc tak też zrobiłem. Minąłem go w drzwiach i jak głupi wparowałem do pokoju służbowego. Spotkałem się ze zdziwionymi spojrzeniami moich kolegów, ale nie za bardzo się tym przejąłem. 

-Co jest w pudełku Luke? - zapytał Kris

-Jej włos - odpowiedziałem ,na co zauważyłem nutkę uśmiechu na twarzy Kris'a - tylko do cholery nie mam pojęcia co to może oznaczać. Kto normalny wyrywa włosa dziewczynie, wsadza go do pudełka, pozostawia krótki liścik i wrzuca to do krzaków o drugiej w nocy?! 

-Nie wiem stary - odezwał się James - wszakże osoba, która to zostawiła, była prawie pewna, że znajdziemy to pudełko, przeglądając nagrania z kamer. Miała również pewność, że takie oto nagrania można tutaj uzyskać - w tym momencie spojrzał na chłopaka - czy ktoś jakiś czas temu poszukiwał czegoś przez te nagrania?

-Nikt poza służbami mundurowymi, w sprawie kradzieży - odezwał się. Widać było, że całkiem się chłopak przejął. Stał sztywno, z bladą twarzą, oddychał bardzo głęboko.

- Czas leci - przeczytałem na głos słowa, które zapadły mi w pamięci odkąd je przeczytałem.

Tik tak


Bezwarunkowa miłość - Porwana cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz